Pokazywanie postów oznaczonych etykietą opowiadanie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą opowiadanie. Pokaż wszystkie posty

21 września 2020

Pentagram cz.5

Jej przypuszczenia okazały się słuszne. Już z samego rana 11.09 wszystkie dzienniki telewizyjne, gazety, internet ogłaszały światu o zamordowaniu kolejnej kobiety. Tym razem była to zaledwie 19-letnia dziewczynka mieszkająca w Pszczynie. Znalazła ją jej własna matka, gdy wychodziła z posesji do pracy, leżącą po bramką. Marta współczuła matce tej dziewczyny. Musiał to być dla niej straszne przeżycie, znaleźć własną córkę pod swoim domem, zamordowaną.
Gdy dotarła do pracy, zauważyła przygnębione i zmęczone twarze policjantów. Nie miała wątpliwości, że wielu z nich nie wysypiało się po nocach, próbując znaleźć jakiegoś haka na tego mordercę. A siódma ofiara w niczym nie pomogła. Mimo, że zwiększono tamtej nocy patrole, żaden z nich niczego podejrzanego nie znaleźli. Jak zwykle tylko przymknięto na 24 godziny, grupkę nieletnich chłopaków za picie w miejscu publicznym, czy jakiegoś pijaka, który wygrażał się policjantom.
Zaskakujący był także fakt, że morderstwa, coraz bardziej oddalały się od miejscowości, w której dokonano pierwszego z nich. Z początku kilku śledczych miało parę teorii tego dotyczących, jednak nie sprawdziły się żadne z nich. Tych siedem miejscowości zdawało się być wybrane przypadkowo, bez większego znaczenia. Tak jak kobiety łączyła tylko ciąża, tak miejscowości łączyły wyłącznie tylko te zabójstwa.
Mimo tego faktu, Marta dalej czuła niepokój. Choć przecież nie powinna skoro morderca przemieszczał się na południe.
********
Do kolejnego zabójstwa doszło po upływie następnych 10 dni od poprzedniego. Także tym razem miejscowość znajdowała się na południe od Lędzin, gdzie dokonano pierwszego z nich. Marta prosiła szefa, aby ten pozwolił jej razem z grupą zajmującą się tymi zabójstwami, udać do Brzeszcz jednak ten stanowczo odmówił. Wypominając jej, że jest w zaawansowanej ciąży. Nie przekonywał go nawet argument, że to ona odkryła powiązanie między datami.
Kobieta niezadowolona wróciła do domu. Starała się czymś zająć, jednak na marne. Jej myśli krążyły ciągle wokół tych morderstw. Nie pasowało je coś tutaj. Dlaczego zabójstw dokonywano, akurat w tych miejscowościach? Na jakiej podstawie zostawały one wybrane? Dłużej tak nie mogła siedzieć w bezczynności. Wzięła torebkę i wyszła z mieszkania, zamknąwszy go na klucz. Postanowiła pojechać na miejsce zabójstwa samodzielnie, skoro szef nie pozwolił pojechać jej z grupą. Złapała taksówkę i podała kierowcy adres.
Dotarłszy na miejsce, od razu skierowała się na miejsce zabójstwa. Policja zagrodziła już teren zbrodni, a specjaliści oglądali teren, próbując znaleźć coś, co mogłoby nakierować ich w poszukiwaniu mordercy. Marta jednak dobrze wiedziała, że niczego nie znajdą. Ich starania były bezcelowe.
Ciężarna podeszła do powozu, w którym umieszczono ciało zamordowanej kobiety. Odsłoniła biały materiał, którym przykryto jej ciało. Kobieta wyglądała na jakieś 30 lat i widać było, że jest już w zaawansowanej ciąży. Prawie tak jak Marta. Na brzuchu, tak jak reszta miała wycięty pentagram. Detektyw wiedziała, że ten symbol odgrywa jakąś role w tym wszystkim. Możliwe, że nawet bardzo ważną.
-Tak, tak szefie… -kobieta usłyszała głos Pawła, który rozmawiał z szefem przez komórkę- Wszystko posprawdzaliśmy, ale tak jak poprzednio nie mamy nic. Żadnego świadka, nagrania z kamery… nic.- kontynuował zirytowany.
Marta wychyliła się, a gdy zobaczyła, że mężczyzna stoi do niej tyłem, czmychnęła. Nie chciał, żeby doniósł szefowi, że zignorowała jego polecenie. Była świadoma, że nie powinna się przemęczać w tak zaawansowanej ciąży, jednak myśl, że zabójca tych kobiet dalej jest na wolności, spędzała jej sen z powiek. Stanęła z dala od zbiorowiska i przyglądała się jak jej współpracownicy zwijają sprzęt z zamiarem odjazdu z miejsca zdarzenia. Znów z pustymi rękoma. Rozejrzała się po twarzach ludzi. Widziała starszą kobietę, płaczącą w ramionach męża. Domyślała się, że to muszą być rodzice ofiary. Współczuła im. Marta nie wyobrażała sobie, żeby stracić swoje własne. Nieświadomie położyła rękę na swoim brzuchu.
W tym momencie przeszedł ją dziwny dreszcz. Rozejrzała się po okolicy. Grupka ludzi zebranych wokół rodziców ofiary, starała się ich pocieszyć. Kolejna w kółko dramatyzowała, kilku ciekawskich dzieciaków próbowało ominąć taśmy czy zajrzeć do pojazdu. Nie zauważyła niczego podejrzanego, jednak dalej czuła na sobie czyjś wzrok. Potrząsnęła głową.
-Za bardzo to przeżywasz.- powiedziała sama do siebie, ostatni raz rozglądając się po okolicy.- Naokoło jest pełno ludzi… to normalne, że niektórzy się na ciebie patrzą.
Usłyszała warkot silnika. Podniosła wzrok, aby zobaczyć jak pojazd z ciałem odjeżdża. Gdy zniknął za zakrętem, poprawiła torebkę na ramieniu i sama się oddaliła, aby zadzwonić po taksówkę, która odwiezie ją do domu.

