Kolejnego już dnia z rzędu Marta obudziła się z bólem głowy, który rozsadzał jej czaszkę. Ostatnio ciągle ja coś bolało. Jak nie brzuch to głowa, jak nie głowa to nogi. I tak ciągle. Na zmianę. Bez przerwy. Do tego jeszcze dochodziły te koszmary nocne.
Wstała wypiła tabletki przeciwbólowe, które i tak prawie nic nie dawały i zadzwoniła do szefa z prośbą o wolne. Postanowiła odwiedzić mamę i dowiedzieć się, co dzieje się w jej rodzinnej miejscowości. Kto inny mógł jej to opowiedzieć jak nie jej mama, która zbierała informacje z prędkością światła.
Uśmiechnęła się na tą myśl. Matka była naprawdę zaskakującą kobieta.
Zabrała ciuchy na przebranie do niedużej torby i parę kosmetyków. Pozamykała dom i wsiadła do auta.
Po niecałej godzinie dojrzała niewielki dom rodzicielki. Zaparkowała przed bramą. Wzięła torbę do ręki i zaniosła ją na ganek. Gdy miała zamiar zadzwonić do drzwi, usłyszała za sobą głos:
-A któż to do mnie przybył?- zapytała pani Mak, z lekkim śmiechem wyczuwalnym w głosie.
Marta uśmiechnęła się na widok starszej kobiety, w pobrudzonych ciuchach ziemią, rękawiczkach i gumiakach na nogach. Jej rodzicielka uwielbiała zajmować się ogrodem. To było jej hobby. Zajmowała się nim praktycznie przez cały czas.
-Witaj. Stęskniłam się.
Z uśmiechem skierowała się za matką w głąb domu, przez salon do pokoju, który wcześniej należał na niej. Teraz stał pusty. Jednak rodzicielka nic w nim nie zmieniła. Dalej miał różowe ściany i tablice korkową z karteczkami dotyczącymi znanych filmów oraz gazet dotyczących kryminalistyki, ponaklejanych na mapę okolicy. Od dziecka była nią zafascynowana i tak zostało do dzisiaj. A na szafkach nadal stały zdjęcia w ramkach z dzieciństwa ciężarnej. Marta zostawiła torbę obok łóżka i poszła poszukać mamy.
Zastała rodzicielkę w kuchni, jak ta przygotowywała stosik naleśników, które tak uwielbiała. Zwłaszcza z truskawkami i cukrem pudrem. Z uśmiechem usiadła na krześle kuchennym i obserwowała poczynania mamy.
Pani Mak była drobną kobietą, z niebieskimi oczami i blond włosami, na których można było już zobaczyć przebłyski siwizny. Marta była podobna do matki. Nawet bardzo. Różniły ich tylko kolory oczy. Matka zawsze powtarzała, że córka ma je po ojcu, którego ta niestety za dobrze nie pamiętała. Miał wypadek, gdy Marta skończyła zaledwie 9 latek.
-Spodziewałaś się gości?- spytałam wpatrzona w talerz, na którym przybywało naleśników- Chyba sama byś tego nie zjadła?
-Po naszej ostatniej rozmowie, spodziewałam się, że mnie odwiedzisz, więc byłam przygotowana.- wyjaśniła pani Mak.- Po miesiącu raczyłaś odwiedzić starą matkę.- dodała z żartobliwą pretensją.
-Prawie codziennie do ciebie dzwonię.- odpowiedziała z uśmiechem, nie oderwawszy oczu od stosiku naleśników.
Pani Mak odwróciła się do córki przodem i spojrzała z troską na córkę.
-Rozmawiać to nie to samo, co cie zobaczyć, skarbie.- uśmiechnęła się do niej ciepło- W szafce na lewo od lodówki są truskawki.- dodała, odwracając się z powrotem w stronę blachy.
