Wróciłam do domu z zakończenia roku szkolnego. Przebrałam się i weszłam do kuchni z zamiarem zrobienia sobie czegoś do jedzenia, gdy nagle usłyszałam dźwięk telefonu. Podeszłam i odebrałam.
-Słucham?
-Ania? Nie ma mamy w domu?
-Nie, a kto mówi?
-Tu ciocia Karolina. Nie dziwię się, że mnie nie poznajesz, bo ostatni raz cie widziałam jak szłaś do bierzmowania. Ile to czasu minęło… Przekaż mamie, że dzwoniłam.
-Dobrze.
-To pa.- rozłączyła się.
Odstawiłam słuchawkę i z powrotem udałam się do kuchni. Zrobiłam sobie kanapki i napiłam herbaty. Następnie udałam sie do salonu i zaczęłam skakać po kanałach, próbując znaleźć coś ciekawego do oglądania. Kto by pomyślał, że mając tyle stacji do wyboru i tak nie będzie miał, co oglądać. Ech…
W pewnym momencie usłyszałam trzaśnięcie drzwiami.
-Córcia, jesteś w domu?- usłyszałam jej głos z przedpokoju.
-Tak.- opowiedziałam- Dzwoniła ciocia Karolina i prosiła, abyś odzwoniła.
-Karolina… a no tak! Prawie o tym zapomniałam.
Popatrzyłam na nią, nie rozumiejąc, o co jej chodzi. Mama podeszła do telefonu i wybrała numer, najprawdopodobniej do cioci. Przyciszyłam telewizor, aby lepiej słyszeć rozmowę.
-Cześć Karo!- przywitała się rodzicielka.- Tak już wróciłam. A co u ciecie? Tak pewnie. Na pewno się ucieszy. Dobra, to ja ci prześle wszystkie potrzebne papiery. Pa.
Naprawdę nie wiedziałam, co o tym myśleć. Ale skoro rozmawiały o jakiś papierach to pewnie chodziło o coś związanego z pracą.
*****MIESIĄC PÓŹNIEJ*****
-Ania!- usłyszałam głos mamy- Zejdź na dół!
Zrobiłam to, o co prosiła. Weszłam do salonu i usiadłam na fotelu. Rodzicielka uśmiechnęła się do mnie.
-Mam pytanie?- zaczęła.
-Jakie?- uniosłam do góry brew, zaciekawiona.
-Pamiętasz jak mówiłaś, ze chciałabyś uczyć się w tej szkole muzycznej w Krakowie?
Skinęłam niepewnie głową.
To było moje marzenie. Od dziecka ciągnęło mnie do śpiewania. Uwielbiałam to robić. A na scenie czułam się jak ryba w wodzie.
-To ucieszysz się z wiadomości, że udało mi się załatwić ci stypendium.
Uśmiechnęła się do mnie zadowolona z siebie, a mi opadła szczęka z wrażenia. Nie mogłam uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Niedowierzałam w to, ze dostałam się do mojej wymarzonej szkoły.
-Serio?
-Serio, serio.- zaśmiała się- Właśnie dlatego dzwoniłam do Karoliny. Powiedziała, że nie ma nic przeciwko, abyś z nią zamieszkała.
-Jej!- przytuliłam sie do mamy uradowana- Dziękuję mamo!
*****DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ*****
Stałam na dworcu kolejowym wraz z mamą. Miała łzy w oczach. Dobrze wiedziałam, że nie lubi, gdy jestem daleko od domu, ale zdawała sobie, że to moje marzenie. Patrząc na nią samej zachciało mi się płakać.
Kiedy nadjechał pociąg, przytuliłam się do rodzicielki.
-Będę tęskniła.- wyszeptałam jej na ucho.
-Ja bardziej.
Uśmiechnęła się do mnie ciepło, przez łzy.
-Idź, bo jeszcze ci ucieknie.
-Pa.- pomachałam jej, wsiadając do pociągu.
Gdy pociąg ruszył, wyjrzałam przez okno. Zobaczyłam oddalającą się mamę, machającą do mnie. Z jednej strony cieszyłam się tym, że jadę spełniać swoje marzenia. Z drugiej strony było mi smutno, bo zostawiałam za sobą wszystko. Mamę, przyjaciół, dom.
Nie wiedziałam czego spodziewać się po nowym miejscu. Miałam tylko nadzieję, że się nie zawiodę.
*****TRZY GODZINY PÓŹNIEJ*****
Słuchając muzyki, straciłam rachubę czasu.
Gdy pociąg zaczął zwalniać na dworcu głównym w Krakowie, podniosłam się i udałam do drzwi. Wyjrzałam przez okno. Teraz zaczynam nowe życie. Pociąg wyhamował. Otworzyłam drzwi i zaczęłam targać walizkę za sobą. Teraz żałowałam, że naładowałam tam tyle rzeczy.
-Daj to.- usłyszałam jakiś głos za sobą.
Kiedy się odwróciłam, ujrzałam szatyna trochę starszego ode mnie. Przystojny. Uśmiechnął się do mnie przyjaźnie i wyniósł moją walizkę z pociągu.
-Dziękuję.- odwzajemniłam jego uśmiech.
-Nie ma za co.