16 sierpnia 2020

Pentagram cz.4

Wieczorem po ciężkim dniu spisywania sprawozdań i protokołów, stwierdziła, że musi się przewietrzyć i wyciszyć. Z nieba spadał drobniutki letni deszczyk. Kropelki wody odbijały się od ziemi i ochlapywały buty Marty. W żadnym stopniu jej to nie przeszkadzało. Upalne dnie zaczynały jej powoli przeszkadzać, ale wieczorami robiło się bardzo przyjemnie. Spacerowała tak, po ciemku, gdy odczuła dziwne wrażenie, że ktoś ją obserwuje. Odwróciła się i zdążyła ujrzeć umykający za budynek cień. Czyżby ktoś ją śledził? Cień stał kilkanaście metrów za nią za rogiem sklepu ogólnospożywczego. Marta przyśpieszyła kroku. Znajdowała się tylko kawałek od domu. Obejrzała się za siebie, ale nie dojrzała już żadnego cienia. Czyżby ktoś zbliżył się do niej tak bardzo? Wpadła w panikę.
Zaczęła biec. Woda z kałuż rozchlapywała się, naokoło, gdy kobieta nie patrząc pod nogi biegła przed siebie. Gdy dobiegła do ganku, drżącymi rękami wyciągnęła klucze i przekręciła zamki. Szarpnęła za klamkę. Wbiegła do środka i zamknęła drzwi od wewnątrz. Zdyszana oparła się o drzwi.
Po chwili, gdy uspokoiła oddech, ściągnęła z siebie sweter i odwiesiła go na wieszak w holu. Zdjęła buty i już spokojnym krokiem ruszyła do kuchni. Postawiła w czajniku wodę na herbatę. Kiedy wyjmowała z szafki kubek, zauważyła, że jej dłonie drżą. Ktoś ją śledził. Nie wiedziała, co robić. Spanikowała w tamtym momencie. Ale teraz nawet nie była pewna, czy ktoś ją faktycznie śledził, czy może po prostu ktoś tamtędy przechodził. Przecież w tamtej uliczce są bloki mieszkalne.
Potrząsnęła głową. Zaczynała już popadać w paranoje. To wszystko wina powiększającej się ilości morderstw. Przedwczoraj doszło do kolejnego. Tym razem w Orzeszu. To było już szóste zabójstwo ciężarnej kobiety. Trąbiono o tym bez przerwy. Ludzie coraz bardziej panikowali. Ona zresztą także.
Ciągle myślała o tej sprawie. Choć nie czytała akt tej ostatniej sprawy i nie mieszała się w śledztwo, wiedziała, że wiąże się z poprzednimi. Mimo to policja stała w miejscu. Kobiety nie były ze sobą powiązane, w żaden sposób, oprócz tego, że wszystkie były w ciąży. Tak jak ona. I to przerażało ją najbardziej.
Zapiszczał czajnik. Marta zaparzyła herbatę i z kubkiem w ręku, udała się do swojego pokoju. Siadła przy niedużym biurku, wyciągnęła z szafki notatnik, w którym zapisywała informacje dotyczące morderstw. Dopisała w nim wczoraj, to dotyczące ostatniego zabójstwa. Niczym się nie wyróżniało. Przeglądając swoje poprzednie zapisy, odkryła zaskakujący fakt.
12.07/22.07/01.08/11.08/21.08/31.08
Morderstw dokonywano, co dziesięć dni. To nie mógł być przypadek. Z tego wynikałoby, że do kolejnego dojdzie10.09.2017r. Za trzy dni. Marta była w szoku. Serce zaczęło jej walić, do tego stopnia, że zagłuszyło nawet tykanie zegara.
Dopiero po dłuższej chwili, uspokoiła się na tyle, aby wykręcić numer do swojego szefa. Wiedziała, że była już późna pora, ale nie dałaby rady zasnąć, nikomu o tym nie mówiąc. Po trzech sygnałach usłyszała w komórce zaspany głos szefa:
-Słucham?
Następnie dało się słychać długie ziewnięcie.
-Przepraszam szefie, że budzę o takiej porze, ale odkryłam pewien związek między morderstwami tych kobiet?
-Tak, jaki?- zapytał, chyba już całkowicie rozbudzonym głosem.
-Pierwszego zabójstwa dokonano 12.07, drugiego 22.07, następne 01.08, 11.08, 21.08, 31.08. Z tego by wynikało, że do kolejnego dojdzie 10.09.
-Tylko gdzie?
-Tego nie niestety nie wiem, szefie.- odpowiedziała zasmucona Marta.
-Jutro rano przekaże to grupie zajmująca się śledztwem, tego dnia każemy wzmocnić patrole w okolicznych miejscowościach. Może uda mam się pokrzyżować plany mordercy.- powiedział szef, choć nie dało się nie słyszeć powątpiewania w jego głosie- W każdym razie, dobra robota Marto.
-Dziękuję i dobranoc.
-Tak, tak dobranoc.- odpowiedział i rozłączył się.
Odłożyła komórkę na biurko. Sama również poczuła się zmęczona dzisiejszym dniem, więc schowała notes, zgasiła lampkę i poszła się położyć. Zasnęła z nadzieją, że może tym razem uda się policji czegoś dowiedzieć o mordercy. Bo na to, że go złapią nie liczyła. Był dobrze przygotowany. Z przerażeniem musiała przyznać, że był to człowiek genialny.

