Pokazywanie postów oznaczonych etykietą BIG BANG. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą BIG BANG. Pokaż wszystkie posty

12 lipca 2025

Late – G-Dragon

I sat by the window in the café, looking out for Jiyong. He was nearly an hour late. Again. Lately, he’d been showing up late to our dates more and more often.
I sighed in frustration and picked up my mug of hot chocolate. I had barely taken a sip when the café door slammed shut behind someone coming in.
- Hey. - I heard his voice above me.
- Hi. - I replied, glancing up at Jiyong, who had already taken off his jacket and sat down across from me.
- Sorry I’m late, but at the label I had to...
Of course. Work. Same excuse every time for the past few months.
- It’s okay. - I said, forcing a faint smile.
He returned it, though a bit unsure, running a hand through his hair.
- Aaaah!!
I flinched, startled. A group of girls burst into the café, squealing loudly. They rushed over to our table and surrounded Jiyong in seconds.
- Ugh… again… - I muttered, irritated.
I stood up, grabbed my coat, and pushed past the crowd of fans as I walked out of the café. I was getting really tired of situations like this.
- ____! - I heard Jiyong calling after me.
I ignored him and quickened my pace. Moments later, I felt a tug on my arm. Jiyong had caught up and turned me to face him.
- What’s wrong? - he asked, gently touching my cheek.
I brushed his hand away, angry.
- What’s wrong? Seriously?! First, you're always late for our dates…
- But I told you, I had stuff to take care of at the label... - he cut in.
- You’ve been 'taking care of things' for months! - I snapped back, furious now. - And on top of that, people are always interrupting us like just now!
- You mean the fans? - he asked, surprised. - They never used to bother you.
- I know you're an idol, I get it! But I’m starting to get tired of the screaming and constantly...
I didn’t finish. He pulled me into a kiss.
- I’m sorry. I really am. - he said, resting his forehead against mine. - I’ll try to change that. I promise.
 