Gdy kobieta dokończyła, przeniosła pełny talerz na stół i sama przy nim usiadła, zaraz obok córki, podsuwając jej naleśniki. Przygotowała trzy porcje, gdyż wiedziała jak ciąża wpływa na apetyt. Uśmiechając się pod nosem, patrzyła jak Marta pochłania jednego naleśnika za drugim.
-Mój szósty zmysł, podpowiada mi, że nie bez powodu tu przyjechałaś? Masz jakieś kłopoty?
-Nie, mamo.- odparła Marta z pełną buzią, gdy połknęła, dodała- Po prostu chciałam odpocząć od tego zgiełku.
-Hmm…- zamyśliła się pani Mak- A może kogoś poznałaś?
-Mamo! Daj spokój.- powiedziała zirytowana ciężarna- Dobrze wiesz, że na razie chcę się skupić na dziecku.
-No dobrze, dobrze…- matka podniosła ręce do góry w geście poddania się- Tak tylko pytam, bo ostatnio, córka kwiaciarki, która także jest w ciąży, poznała ideał mężczyzny.- rodzicielka zaczęła opowieść- Ponoć zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenie…
Marta przestała ją słuchać, tylko, co jakiś czas wydukiwała, jakieś słowa, nie przestając pochłaniać naleśników. Nigdy nie wierzyła w coś takiego jak ‘wielka miłość’ niczym z jakiegoś tandetnego romansu. Nie rozumiała, dlaczego ludzie tak zachwycają się „Romeo i Julią” czy ostatnim trendem wśród nastolatków, czyli „Zmierzchem”. Dla niej to było coś głupiego i nudnego. Przecież po 5 minutach filmu, można się domyślić jak to wszystko się skończy. To taka zwykła manipulacja nastoletnimi umysłami, które mają się zakochać w czymś, co tak naprawdę nie istnieje, a producenci, dzięki temu zgarniają pieniądze. Nie liczy się…
-Nie słuchasz mnie!- krzyknęła oburzona matka, przerywając jej rozmyślenia- Ja ci tu opowiadam takie nowinki, a ty mnie ignorujesz…- fuknęła kobieta.
-Wybacz, po prostu jestem zmęczona…- powiedziała, udając ziewnięcie.
-No dobrze… wybaczam, ale to tylko, dlatego, że jesteś w ciąży.- popatrzała na córkę, tak jakby wiedziała, że Marta udaje.- No to czmychaj do łóżka, jak jesteś tak zmęczona.
Rodzicielka wstała, zabierając puste naczynia, ze stołu, aby włożyć do zlewozmywaka. Wyciągnęła płyn z pod szafki, uprzednio odkręcając korek z ciepłą wodą. Marta podeszła do kobiety z ścierką w ręku, aby jej pomóc powycierać naczynie.
-Ponoć byłaś bardzo zmęczona?- matka odwróciła się do niej, unosząc jedną brew do góry.
-Ale…
-Żadnego, ale… idź spać.- przerwała jej rodzicielka, równocześnie zabierając, od niej ścierkę.- Jak będę już tak stara, że nie będę mogła się schylić, to wtedy będziesz się musieć mną opiekować. Na razie daje jeszcze radę. A ty powinnaś się dobrze wysypiać.- zakończyła swoja wypowiedź matka.
Marta posłusznie udała się do pokoju i położyła do łóżka. Dopiero wtedy uświadomiła sobie, że faktycznie jest zmęczona.
Zasnęła praktycznie od razu.
Wstała wypiła tabletki przeciwbólowe, które i tak prawie nic nie dawały i zadzwoniła do szefa z prośbą o wolne. Postanowiła odwiedzić mamę i dowiedzieć się, co dzieje się w jej rodzinnej miejscowości. Kto inny mógł jej to opowiedzieć jak nie jej mama, która zbierała informacje z prędkością światła.
Uśmiechnęła się na tą myśl. Matka była naprawdę zaskakującą kobieta.
Zabrała ciuchy na przebranie do niedużej torby i parę kosmetyków. Pozamykała dom i wsiadła do auta.