05 sierpnia 2020

Pentagram cz.3

Po skończonej pracy, Marta udała się do pobliskiej kawiarenki, na coś słodkiego. Od paru dni zaczynała mieć coraz to dziwniejsze zachcianki. Jadła trzy razy więcej niż normalnie. Ale wszyscy powtarzali, że to normalne.
Usiadła przy stoliku obok okna, z widokiem na ulice Katowic. Gdy podeszła kelnerka zamówiła kawę, ciasto i dwa desery w pucharkach w polewie czekoladowej. Rozsiadła się wygodnie na krześle, wpatrzona w ruch uliczny. Po chwili usłyszała rozmowę, kobiet siedzących niedaleko.
-…dziwię się, że matka nie trzyma jej w domu, po tym, co się dzieje w sąsiednich miejscowościach.
-No… moja sąsiadka nie wychodzi dalej niż do sklepu na rogu. Ostatnio nawet pokłóciła się z narzeczonym o to, ale w końcu uległa.
-Nie dziwię się mu. Też bym się bała wypuszczać córkę, gdy w okolicy grasuje taki potwór. Teraz to cieszę się, że moja Agatka zamieszkała z mężem w Warszawie. Może i nie widuję ich za często, ale przynajmniej teraz jestem spokojna, że nic jej nie grozi…
-Proszę, pani zamówienie.- podskoczyła Marta, wystraszona pojawieniem się kelnerki z jej zamówieniem.
Postawiła wszystko przede nią na stole i odeszła z powrotem za ladę. Marta przysunęła do siebie jeden z deserów i z powrotem chciała się skupić na rozmowie kobiet z sąsiedniego stolika, jednak te już skończyły rozmawiać na ten temat. Zamyślona zaczęła pochłaniać zamówienie.
Wczoraj wieczorem wróciła od matki i z samego rana udała się do pracy, w której jak zawsze czekała na nią papierkowa robota. Nudziło ją to, ale cóż mogła na to poradzić. Rozmowa tych kobiet ją bardzo zaciekawiła. Była zdziwiona faktem, że morderstwo córki kwiaciarki w Lędzinach, wywołało taką panikę, w Katowicach. Przecież te miejscowości były oddalone od siebie o kilkanaście kilometrów.
W drodze do mieszkania, zaciekawiona, postanowiła kupić kilka gazet, aby dowiedzieć się czegoś więcej. To, co z nich wyczytała, przeraziło ją. Już nie dziwiła ją, chwilę temu usłyszana rozmowa.
*********
Następnego dnia rano zamiast do archiwum, udała się do głównego posterunku, a następnie do wydziału morderstw. Miała uprawnienia, by czytać akta spraw, więc nie pytając nikogo zaczęła je przeglądać. Okazały się bardzo ciekawe i podobne do siebie, co nie poprawiło jej nastroju.
„Kobiór 11.08.2017r. zostało znalezione ciało martwej kobiety przez Michała L. przy blokowych garażach. 25-latka w 3 miesiącu ciąży miała poderżnięte nadgarstki i wycięty pentagram na brzuchu.”
 „33-letnia kobieta w 1 miesiącu ciąży została znaleziona22.07.2017r. o godzinie 15:30 w Babicach z przeciętymi nadgarstkami i pentagramem wyciętym na brzuchu. Powodem zgonu było wykrwawienie się.”
