-_____! Wróciłam!- zawołałam, wchodząc do domu.
Dzisiaj zaczął się piątkowy wieczór. Około 10 miesięcy od naszego pierwszego spotkania w kawiarni. Wiedziałam, że na mnie czeka. To była taka nasza tradycja. Od samego początku.
-Minzy! –usłyszałam krzyk radości, gdy zdejmowałam buty i kurtkę w przedpokoju.
Chłopak wyszedł z kuchni i zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku. Wtuliłam się w niego jak najmocniej.
-Tęskniłam za tobą.- wyszeptałam.
-Ale Minzy! Przecież rozmawialiśmy rano przez telefon.- uśmiechał się.
-No i co z tego.- odpowiadam, robiąc naburmuszoną minkę.- _____?- pytam, klepiąc go po plecach.
-Nie, nie puszczę cię.
-Ale coś ci się chyba przypala.- powiedziałam, czując dziwny zapach.
-O, nie!- obrócił się i pobiegł do kuchni.
-Co się stało?- zapytałam zaniepokojona.
-Nie! Nic! Nie wchodź tutaj!
-No dobrze…- zatrzymałam się w pół kroku- Idę do pokoju. Jak skończysz to zawołaj.
-Oki!- usłyszałam jego odpowiedź.
Skierowałam się do pokoju z lekkim wahaniem. Byłam ciekawa, co on tam wyprawia, że nie chce mnie wpuścić. Położyłam sie na łóżku i zaczęłam rozmyślać o tym co mnie spotkało. Czasami nie mogłam uwierzyć, jakie spotkało mnie szczęście. Gdy jest mi smutno, on zawsze potrafi mnie pocieszyć. Prawie nigdy nic nie mówi. Wystarczy, że zrobi mi coś ciepłego do picia, usiądzie ze mną na kanapie, przytuli i to wszystko. Nie chciałabym niczego zmieniać.
-Minzy! Gotowe!- usłyszałam jego radosny głos z kuchni.
Schodzę na dół do niego i wchodzę do jadalni.
-O boże…- wyszeptałam zachwycona, widząc pięknie nakryty stół z zapalonymi świecami i moimi ulubionymi kwiatami w wazoniku.
-Podoba ci się?- pyta, obejmując mnie od tyłu.
Zadzieram głowę, by na niego spojrzeć.
-Kocham cię, wiesz?
Obracam się do niego i wtulam się w jego pierś. ____ przyciska mnie mocno do siebie. W jego ramionach czuje, się bezpieczna.
-Ja też cię kocham Minzy.- szepcze mi do ucha. – A teraz chodźmy jeść.- mówi, uśmiechając się dumnie.
Zasiadamy do stołu i zaczynamy jeść. Śmiejemy się i rozmawiamy o wszystkim i o niczym.
Nagle rozbrzmiewa dzwonek do drzwi.
-Otworzę.- _____ zrywa się, aby otworzyć.
Zastanawiam się jak to możliwe, że on zawsze ma tyle energii.
-Minzy! To… ktoś do ciebie.- mówi mój chłopak, wchodząc powrotem do kuchni.
Gdy mój wzrok pada na osobę idącą za nim, od raz się spinam.
-Co ty tutaj robisz?- pytam oschle.
-Przyszedłem cię odwiedzić.- odpowiada mój były.
W myślach proszę o to by sobie z stąd poszedł.
-Bezczelny!
-Może chcę cię odzyskać?- powiedział, zbliżając się do mnie.
Podnoszę wzrok, ale nie patrzę się na Mina, tylko na ____. Zauważyłam, że spuścił głowę.
-Oppa…- wyszeptuję cicho, podchodząc do niego.
-To twoja decyzja. Jeśli chcesz do niego wrócić… twoje szczęście jest najważniejsze.
Po tych słowach wyszedł z jadalni, zostawiając mnie samą z byłym.
-Ty serio chodzisz z kimś takim?- powiedział, śmiejąc się.
-Zamknij się i wyjdź stad! – spojrzałam na niego z gniewem.
Przestaje się śmiać.
-Ok… ale pamiętaj o mojej propozycji.- mruga do mnie i wychodzi z domu.