Po niecałej godzinie dojrzała niewielki dom rodzicielki. Zaparkowała przed bramą. Wzięła torbę do ręki i zaniosła ją na ganek. Gdy miała zamiar zadzwonić do drzwi, usłyszała za sobą głos:
-A któż to do mnie przybył?- zapytała pani Mak, z lekkim śmiechem wyczuwalnym w głosie.
Marta uśmiechnęła się na widok starszej kobiety, w pobrudzonych ciuchach ziemią, rękawiczkach i gumiakach na nogach. Jej rodzicielka uwielbiała zajmować się ogrodem. To było jej hobby. Zajmowała się nim praktycznie przez cały czas.
-Witaj. Stęskniłam się.
Z uśmiechem skierowała się za matką w głąb domu, przez salon do pokoju, który wcześniej należał na niej. Teraz stał pusty. Jednak rodzicielka nic w nim nie zmieniła. Dalej miał różowe ściany i tablice korkową z karteczkami dotyczącymi znanych filmów oraz gazet dotyczących kryminalistyki, ponaklejanych na mapę okolicy. Od dziecka była nią zafascynowana i tak zostało do dzisiaj. A na szafkach nadal stały zdjęcia w ramkach z dzieciństwa ciężarnej. Marta zostawiła torbę obok łóżka i poszła poszukać mamy.
Zastała rodzicielkę w kuchni, jak ta przygotowywała stosik naleśników, które tak uwielbiała. Zwłaszcza z truskawkami i cukrem pudrem. Z uśmiechem usiadła na krześle kuchennym i obserwowała poczynania mamy.
Pani Mak była drobną kobietą, z niebieskimi oczami i blond włosami, na których można było już zobaczyć przebłyski siwizny. Marta była podobna do matki. Nawet bardzo. Różniły ich tylko kolory oczy. Matka zawsze powtarzała, że córka ma je po ojcu, którego ta niestety za dobrze nie pamiętała. Miał wypadek, gdy Marta skończyła zaledwie 9 latek.
-Spodziewałaś się gości?- spytałam wpatrzona w talerz, na którym przybywało naleśników- Chyba sama byś tego nie zjadła?
-Po naszej ostatniej rozmowie, spodziewałam się, że mnie odwiedzisz, więc byłam przygotowana.- wyjaśniła pani Mak.- Po miesiącu raczyłaś odwiedzić starą matkę.- dodała z żartobliwą pretensją.
-Prawie codziennie do ciebie dzwonię.- odpowiedziała z uśmiechem, nie oderwawszy oczu od stosiku naleśników.
Pani Mak odwróciła się do córki przodem i spojrzała z troską na córkę.
-Rozmawiać to nie to samo, co cie zobaczyć, skarbie.- uśmiechnęła się do niej ciepło- W szafce na lewo od lodówki są truskawki.- dodała, odwracając się z powrotem w stronę blachy.
Gdy kobieta dokończyła, przeniosła pełny talerz na stół i sama przy nim usiadła, zaraz obok córki, podsuwając jej naleśniki. Przygotowała trzy porcje, gdyż wiedziała jak ciąża wpływa na apetyt. Uśmiechając się pod nosem, patrzyła jak Marta pochłania jednego naleśnika za drugim.
-Mój szósty zmysł, podpowiada mi, że nie bez powodu tu przyjechałaś? Masz jakieś kłopoty?
-Nie, mamo.- odparła Marta z pełną buzią, gdy połknęła, dodała- Po prostu chciałam odpocząć od tego zgiełku.
-Hmm…- zamyśliła się pani Mak- A może kogoś poznałaś?
-Mamo! Daj spokój.- powiedziała zirytowana ciężarna- Dobrze wiesz, że na razie chcę się skupić na dziecku.