„01.08.2017r. w Międzyrzeczu około godziny 20:00 została zamordowana 23-letnia kobieta w 2 miesiącu ciąży. Miała poprzecinane nadgarstki i wycięty pentagram na brzuchu.”
Akt dotyczących Lędziny nie musiała czytać. Wiedziała, że opis będzie identyczny. Serce zaczęło jej szybciej bić. Kto mógł robić z premedytacją coś tak okrutnego. Bo co do tego, że te zbrodnie były zaplanowane nie miała, żadnych wątpliwości. Morderca nie pozostawiał po sobie śladów. Policjanci też nie mogli dojść do chodźmy jednego podejrzanego, gdyż ofiary, według zeznań, nie miały problemów ani nawet nie zajmowały ważnych stanowisk.
Jednak pojawiający się pentagram ją zaciekawił. Dlaczego morderca właśnie ten znak rysował na ciałach swych ofiar? Co to mogło mieć wspólnego z tym, że te kobiety w ciąży? Nie miała pojęcia.
Marta jeszcze raz przejrzała akta, ciekawsze rzeczy zapisała w notesie. Następnie udała się do archiwum, aby wykonać swoje zadania, choć i tak wiedziała, że nie będzie mogła się na niczym innym skupić.
********
W kolejnych dniach Marta pojechała razem z grupką śledczych do Tych, w którym to 21.08.2017r. dokonano kolejnego morderstwa. Uprosiła szefa, aby ten pozwolił jej tam pojechać. Ten po długich namowach się zgodził. Ciało wyglądało dokładnie tak jak pozostałe. Nikt nie miał wątpliwości, że to sprawka tej samej osoby.
Marta razem z Damianem jeździła po sąsiednich domach i próbowała dowiedzieć się czegoś więcej, lecz z marnym skutkiem. Nikt nie wiedział, ani nawet nie potrafił wskazać, kto mógłby być temu winny. Jak również, żadna z pytanych osób nie wiedziała, co mógłby symbolizować pentagram. Sąsiedzi zaprzeczali podejrzeniom policji, że kobieta mogła należeć do jakiejś sekty. Nie miała żadnych wrogów, była ponoć bardzo pomocną osobą. Pracowała w schronisku dla zwierząt. I to właśnie, gdy wracała z pracy, została zamordowana.
Tak jak i w poprzednich trzech przypadkach i tym razem Marta razem z resztą grupy, wróciła do głównej komendy w Katowicach z brakiem dowodów jak i podejrzeń. I to właśnie było najbardziej przerażające. Osoba za to odpowiedzialna wypełniała swój chory plan, który wydawał się wręcz idealny. Dopracowany na ostatni guzik. Co tylko utwierdzało Martę w przypuszczeniu, że morderca nie tylko wie, co robi, ale także zna okolicę. Tak jakby do czegoś dążył. Tylko, do czego? Co miało być punktem kulminacyjnym? Kobieta nie potrafiła zgadnąć, była świadoma tylko tego, że to nie koniec morderstw. Będą kolejne. Jej intuicja podpowiadała, że są ze sobą jakoś powiązane. Ze sobą i z tym pentagramem. Problem polegał na tym, że ani ona, ani nikt inny nie wiedział, w jaki sposób.