-Zabiję go kiedyś! Ugh…- weszłam do salonu- Oppa? Gdzie jesteś? –zawołałam jeszcze kilka razy, ale nie usłyszałam odpowiedzi.
Weszłam do sypialni, ale tam też było pusto… Tylko małe pudełeczko leżało na moim łóżku. Rozejrzałam się dokładniej. Jego torba zniknęła. Łzy same zaczęły mi napływać do oczu. Nie próbuję ich powstrzymywać.
-Proszę…
Podchodzę do łóżka, biorę pudełeczko do ręki i karteczkę obok niego położoną. Gdy zaczynam czytać, łzy spływają jeszcze mocniejszym strumieniem po moich policzkach.
„Nie potrafię sobie wyobrazić życia bez ciebie. Kocham cie i dobrze o tym wiesz, ale chcę żebyś była szczęśliwa, wiec jeśli wybierzesz jego, będę szczęśliwy wiedząc, że ty jesteś szczęśliwa.
Na zawsze twój _____.”
-Proszę, nie…
Nic już nie widzę przez łzy. Upadam na kolana przed łóżkiem i płaczę. Nic innego nie potrafię zrobić. Gdy w końcu udało mi się trochę uspokoić, drżącymi rękoma otwieram pudełeczko. Wypada z niego następny liścik. Czuję kolejne łzy zbierające się pod moimi powiekami.
„Miałem zamiar ci dzisiaj to dać, żeby udowodnić ci jak bardzo jesteś dla mnie ważna. Może za szybko? Przepraszam.”
Przez łzy zobaczyłam, co jest w pudełku… pierścionek. Pierścionek zaręczynowy. Na chwilę zabrakło mi powietrza. Krztusiłam się własnymi łzami, trzymając w dłoni złoty pierścionek.
W pewnym momencie wsunęłam go na palec i obracałam nim. W tym momencie uświadomiłam sobie słowa napisane w ostatnim liściku. Ich sens powoli do mnie dochodził.
-Proszę nie!- wyszeptuję w bezradności.
Dzisiaj zaczął się piątkowy wieczór. Około 10 miesięcy od naszego pierwszego spotkania w kawiarni. Wiedziałam, że na mnie czeka. To była taka nasza tradycja. Od samego początku.
-Minzy! –usłyszałam krzyk radości, gdy zdejmowałam buty i kurtkę w przedpokoju.
Chłopak wyszedł z kuchni i zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku. Wtuliłam się w niego jak najmocniej.
-Tęskniłam za tobą.- wyszeptałam.
-Ale Minzy! Przecież rozmawialiśmy rano przez telefon.- uśmiechał się.
-No i co z tego.- odpowiadam, robiąc naburmuszoną minkę.- _____?- pytam, klepiąc go po plecach.
-Nie, nie puszczę cię.
-Ale coś ci się chyba przypala.- powiedziałam, czując dziwny zapach.
-O, nie!- obrócił się i pobiegł do kuchni.
-Co się stało?- zapytałam zaniepokojona.
-Nie! Nic! Nie wchodź tutaj!
-No dobrze…- zatrzymałam się w pół kroku- Idę do pokoju. Jak skończysz to zawołaj.
-Oki!- usłyszałam jego odpowiedź.
Skierowałam się do pokoju z lekkim wahaniem. Byłam ciekawa, co on tam wyprawia, że nie chce mnie wpuścić. Położyłam sie na łóżku i zaczęłam rozmyślać o tym co mnie spotkało. Czasami nie mogłam uwierzyć, jakie spotkało mnie szczęście. Gdy jest mi smutno, on zawsze potrafi mnie pocieszyć. Prawie nigdy nic nie mówi. Wystarczy, że zrobi mi coś ciepłego do picia, usiądzie ze mną na kanapie, przytuli i to wszystko. Nie chciałabym niczego zmieniać.
-Minzy! Gotowe!- usłyszałam jego radosny głos z kuchni.
Schodzę na dół do niego i wchodzę do jadalni.
-O boże…- wyszeptałam zachwycona, widząc pięknie nakryty stół z zapalonymi świecami i moimi ulubionymi kwiatami w wazoniku.
-Podoba ci się?- pyta, obejmując mnie od tyłu.