20 lipca 2019

Inspiracja – Daesung

Czas mija, a ja wciąż siedzę wpatrzona w ekran laptopa, nie mogąc nic wymyślić. Bez jakiejkolwiek inspiracji mam pustkę w głowie. Nic nie napiszę. Nic nie wymyślę. Po prostu nic.
Dostałam zlecenie na mniej więcej 50 odcinkową dramę. Romans kończący się tragedią. Tyle, że nie zostało mi dużo czasu, a mam za sobą dopiero 3 odcinek. I nie mam bladego pojęcia jak go dalej pociągnąć.
Z chęcią położyłabym się spać, ale nie mogę, w końcu drama sama się nie napisze.  Może gdyby inspiracja mnie nawiedziła…
*****
Nagle słyszę cichy szept i ciepły oddech na karku:
-____ ?
Przecieram oczy i odwracam się.
-Dae!- wtulam się w niego jak w misia - O której wróciłeś?
-Niedawno.- całuje mnie w policzek - Wołałem cię, a ty sobie słodko spałaś.
-Pewnie jesteś zmęczony po podróży. Zrobię ci coś do jedzenia.
Odsunęłam się od niego, ale ten z powrotem przyciągnął mnie do siebie. Otworzyłam buzie, żeby coś powiedzieć, ale zostałam ‘okrutnie’ uciszona. Jego pełne wargi muskały z początku moje usta. Później wraz z linią szczęki schodził z pocałunkami coraz niżej. Naprawdę… nie ma go całymi dniami, a teraz musi mnie tak męczyć. Potem nie będę mogła się skupić na pisaniu tej… Mam! Wymyśliłam!
-P-przepraszam Daesung…
Uciekłam mu i pognałam po mojego laptopa. Zaczęłam pisać. Nie mogłam tak po prostu zignorować weny. Tego się nie robi. Ona przychodzi i odchodzi, kiedy tylko chce. A ja nie pozwolę jej uciec.
-Jesteś okrutna.- powiedział cicho, stojąc w wejściu do pokoju.
Zerknęłam na niego kątem oka. Stał oparty o framugę drzwi i patrzył na mnie niezadowolony. Ja jednak nie mogłam pozwolić uciec temu pomysłowi. Musiałam się skupić na pisaniu. Daesung podszedł powoli do mnie i usiadł za mną, obejmując mnie w pasie. Jego ciepłe usta z wolna zaczęły muskać mój kark.
-I kto tu jest okrutny?- zerknęłam na niego i z powrotem wróciłam do pisania.
-Że niby ja?- odpowiedział, nie przerywając wykonywania poprzedniej czynności - Co ja takiego robię?
Wsunął jedną rękę pod moją koszulkę. Aaa… zaraz zwariuję.
-Sprawiasz, że nie mogę się skupić…- wyjąkałam i starałam się zwyczajnie nie zwracać na niego uwagi.
Naprawdę. Starałam się.
-To przestań.
-Nie mogę…
-No to trudno.
Powędrował dłońmi jeszcze głębiej pod koszulkę. Bez problemów rozpiął zapięcie mojego stanika i odpiął ramiączka. Odłożył części mojej bielizny na bok.
Muszę się skupić. Muszę się skupić. Muszę się skupić. Naprawdę muszę się skupić. Muszę to napisać.
Powstrzymywałam się, żeby z moich ust nie wyszedł żaden niepotrzebny jęk, kiedy Dae z wyczuciem masował moje piersi. Ja zaraz serio zwariuję. Jak on może mi coś takiego robić, gdy pracuję?! Ciekawe jak on by się czuł, gdybym wparowała mu na próbę i wylądowała z rękami w jego bokserkach… a może jednak to nie jest dobry pomysł. Zapewne przerwałby ćwiczenia, żeby zamknąć nas w jakiejś łazience czy schowku na miotły. Cholera. Jęknęłam, gdy poczułam jego ręce wędrujące wprost do moich majtek.
-Nie przeszkadzaj sobie.- zaśmiał się, drążąc mnie dalej.
Próbowałam się uspokoić, ale… jego dotyk sprawiał, że przechodziły mnie delikatne dreszcze. Doprowadzał mnie do szaleństwa. Przy nim po prostu nie da się skupić. Odsunęłam jego ręce od siebie, tylko po to, by usiąść mu okrakiem na kolanach. Na jego twarzy pojawił się tajemniczy uśmiech. Zapewne był dumny z tego, do czego mnie doprowadził. Usta Daesung wędrowały wzdłuż szyi, tam i powrotem, by po chwili złączyć nasze usta w chaotycznym pocałunku. Zaczepnie siłowaliśmy się językami. Moje serce przyśpieszyło, jakby chciało wyskoczyć. Fala rozkoszy całkowicie mną zawładnęła. Oboje zaczęliśmy zrywać z siebie ubrania, by jak najszybciej się do siebie dobrać.
Kochaliśmy się w pełni namiętności i pasji. Powietrze było wypełnione seksem. Jego plecy przecinały czerwone pasy, które powstawały przez moje paznokcie z każdym jego mocniejszym i głębszym pchnięciem. Tonęłam w rozkoszy. Moje jęki rozchodziły się po całym domu. Nasze ciała były jednością. Jego ciepły oddech owiewał moją szyję, wywołując jeszcze większe podniecenie. Dodatkowo pieścił moje ciało dłońmi wywołując kolejne fale rozkoszy.
Straciłam poczucie czasu.
Jedno po drugim osiągnęliśmy szczyt. W tym momencie zapomniałam, co się działo wcześniej. Liczyła się tylko ta chwila. Tylko my. Nasze spocone ciała przylegały do siebie. Zdyszane oddechy wypełniały cisze. Kołatające serca powoli się uspokajały. Daesung zagarnął mnie w swoje umięśnione, męskie ramiona. Wtuliłam się w niego powoli uspokajając oddech. Tęskniłam za jego bliskością, głosem i ciałem.