18 lipca 2020

Pentagram cz.2

-Pamiętasz może, jak opowiadałam ci o córce kwiaciarki?- zaczęła pani Mak, po skończeniu kolacji, dwa dni po przyjeździe córki- Wczoraj znaleziono ją martwą, niedaleko jej własnego domu.
-O boże!- wykrzyknęła Marta przejęta- A tak dobrze jej się układało.
-Tak, wielka szkoda…- zgodziła się matka.- Podobno wracała z nocnej zmiany w pracy. Jednak nie dotarła do domu, a zaniepokojeni rodzice zgłosili to na policję następnego dnia rano, gdy zauważyli, że jej nie ma. Ciało znalazł stary Maciej, ten, co służył w lotnictwie wojskowym i kuleje na lewą nogę. Podobno leżała wygięta w nienaturalny sposób. Jedną z rąk miała przekręconą do tyłu i nadgarstek tak, jakby … Nie wyglądasz najlepiej. Źle się poczułaś?- zaniepokoiła się rodzicielka- Może nie powinnam ci była o tym opowiadać…
-Nie… jest okej…- uśmiechnęła się do matki, aby ją uspokoić.- Po prostu nie mogę zrozumieć, czemu ktoś robi coś tak okropnego.
-Kto robi takie rzeczy…- matka pokręciła głową z niedowierzaniem.
Rozmawiały tak jeszcze przez chwilę. Następnie Marta wróciła do swojego pokoju z dzieciństwa i przebrana w piżamę, położyła się do łóżka.
Długo nie mogła zasnąć, rozmyślając o tym, co matka jej opowiedziała. Kobieta w ciąży tak jak ona, ginie od tak. Po prostu. Ta sytuacja nie wydawała jej się normalna. Instynkt śledczy podpowiadał jej, że czegoś tu brakuje. Tak jakby w tej układance brakowało jej jednego z puzzli. Wpatrzona w swoją starą tablice korkową, zasnęła, z postanowieniem, że jutro przyjrzy się tej sprawie bliżej.
**********
Kolejnego dnia tak jak postanowiła, udała się do kwiaciarni, której właścicielką była matka zamordowanej dziewczyny. Jednakże zobaczywszy, w jakim jest ona stanie, odpuściła, wiedząc, że ludzie w takich chwilach nie potrzebują dodatkowego przypomnienia o tym, co się wydarzyło. Skinęła głową w stronę jej małżonka i poszła dalej uliczką. Gdy przechodziła obok kiosku nie uszło jej uwadze, że praktycznie na każdej pierwszej stronie gazet było zdjęcie zwłok z wielkim tytułem „Brutalne morderstwo czy samobójstwo młodej dziewczyny w ciąży?” lub „Zamordowana ciężarna kobieta ułożona w nienaturalny sposób”. Nie za wiele myśląc, kupiła tą drugą i skierowała się na posterunek policji. Gdy zauważyła, wśród mundurowych swojego przyjaciela z dzieciństwa, podeszła się przywitać.
Po krótkiej pogawędce o bzdurach i latach, gdy się nie widzieli, wypytała go o sprawę córki kwiaciarki. Tak jak podejrzewała, okazało się, że faktycznie było to morderstwo. Dziewczyna wykrwawiła się na śmierć. Miała poprzecinane ręce w nadgarstkach i nogi w kostkach. A następnie została przeciągnięta kawałek dalej, gdzie została ułożona w pozycji, w której znalazł ją pan Maciej. Na tym okrucieństwo się nie kończyło. Kobieta miała wycięty pentagram na brzuchu. Nawet policja była wstrząśnięta tą sprawą. Okolice Lędzina do tej pory były spokojne, a tu nagle coś takiego. Nikt nie wiedział, co o tym myśleć.