-No dobrze, dobrze…- matka podniosła ręce do góry w geście poddania się- Tak tylko pytam, bo ostatnio, córka kwiaciarki, która także jest w ciąży, poznała ideał mężczyzny.- rodzicielka zaczęła opowieść- Ponoć zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenie…
Marta przestała ją słuchać, tylko, co jakiś czas wydukiwała, jakieś słowa, nie przestając pochłaniać naleśników. Nigdy nie wierzyła w coś takiego jak ‘wielka miłość’ niczym z jakiegoś tandetnego romansu. Nie rozumiała, dlaczego ludzie tak zachwycają się „Romeo i Julią” czy ostatnim trendem wśród nastolatków, czyli „Zmierzchem”. Dla niej to było coś głupiego i nudnego. Przecież po 5 minutach filmu, można się domyślić jak to wszystko się skończy. To taka zwykła manipulacja nastoletnimi umysłami, które mają się zakochać w czymś, co tak naprawdę nie istnieje, a producenci, dzięki temu zgarniają pieniądze. Nie liczy się…
-Nie słuchasz mnie!- krzyknęła oburzona matka, przerywając jej rozmyślenia- Ja ci tu opowiadam takie nowinki, a ty mnie ignorujesz…- fuknęła kobieta.
-Wybacz, po prostu jestem zmęczona…- powiedziała, udając ziewnięcie.
-No dobrze… wybaczam, ale to tylko, dlatego, że jesteś w ciąży.- popatrzała na córkę, tak jakby wiedziała, że Marta udaje.- No to czmychaj do łóżka, jak jesteś tak zmęczona.
Rodzicielka wstała, zabierając puste naczynia, ze stołu, aby włożyć do zlewozmywaka. Wyciągnęła płyn z pod szafki, uprzednio odkręcając korek z ciepłą wodą. Marta podeszła do kobiety z ścierką w ręku, aby jej pomóc powycierać naczynie.
-Ponoć byłaś bardzo zmęczona?- matka odwróciła się do niej, unosząc jedną brew do góry.
-Ale…
-Żadnego, ale… idź spać.- przerwała jej rodzicielka, równocześnie zabierając, od niej ścierkę.- Jak będę już tak stara, że nie będę mogła się schylić, to wtedy będziesz się musieć mną opiekować. Na razie daje jeszcze radę. A ty powinnaś się dobrze wysypiać.- zakończyła swoja wypowiedź matka.
Marta posłusznie udała się do pokoju i położyła do łóżka. Dopiero wtedy uświadomiła sobie, że faktycznie jest zmęczona.
Zasnęła praktycznie od razu.
No ciekawe, co będzie dalej? Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCieszę się że się podoba :)
UsuńCzekam na dalszy ciąg :)
OdpowiedzUsuńCieszę się ^^
UsuńUUU i co to będzie w przyszłości
OdpowiedzUsuńNiedługo się dowiesz :)
Usuńmasz super lekkość pióra, tego się nie da wyuczyć. czekam na dalsze części :)
OdpowiedzUsuńDzięki ^^
UsuńCzekam na ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńJuż niedługo :)
UsuńA ja też dziś zjadłam naleśniki z truskawkami :D mamusia wie co dobre ^^. Czekam na dalszy ciąg!
OdpowiedzUsuńHaha ^^ ale zbieg okoliczności
UsuńZaciekawiło mnie, chętnie przeczytam ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
UsuńCzekam na ciąg dalszy :-)
OdpowiedzUsuńJuż niedługo :)
Usuńbardzo fajnie się to czyta :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńOh very nice blog
OdpowiedzUsuńThanks :)
UsuńLubię czytać Twoje teksty :) Są przyjemne i widać, że pisane z sercem :)
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to ^^ dzięki
Usuń..świetnie się czyta Twoje opowiadania, piszesz ciekawie ..lubię do Ciebie zagladać :)
OdpowiedzUsuń..czekam na dalszy ciąg :)
- pozdrawiam serdcznie :)
Cieszę się ^^ dzięki
Usuń