27 stycznia 2018

Biała róża - Taeyang

Spacerowałam po nowym miasteczku, na którym niedawno zamieszkałam. Chciałam wiedzieć gdzie, co jest i zobaczyć nowo otwartą kwiaciarnie, którą chwalą moje koleżanki. Po 10 minutowym spacerze, doszłam na miejsce. Nie zdziwiłam się sporą kolejką, ale tym, że stały tam same dziewczyny. Rozglądałam się, podziwiając różne odmiany kwiatów i zastanawiałam się, które wybrać. Wreszcie mój wzrok padł na śnieżno-białą róże. Gdy kolejka minęła, stanęłam przed ladą.
- Poproszę 3 białe róże.
- Dla Ciebie zawsze. – Powiedział ciemnowłosy chłopak, puszczając mi oczko. Skrzywiłam się, ponieważ nie lubiłam takich typków. Już wiedziałam, czemu wszystkie dziewczyny ze szkoły tak go chwaliły.
************
Następnego ranka zauważyłam, że kwiatki zwiędły. Postanowiłam iść po poradę. Wzięłam torebkę, po czym wyszłam z mieszkania. W trakcie spaceru do kwiaciarni rozmyślałam, czy ten chłopak dziś też powie jakiś tani tekst. Gdy byłam już na miejscu, znów ujrzałam kolejkę dziewczyn. Weszłam do pomieszczenia i stanęłam na końcu.
Po chwili do sklepu weszła dziewczyna, którą kojarzyłam ze szkoły. Stanęła za mną i zmierzyła mnie wzrokiem od stóp do głów.
- On jest mój. – Szepnęła mi do ucha, po czym popchnęła mnie.
Upadłam na marmurowe schody przy okazji tłucząc jedną z doniczek. Wszystkie oczy zwróciły się na mnie. Zdenerwowana i zawstydzona podniosłam się, otrzepując spodnie. Kwiaciarz podbiegł do mnie.
-W porządku? – Zapytał chłopak.
- Mm …Tak – Odpowiedziałam zaczynając zbierać z podłogi potłuczone rzeczy.
Pomógł mi. Gdy już skończyliśmy przeprosiłam go za zamieszanie i odwróciłam się chcąc wyjść ze sklepu.
- Chwila! – Usłyszałam za sobą krzyk męskiego głosu. Zdezorientowana odwróciłam się do tyłu. – Krwawisz. – Dodał, a w jego oczach zauważyłam zmartwienie.
-W domu to opatrzę. – Powiedziałam, posyłając lekki uśmiech ciemnowłosemu.
-To cię odprowadzę.
- Ale to kawał drogi.
Chłopak słysząc to złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Wszystkie dziewczyny, które stały w kolejce były zazdrosne i posyłały mi zabójcze wzroki. Zaprowadził mnie na zaplecze i posadził na obrotowym krześle, mówiąc, że za chwilkę wróci. Usłyszałam jak kazał wszystkim klientom wyjść, ponieważ ma ważną sprawę. Mimowolnie uśmiechnęłam się pod nosem. Dawno nie było nikogo w moim życiu, kto by się o mnie troszczył. Po chwili dopiero uświadomiłam sobie że chłopak zrobił to z grzeczności. Ciemnowłosy wrócił z bandażem, gazikiem i wodą utlenioną. Zmieniłam pozycję siedzenia tak aby nadstawić mu prawe ramię.
- Jak masz na imię? – Spytał, gdy przemywał moją ranę.
- _____ - Odpowiedziałam i syknęłam. – A Ty? – Dodałam.
- Tae - Powiedział, przyklejając plaster i zawijając rękę w bandaż.
Trochę się zdziwiłam, bo to przecież nie jest żadne imię. Może to jakiś pseudonim.
- Dziękuje i jeszcze raz przepraszam.
- Nie ma za co, a zamiast przepraszać zaprosiła byś mnie na kawę.
Odpowiedziałam lekkim uśmiechem i kiwnęłam głową na zgodę.
**********
Zajęliśmy miejsce w kącie. Usiadłam przy szybie, a Tae naprzeciw mnie. Podeszła do nas kelnerka, która o mało, co nie dostała zawału gdy zobaczyła chłopaka. Zmieszałam się, bo nie wiedziałam, o co jej chodzi. Dziewczyna, gdy przyjęła od nas zamówienie, poprosiła od razu o autograf.
Chwila… co?
-Ty jesteś sławny?- Spytałam trochę zdziwiona.
Z drugiej strony, wyjaśniałoby to tłumy dziewczyn w kwiaciarni. Kelnerka spojrzała na mnie jak na idiotkę.
- To jest Taeyang. - Powiedziała do mnie.-Ten Tae z BIG BANG! – Te ostatnie słowa wykrzyczała na całą restauracje.