03 lipca 2020

Pentagram cz.1

Kolejnego już dnia z rzędu Marta obudziła się z bólem głowy, który rozsadzał jej czaszkę. Ostatnio ciągle ja coś bolało. Jak nie brzuch to głowa, jak nie głowa to nogi. I tak ciągle. Na zmianę. Bez przerwy. Do tego jeszcze dochodziły te koszmary nocne.
Wstała wypiła tabletki przeciwbólowe, które i tak prawie nic nie dawały i zadzwoniła do szefa z prośbą o wolne. Postanowiła odwiedzić mamę i dowiedzieć się, co dzieje się w jej rodzinnej miejscowości. Kto inny mógł jej to opowiedzieć jak nie jej mama, która zbierała informacje z prędkością światła.
Uśmiechnęła się na tą myśl. Matka była naprawdę zaskakującą kobieta.
Zabrała ciuchy na przebranie do niedużej torby i parę kosmetyków. Pozamykała dom i wsiadła do auta.
Po niecałej godzinie dojrzała niewielki dom rodzicielki. Zaparkowała przed bramą. Wzięła torbę do ręki i zaniosła ją na ganek. Gdy miała zamiar zadzwonić do drzwi, usłyszała za sobą głos:
-A któż to do mnie przybył?- zapytała pani Mak, z lekkim śmiechem wyczuwalnym w głosie.
Marta uśmiechnęła się na widok starszej kobiety, w pobrudzonych ciuchach ziemią, rękawiczkach i gumiakach na nogach. Jej rodzicielka uwielbiała zajmować się ogrodem. To było jej hobby. Zajmowała się nim praktycznie przez cały czas.
-Witaj. Stęskniłam się.
Z uśmiechem skierowała się za matką w głąb domu, przez salon do pokoju, który wcześniej należał na niej. Teraz stał pusty. Jednak rodzicielka nic w nim nie zmieniła. Dalej miał różowe ściany i tablice korkową z karteczkami dotyczącymi znanych filmów oraz gazet dotyczących kryminalistyki, ponaklejanych na mapę okolicy. Od dziecka była nią zafascynowana i tak zostało do dzisiaj. A na szafkach nadal stały zdjęcia w ramkach z dzieciństwa ciężarnej. Marta zostawiła torbę obok łóżka i poszła poszukać mamy.
Zastała rodzicielkę w kuchni, jak ta przygotowywała stosik naleśników, które tak uwielbiała. Zwłaszcza z truskawkami i cukrem pudrem. Z uśmiechem usiadła na krześle kuchennym i obserwowała poczynania mamy.
Pani Mak była drobną kobietą, z niebieskimi oczami i blond włosami, na których można było już zobaczyć przebłyski siwizny. Marta była podobna do matki. Nawet bardzo. Różniły ich tylko kolory oczy. Matka zawsze powtarzała, że córka ma je po ojcu, którego ta niestety za dobrze nie pamiętała. Miał wypadek, gdy Marta skończyła zaledwie 9 latek.
-Spodziewałaś się gości?- spytałam wpatrzona w talerz, na którym przybywało naleśników- Chyba sama byś tego nie zjadła?
-Po naszej ostatniej rozmowie, spodziewałam się, że mnie odwiedzisz, więc byłam przygotowana.- wyjaśniła pani Mak.- Po miesiącu raczyłaś odwiedzić starą matkę.- dodała z żartobliwą pretensją.
-Prawie codziennie do ciebie dzwonię.- odpowiedziała z uśmiechem, nie oderwawszy oczu od stosiku naleśników.
Pani Mak odwróciła się do córki przodem i spojrzała z troską na córkę.