Zadzieram głowę, by na niego spojrzeć.
-Kocham cię, wiesz?
Obracam się do niego i wtulam się w jego pierś. ____ przyciska mnie mocno do siebie. W jego ramionach czuje, się bezpieczna.
-Ja też cię kocham Minzy.- szepcze mi do ucha. – A teraz chodźmy jeść.- mówi, uśmiechając się dumnie.
Zasiadamy do stołu i zaczynamy jeść. Śmiejemy się i rozmawiamy o wszystkim i o niczym.
Nagle rozbrzmiewa dzwonek do drzwi.
-Otworzę.- _____ zrywa się, aby otworzyć.
Zastanawiam się jak to możliwe, że on zawsze ma tyle energii.
-Minzy! To… ktoś do ciebie.- mówi mój chłopak, wchodząc powrotem do kuchni.
Gdy mój wzrok pada na osobę idącą za nim, od raz się spinam.
-Co ty tutaj robisz?- pytam oschle.
-Przyszedłem cię odwiedzić.- odpowiada mój były.
W myślach proszę o to by sobie z stąd poszedł.
-Bezczelny!
-Może chcę cię odzyskać?- powiedział, zbliżając się do mnie.
Podnoszę wzrok, ale nie patrzę się na Mina, tylko na ____. Zauważyłam, że spuścił głowę.
-Oppa…- wyszeptuję cicho, podchodząc do niego.
-To twoja decyzja. Jeśli chcesz do niego wrócić… twoje szczęście jest najważniejsze.
Po tych słowach wyszedł z jadalni, zostawiając mnie samą z byłym.
-Ty serio chodzisz z kimś takim?- powiedział, śmiejąc się.
-Zamknij się i wyjdź stad! – spojrzałam na niego z gniewem.
Przestaje się śmiać.
-Ok… ale pamiętaj o mojej propozycji.- mruga do mnie i wychodzi z domu.
-Zabiję go kiedyś! Ugh…- weszłam do salonu- Oppa? Gdzie jesteś? –zawołałam jeszcze kilka razy, ale nie usłyszałam odpowiedzi.
Weszłam do sypialni, ale tam też było pusto… Tylko małe pudełeczko leżało na moim łóżku. Rozejrzałam się dokładniej. Jego torba zniknęła. Łzy same zaczęły mi napływać do oczu. Nie próbuję ich powstrzymywać.
-Proszę…
Podchodzę do łóżka, biorę pudełeczko do ręki i karteczkę obok niego położoną. Gdy zaczynam czytać, łzy spływają jeszcze mocniejszym strumieniem po moich policzkach.
„Nie potrafię sobie wyobrazić życia bez ciebie. Kocham cie i dobrze o tym wiesz, ale chcę żebyś była szczęśliwa, wiec jeśli wybierzesz jego, będę szczęśliwy wiedząc, że ty jesteś szczęśliwa.
Na zawsze twój _____.”
-Proszę, nie…
Nic już nie widzę przez łzy. Upadam na kolana przed łóżkiem i płaczę. Nic innego nie potrafię zrobić. Gdy w końcu udało mi się trochę uspokoić, drżącymi rękoma otwieram pudełeczko. Wypada z niego następny liścik. Czuję kolejne łzy zbierające się pod moimi powiekami.
„Miałem zamiar ci dzisiaj to dać, żeby udowodnić ci jak bardzo jesteś dla mnie ważna. Może za szybko? Przepraszam.”
Przez łzy zobaczyłam, co jest w pudełku… pierścionek. Pierścionek zaręczynowy. Na chwilę zabrakło mi powietrza. Krztusiłam się własnymi łzami, trzymając w dłoni złoty pierścionek.
W pewnym momencie wsunęłam go na palec i obracałam nim. W tym momencie uświadomiłam sobie słowa napisane w ostatnim liściku. Ich sens powoli do mnie dochodził.
-Proszę nie!- wyszeptuję w bezradności.
Ładne.
OdpowiedzUsuńIleż trzeba się natrudzić, żeby po takich sytuacjach wszystko wróciło na właściwe tory...
Będzie dalszy ciąg?
Pozdrawiam serdecznie
Dzięki ^^ nie planowałam kontynuacji ale może...
Usuń