W tym momencie wszystkie nastolatki zebrały się przy naszym stole. Chłopak w jednej chwili złapał mnie za rękę wybiegając z lokalu i zostawiając w tyle swoje fanki. Zatrzymaliśmy się w jakiejś uliczce.
- Mogłaby powiedzieć to trochę ciszej -Pomimo tego, że się uśmiechał, zauważyłam, że był lekko zdenerwowany.
- Jeśli jesteś znany to, czemu pracujesz w kwiaciarni? – Nie mogłam się oprzeć, by nie zapytać.
- Widzisz, ta kwiaciarnia należy do mojej matki. Ostatnio się źle poczuła i muszę ją zastąpić jeszcze przez jakiś czas.
**********
Przez pół roku, zdążyłam zaprzyjaźniłam się z Tae. Uznawałam go za przyjaciela, ale z czasem zaczęłam też widzieć w nim atrakcyjnego mężczyznę. Często na nasze spotkania przynosił mi białe róże. Zdarzyło się nie raz, że mówił do mnie jakieś słówka na podryw, ale robiliśmy sobie z tego żarty. Raz, gdy byliśmy na imprezie lekko podpici, objął mnie, po czym się pocałowaliśmy. Niestety on tego nie pamięta.
Nie mogłam i chyba nie chciałam wybić go sobie z głowy. Zaczęłam nad tym częściej myśleć. O tych zdarzeniach i o nim. Nie patrzyłam już na niego jak na przyjaciela, lecz mężczyznę.
Chyba się…. zakochałam.
**********
Napisał abym przyszła pod jego kwiaciarnie o 19:00. Poprosił, abym ładnie się ubrała, co było trochę dziwne. Ubrałam czerwoną sukienkę ze złotymi wstawkami, która pasowała do moich blond włosów. Do tego założyłam buty na koturnie i wzięłam małą torebkę.
O umówionej godzinie byłam pod sklepem, który był... zamknięty? Nie wiedziałam, po co się tutaj ze mną umówił, jeśli go nie było. Podeszłam do okna, a gdy już to zrobiłam, zauważyłam przyklejoną do niego karteczkę, która kazała iść w miejsce gdzie często się spotykaliśmy. Nie tracąc czasu od razu tam poszłam.
Po dziesięciu minutach dotarłam na miejsce. Koło ławki w parku znalazłam białą róże, przy której było napisane, aby usiąść i spojrzeć w górę. Tak zrobiłam. Ujrzałam mieszkanie Taeyang’a.
Po kilku minutach stanęłam pod drzwiami. Zadzwoniłam, ale nikt nie otwierał. Nacisnęłam klamkę i pchnęłam drzwi, wchodząc do środka. Na podłodze leżały białe róże. Poszłam ich śladem. Weszłam na balkon i zobaczyłam pięknie nakryty stół. Otworzyłam lekko usta z zaskoczenia.
- Ślicznie wyglądasz –powiedział Tae i zaprowadził mnie do stołu.
Podziękowałam mu. Taeyang nalał wina do kieliszków.
********
- Czemu akurat białe róże? – Zapytałam w pewnym momencie.
- To pierwszy kwiat, jaki kupiłaś. Jesteś wyjątkowa, bo jako jedyna je kupiłaś, gdy innym sprzedawałem tylko czerwone.- powiedział, po czym poprosił mnie do tańca.
Zgodziłam się z uśmiechem na twarzy, bo lubiłam tańczyć. Gdy zabrzmiała szybsza muzyka, przerwaliśmy taniec. Podeszłam do barierki i oparłam się o nią. Spojrzałam na miasto. Poczułam, że Tae przytula mnie od tyłu.
- Wiedziałem, że będziesz tą jedyną. – Szepnął mi do ucha.
Słysząc te słowa mimowolnie się uśmiechnęłam i odwróciłam się do niego. Lekko zadarłam twarz do góry, żeby spojrzeć mu w oczy. On w tym momencie pochylił się i złożył na twych ustach słodki pocałunek. Po chwili dźgnęłam go w brzuch i uciekłam. Tak zaczęła się dziecinna zabawa w kotka i myszkę.
Gdy wybiła północ, zmęczeni padliście na kanapę. Poczułam, że Tae powoli się zbliża. Byliśmy już bardzo blisko, ale zrobiłam mu psikusa lekko przesuwając się na kanapie, tak że zaczęłam się wolno kłaść, a Taeyang na mnie.
Był blisko mojej twarzy.
Czułam jego ciepły oddech.
Znów się pocałowaliśmy, ale tym razem bardziej namiętnie.
*********
Promienie słońca przebudziły mnie.
Otworzyłam oczy i ujrzałam uśmiechniętego Taeyang’a.
- Pobudka kochanie. -powiedział i pochylił się, żeby złożyć na moich ustach delikatny pocałunek.