-Rozmawiać to nie to samo, co cie zobaczyć, skarbie.- uśmiechnęła się do niej ciepło- W szafce na lewo od lodówki są truskawki.- dodała, odwracając się z powrotem w stronę blachy.
Gdy kobieta dokończyła, przeniosła pełny talerz na stół i sama przy nim usiadła, zaraz obok córki, podsuwając jej naleśniki. Przygotowała trzy porcje, gdyż wiedziała jak ciąża wpływa na apetyt. Uśmiechając się pod nosem, patrzyła jak Marta pochłania jednego naleśnika za drugim.
-Mój szósty zmysł, podpowiada mi, że nie bez powodu tu przyjechałaś? Masz jakieś kłopoty?
-Nie, mamo.- odparła Marta z pełną buzią, gdy połknęła, dodała- Po prostu chciałam odpocząć od tego zgiełku.
-Hmm…- zamyśliła się pani Mak- A może kogoś poznałaś?
-Mamo! Daj spokój.- powiedziała zirytowana ciężarna- Dobrze wiesz, że na razie chcę się skupić na dziecku.
-No dobrze, dobrze…- matka podniosła ręce do góry w geście poddania się- Tak tylko pytam, bo ostatnio, córka kwiaciarki, która także jest w ciąży, poznała ideał mężczyzny.- rodzicielka zaczęła opowieść- Ponoć zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenie…
Marta przestała ją słuchać, tylko, co jakiś czas wydukiwała, jakieś słowa, nie przestając pochłaniać naleśników. Nigdy nie wierzyła w coś takiego jak ‘wielka miłość’ niczym z jakiegoś tandetnego romansu. Nie rozumiała, dlaczego ludzie tak zachwycają się „Romeo i Julią” czy ostatnim trendem wśród nastolatków, czyli „Zmierzchem”. Dla niej to było coś głupiego i nudnego. Przecież po 5 minutach filmu, można się domyślić jak to wszystko się skończy. To taka zwykła manipulacja nastoletnimi umysłami, które mają się zakochać w czymś, co tak naprawdę nie istnieje, a producenci, dzięki temu zgarniają pieniądze. Nie liczy się…
-Nie słuchasz mnie!- krzyknęła oburzona matka, przerywając jej rozmyślenia- Ja ci tu opowiadam takie nowinki, a ty mnie ignorujesz…- fuknęła kobieta.
-Wybacz, po prostu jestem zmęczona…- powiedziała, udając ziewnięcie.
-No dobrze… wybaczam, ale to tylko, dlatego, że jesteś w ciąży.- popatrzała na córkę, tak jakby wiedziała, że Marta udaje.- No to czmychaj do łóżka, jak jesteś tak zmęczona.
Rodzicielka wstała, zabierając puste naczynia, ze stołu, aby włożyć do zlewozmywaka. Wyciągnęła płyn z pod szafki, uprzednio odkręcając korek z ciepłą wodą. Marta podeszła do kobiety z ścierką w ręku, aby jej pomóc powycierać naczynie.
-Ponoć byłaś bardzo zmęczona?- matka odwróciła się do niej, unosząc jedną brew do góry.
-Ale…
-Żadnego, ale… idź spać.- przerwała jej rodzicielka, równocześnie zabierając, od niej ścierkę.- Jak będę już tak stara, że nie będę mogła się schylić, to wtedy będziesz się musieć mną opiekować. Na razie daje jeszcze radę. A ty powinnaś się dobrze wysypiać.- zakończyła swoja wypowiedź matka.
Marta posłusznie udała się do pokoju i położyła do łóżka. Dopiero wtedy uświadomiła sobie, że faktycznie jest zmęczona.
Zasnęła praktycznie od razu.