11 października 2017

Kuchenne rewolucje – T.O.P

Gotowałam, kiedy usłyszałam za sobą czyjeś kroki. Nie musiałam się odwracać, żeby wiedzieć, że to T.O.P. Poczułam jego ręce na biodrach, złożył kilka pocałunków na mojej szyi i za uchem. Wiedział jak to na mnie działa. Mój oddech przyśpieszył. Starałam się go opanować, udając, że jego dotyk na mnie nie działa. Niech się trochę pomęczy. W końcu nigdy to nikomu nie zaszkodziło. Przyciągnął do siebie moje biodra, przez co poczułam jego erekcję. Moje ciało wygięło się w łuk. Nie potrafiłam tego powstrzymać. Przesunął językiem po moim obojczyku. Przełknęłam kilka razy ślinę, próbując wydobyć z siebie głos.
-Nie możesz poczekać, aż skończę gotować?- zapytałam lekko zachrypniętym głosem.
-Nie.- odpowiedział krótko, nie przerywając mnie całować.
-Spalę obiad.- próbuję zaprotestować, ale bez skutku.
T.O.P obrócił mnie do siebie i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku.
Poddałam się i wyłączam gaz, świadoma, że w tym stanie mogę jeszcze spowodować pożar. T.O.P pocałował mnie ponownie, po czym zaniósł mnie do sypialni. Położył na łóżku i zaczął obdarowywać moją szyję gorącymi pocałunkami. Wplotłam palce w jego włosy, żeby trzymać go jak najbliżej siebie. Zasysał moją skórę zostawiając na niej małe pamiątki po sobie. Ściągał moją koszulkę. Nie pozostałam mu dłużna. Powoli rozpinałam guziki koszuli w kratę obdarowując jego tors drobnymi pocałunkami. W tym czasie dobrał się do mojego stanika, który z łatwością odpiął. Czułam jak nasze ciała wzajemnie się nagrzewają. Byliśmy spragnieni siebie. T.O.P zaczął pieścić moje piersi składając na nich małe pocałunki. Westchnęłam z rozkoszy. Wykorzystał ten moment i dopadł moje usta, wsuwając język do środka. Po pewnym czasie T.O.P nie mógł już wytrzymać i ściągnął nasze spodnie. Katem oka zauważyłam, że jego ‘kolega’ chce już zacząć działać. Przejechałam, więc po wypukłości w bokserkach, na co T.O.P syknął. Uśmiechnęłam się zadziornie. Najwyraźniej nie mógł już wytrzymać. Zaczął masować i całować wnętrze moich ud. Raz po raz wyginałam plecy w łuk, kiedy przejeżdżał palcami po mojej kobiecości. W pewnym momencie wziął górną część moich koronkowych majtek w zęby i ściągał je, na co cicho zachichotałam. Kiedy już nie miałam nic na sobie, on ściągnął swoje bokserki. Jego członek był już gotowy. Spojrzał mi w oczy i wszedł we mnie. Na początku wolno, ale po chwili coraz gwałtowniej zaczął się we mnie poruszać. Jego ruchy sprawiały nam obu przyjemność. Oboje ciężko dyszeliśmy. Ja dokładałam do tego swoje jęki.
Po kilku mocniejszych pchnięciach szczytowaliśmy razem. W akcie przyjemności wbiłam paznokcie w jego plecy. Byliśmy cali spoceni.
-Było cudnie- powiedziałam, oddychając szybko.
T.O.P pocałował mnie namiętnie w odpowiedzi.  
-Kocham Cię- szepnął mi do ucha.
-Ja Ciebie bardziej.

05 sierpnia 2017

Czat - T.O.P

Jak zwykle z nudów weszłam na ten portal, bo nic innego do roboty nie miałam. Założyłam go głównie po to żeby popisać z kimkolwiek.
„-Hej.
Niewiele myśląc odpisałam:
-Hej.
-Co tam?”- brzmiało jego pytanie.
I tak zaczęła się nasza korespondencja w sieci. Było to bardzo przyjemne i miłe wypowiadanie się na różne tematy. Cieszyłam się jak głupia widząc, że czeka na mnie wiadomość. Od niego.
Wymieniliśmy się numerami telefonów.
Po co?
No cóż... żeby częściej ze sobą pisać.
*****
Wtedy myślałam, że szczęście się do mnie uśmiechnęło. Pamiętam swoją fascynację, gdy T.O.P zaproponował pierwsze spotkanie.
„Chciałbym Cię w końcu zobaczyć. Nie wytrzymam dłużej, nie mogąc na Ciebie patrzeć.”
Przez godzinę nic mu nie odpisałam, bo mnie zatkało. Nie wiedziałam co zrobić. W końcu zebrałam się w sobie i mu odpisałam:
„Kiedy?”
„Dziś.”
Brzmiała jego krótka odpowiedź. Był już wieczór. Jednak się zgodziłam.
*****
Szybko umyłam włosy. Pomalowałam rzęsy i usta błyszczykiem. To był mój cały makijaż. Byłam tak zdenerwowana, że nie potrafiłam usiedzieć w miejscu. Chodziłam po domu tam i powrotem.
W końcu przyjechał.
Gdy otworzyłam drzwi, spojrzał na mnie i tyle. Jego oczy mnie zahipnotyzowały. Nie mogłam oderwać od nich wzroku.
-Wchodź.-wydusiłam w końcu z siebie.
Uśmiechnął się i wszedł bez słowa.
-Przytulnie tutaj.- powiedział po wejściu do salonu.
Zaproponowałam mu kawę i ciasto. Potem długo rozmawialiśmy. Cudownie było muc go usłyszeć, patrzeć na niego i czuć jego perfumy...
W pewnym momencie dał mi szybkiego buziaka w policzek. Zarumieniłam się, na co T.O.P się roześmiał i stwierdził, że ślicznie wyglądam jak się wstydzę.
-Przepraszam, ale muszę do łazienki.- powiedziałam w pewnym momencie.
-Tylko wróć do mnie.- rzucił zalotnie T.O.P.
Weszłam do łazienki i oparłam się plecami o drzwi. Musiałam ochłonąć. Ochlapałam twarz zimną wodą.
Gdy wróciłam do pokoju i powrotem usiadłam obok niego, zauważyłam, że mi się intensywnie przygląda. Chciałam zapytać co się stało, ale nie zdążyłam. Przysunął sie bliżej i mnie pocałował. Delikatnie, ale jednak zdecydowanie. Gdy otworzyłam oczy, patrzyły na mnie jego piękne tęczówki...
 

21 lipca 2017

Gdy widzi cię w staniku – Seungri

Poszłam się przebrać do swojego pokoju. Ściągnęłam białą bluzkę i spodnie, w których chodziłam do pracy, i otworzyłam szafę w celu znalezienia sobie czegoś wygodniejszego. Wyciągnęłam koszulkę w jakiś dziwny wzór na przedzie oraz spodenki i położyłam na brzegu łóżka. Gdy wieszałam białą koszulę, usłyszałam z dołu głos Seungri'ego.
-Było otwarte, więc wszedłem!
Uśmiechnęłam się. Niedawno z zespołem wrócili z trasy koncertowej, więc mając wolne zapowiedział, że do mnie wpadnie. Zapinałam właśnie guzik w spodenkach, kiedy drzwi do mojego pokoju stanęły otworem, a w nich Seungri. Gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały, obydwoje się zmieszaliśmy i zastygliśmy w bezruchu. Wokalista pierwszy oprzytomniał.
-Przepraszam! Ja nie chciałem…-  zaczął zmieszany- po… ja… powinienem przestać się gapić… znaczy… wyglądasz świetnie… mam na myśli, że jakbym patrzył to wyglądasz świetnie… przepraszam…
W końcu wyszedł z mojego pokoju. Szybko narzuciłam na siebie koszulkę. Nadal nie docierało do mnie, co się tutaj właśnie wydarzyło.

02 lipca 2017

Spóźniony – G-Dragon

Siedziałam w kawiarni przy oknie, wypatrując Jiyong’a. Spóźniał się już prawie godzinę. I to nie pierwszy raz. Ostatnio coraz częściej przychodził spóźniony na nasze randki. Westchnęłam zirytowana, biorąc do rąk kubek ciepłej czekolady. Zdążyłam upić łyk, kiedy drzwi kawiarni zatrzasnęły się za wchodzącym.
-Cześć.- usłyszałam nad sobą jego głos.
-Hej.- odpowiedziałam, podnosząc wzrok na Jiyong’a, który zdążył już zająć miejsce naprzeciwko mnie i ściągnąć kurtkę.
-Przepraszam za spóźnienie, ale w wytwórni musiałem…
No tak praca. Od kilku miesięcy tak sama gadka.
-Nie szkodzi.- zmusiłam się do lekkiego uśmiechu.
Odwzajemnił go niepewnie, dodatkowo przeczesując włosy dłonią.
-Aaa!
Wzdrygnęłam się lekko zdezorientowana. Grupka dziewczyn wpadła do kawiarni z piskiem. Od razu przybiegły do naszego stolika, otaczając Jiyong’a.
-Ehh… znowu…- mruknęłam zirytowana.
Podniosłam się, zabrałam płaszczyk i przepychając się między fankami, wyszłam z kawiarni. Miałam już serdecznie dość takich sytuacji.
-____!- usłyszałam Jiyong’a, wołającego mnie.
Zignorowałam go i przyśpieszyłam kroku. Po chwili poczułam szarpnięcie. Jiyong’a odwrócił mnie do siebie.
-Co jest?- spytał, dotykając lekko mojego policzka.
Straciłam jego rękę, wkurzona.
-Jak to, co?! Nie dość, że wiecznie się spóźniasz na nasze randki…
-Ale przecież tłumaczyłem ci, że musiałem pozałatwiać sprawy w wytwórni…- przerwał mi.
-Załatwiasz je od dobrych kilku miesięcy!- teraz to ja mu przerwałam, wściekła. - To jeszcze ciągle ktoś nam przerywa jak teraz!
-Chodzi ci o fanki?- zapytał zdziwiony- Przecież wcześniej ci nie przeszkadzały.
-Tak, rozumiem, że jesteś idolem! Ale zaczynam mieć dość ich pisków i ich ciągłego…
Nie dokończyłam, bo przyciągnął mnie do siebie i pocałował.
-Przepraszam, naprawdę przepraszam.- oparł swoje czoło o moje- Spróbuję to zmienić. Obiecuję.
 

29 września 2016

Wypadek - Daesung


Na wstępie chciałam podkreślić, że to opowiadanie, zainspirowane tamtym wypadkiem, jest tylko i wyłącznie wytworem mojej wyobraźni. Nie ma ono odzwierciedlenia w rzeczywistości, więc proszę o nie wykorzystywanie go do tworzenia żadnych teorii itp.

Gdy miałam 25 lat wyszłam za mąż. Była to miłość od pierwszego wejrzenia.  Oboje z Daesung’iem bardzo się kochaliśmy. Wszędzie razem wychodziliśmy, a to teatr, a to kino, jakieś imprezy u znajomych. Planowaliśmy nawet dziecko. Po prostu cudownie. Życie jak z bajki.
Do pewnego dnia...
Mój mąż uległ wypadkowi. Wpadł w poślizg i uderzył z dużą prędkością w motocyklistę. Wracał wtedy do domu, bo wcześniej zadzwoniłam do niego i powiedziałam mu, że jestem w ciąży. Nie mogłam się powstrzymać i chciałam, żeby wiedział od razu. Teraz tego żałuję...
Słyszałam w jego głosie zachwyt… Chciał jak najszybciej wrócić do domu...
Gdy dostałam telefon ze szpitala z tą straszną wiadomość myślałam, że umrę.
Pojechałam tam. Lekarze nie dawali mu zbytnio szans na wyjście z tego. Załamałam się. To była moja wina. Gdybym nie zadzwoniła do niego to Dae by się nie spieszył i nic by się nie stało.
Po tygodniu nadal nie było z nim żadnego kontaktu. Miały kolejne dni a ja zamiast cieszyć się ciążą byłam nieszczęśliwa... bo przecież będę wychowywać dziecko sama. Bez Daesung’a.
Minął rok. Urodziłam, ślicznego chłopczyka. A Daesung nadal leżał w takim samym stanie, w jakim był...
Po dwu rocznej walce Dae zmarł...
Było mi tak źle...
To był dla mnie ogromny cios...
Niekiedy miałam ochotę do niego dołączyć…
Ale miałam dziecko i musiałam dla niego żyć.
************
Od śmierci Daesung’a minęło już sporo czasu, ale ja dalej nie umiem się pogodzić z tym, co się stało...
Wszyscy mi mówią żebym żyła dalej...
Ale jak mam żyć dalej bez niego....?

04 stycznia 2016

Odległość - G-Dragon

Patrzyłam tępym wzrokiem na migającą kropkę na czacie. Nie mogłam mu tego napisać. Chyba byłoby lepiej gdybym powiedziała mu to podczas tej rozmowy z kamerką. O ile się odbędzie. On ciągle jest zajęty. Nie ma czasu. Straciłam nadzieję, ze ten związek przetrwa. Męczyła mnie te ciągła odległość. Ji Yong odwiedzał mnie kilka razy w roku. To zdecydowanie za mało.
Kochałam go.
Bardzo.
Nie potrafiłam bez niego żyć, ale tak będzie lepiej dla nas obojga. Nagle usłyszałam piknięcie oznajmiające, że jest aktywny. Włączyłam rozmowę a on odebrał. W momencie, kiedy zobaczyłam jego twarz do moich oczu napłynęły łzy. Jak ja mam mu to powiedzieć?
-_____? Co się stało? Czemu płaczesz, kochanie?- zaczął pytać, zauważywszy moje łzy.
Chwilę potrwało, żebym się uspokoiła na tyle, abym mogła mówić.
-Ji Yong… To nie ma sensu…
-Co nie ma sensu?- zapytał, nie rozumiejąc, o co mi chodzi.
-Nasz związek… nie zrozum mnie źle…- jąkałam się- …nie mogę znieść tej odległości, która nas dzieli. Całymi dniami siedzę sama i czekam na ciebie wiedząc, że nie przyjedziesz…
W jego oczach także pojawiły się łzy. Chciał coś powiedzieć, ale nie dałam mu dojść do głosu.
-Musimy to zakończyć… tak będzie lepiej…- wydukałam przez łzy- Przepraszam…
Rozłączyłam się. Nie powstrzymywałam już łez, które teraz lały się litrami. Wiedziałam, że jeśli dłużej z nim porozmawiam to ulegnę. Wyjdzie nam to na lepsze. Po jakimś czasie zapomni o mnie i będzie szczęśliwy, a ja będę szczęśliwa, wiedząc, że on jest szczęśliwy.
*************
Od kilku dni nie wstawałam z łóżka. Na przemian spałam i płakałam. Nagle usłyszałam dźwięk dzwonka. Zignorowałam go. Chciałam być sama. Po chwili usłyszałam znajomy mi głos, przez który znów zaczęłam ryczeć.
-_____!-usłyszałam kroki i zrozpaczony głos G-Dragon.
Znalazł mnie i podszedł do mnie.
-To nie może się tak skończyć.- szepnął, siadając koło mnie na łóżku i biorąc mnie na swoje kolana.
Objęłam go rękoma i wtuliłam się w niego. GD zaczął głaskać mnie po włosach.
Od razu poczułam się lepiej.
-Zostawiamy to tak?- spytał, ujmując moją twarz w dłonie i zmuszając, bym spojrzała mu w oczy- Ja cie nadal kocham _____.
-Ja ciebie też…- szepnęłam cicho.
Uśmiechnął się przez łzy.
-Kocham cię…- powtórzył czule i pocałował mnie w usta- Nie zostawię cie nigdy więcej na tak długo. Obiecuję.
Przez długi czas siedzieliśmy tak razem, wpatrzeni w siebie, obdarowując się drobnymi pocałunkami.