Odszedł w tylko jemu znaną stronę. Zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu mojej cioci. Z tego, co pamiętałam była blondynką. Weszłam w głąb dworca, mijając kolejnych ludzi.
W pewnym momencie ujrzałam przed sobą niewysoką blondynkę, machającą do mnie. Czyli miałam rację, iż ciocia była blond włosa.
-Witaj, ciociu.- przywitałam się.
-Nie mów do mnie ciociu, to tak postarza.- powiedziała uśmiechając się- Jak ci minęła podróż?
-Całkiem przyjemnie.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Chodź, kolacja już czeka.- objęła mnie ramieniem, prowadząc w stronę wyjścia.- W domu opowiesz mi o wszystkim. Tak dawno cię nie widziałam.
Zapowiada się całkiem przyjemnie.
*****W DOMU CIOCI*****
Zjadłyśmy razem kolacje. Karo – tak ciocia kazała się nazywać- wypytała mnie dosłownie o wszystko. Była bardzo miłą osobą. Czułam, że się dogadamy.
Pokazała mi pokój, który od teraz będzie należeć do mnie. Gdy rozpakowałam jako tako rzeczy, postanowiłam zadzwonić do mamy.
Zasnęłam, gdy tylko się rozłączyła.
-Słucham?
-Ania? Nie ma mamy w domu?
-Nie, a kto mówi?
-Tu ciocia Karolina. Nie dziwię się, że mnie nie poznajesz, bo ostatni raz cie widziałam jak szłaś do bierzmowania. Ile to czasu minęło… Przekaż mamie, że dzwoniłam.
-Dobrze.
-To pa.- rozłączyła się.
Odstawiłam słuchawkę i z powrotem udałam się do kuchni. Zrobiłam sobie kanapki i napiłam herbaty. Następnie udałam sie do salonu i zaczęłam skakać po kanałach, próbując znaleźć coś ciekawego do oglądania. Kto by pomyślał, że mając tyle stacji do wyboru i tak nie będzie miał, co oglądać. Ech…
W pewnym momencie usłyszałam trzaśnięcie drzwiami.
-Córcia, jesteś w domu?- usłyszałam jej głos z przedpokoju.
-Tak.- opowiedziałam- Dzwoniła ciocia Karolina i prosiła, abyś odzwoniła.
-Karolina… a no tak! Prawie o tym zapomniałam.
Popatrzyłam na nią, nie rozumiejąc, o co jej chodzi. Mama podeszła do telefonu i wybrała numer, najprawdopodobniej do cioci. Przyciszyłam telewizor, aby lepiej słyszeć rozmowę.
-Cześć Karo!- przywitała się rodzicielka.- Tak już wróciłam. A co u ciecie? Tak pewnie. Na pewno się ucieszy. Dobra, to ja ci prześle wszystkie potrzebne papiery. Pa.
Naprawdę nie wiedziałam, co o tym myśleć. Ale skoro rozmawiały o jakiś papierach to pewnie chodziło o coś związanego z pracą.
*****MIESIĄC PÓŹNIEJ*****
-Ania!- usłyszałam głos mamy- Zejdź na dół!
Zrobiłam to, o co prosiła. Weszłam do salonu i usiadłam na fotelu. Rodzicielka uśmiechnęła się do mnie.
-Mam pytanie?- zaczęła.
-Jakie?- uniosłam do góry brew, zaciekawiona.
-Pamiętasz jak mówiłaś, ze chciałabyś uczyć się w tej szkole muzycznej w Krakowie?
Skinęłam niepewnie głową.
To było moje marzenie. Od dziecka ciągnęło mnie do śpiewania. Uwielbiałam to robić. A na scenie czułam się jak ryba w wodzie.
-To ucieszysz się z wiadomości, że udało mi się załatwić ci stypendium.
Uśmiechnęła się do mnie zadowolona z siebie, a mi opadła szczęka z wrażenia. Nie mogłam uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Niedowierzałam w to, ze dostałam się do mojej wymarzonej szkoły.
-Serio?
-Serio, serio.- zaśmiała się- Właśnie dlatego dzwoniłam do Karoliny. Powiedziała, że nie ma nic przeciwko, abyś z nią zamieszkała.
-Jej!- przytuliłam sie do mamy uradowana- Dziękuję mamo!
*****DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ*****
Stałam na dworcu kolejowym wraz z mamą. Miała łzy w oczach. Dobrze wiedziałam, że nie lubi, gdy jestem daleko od domu, ale zdawała sobie, że to moje marzenie. Patrząc na nią samej zachciało mi się płakać.
Kiedy nadjechał pociąg, przytuliłam się do rodzicielki.
-Będę tęskniła.- wyszeptałam jej na ucho.
-Ja bardziej.
Uśmiechnęła się do mnie ciepło, przez łzy.
-Idź, bo jeszcze ci ucieknie.
-Pa.- pomachałam jej, wsiadając do pociągu.
Gdy pociąg ruszył, wyjrzałam przez okno. Zobaczyłam oddalającą się mamę, machającą do mnie. Z jednej strony cieszyłam się tym, że jadę spełniać swoje marzenia. Z drugiej strony było mi smutno, bo zostawiałam za sobą wszystko. Mamę, przyjaciół, dom.
Nie wiedziałam czego spodziewać się po nowym miejscu. Miałam tylko nadzieję, że się nie zawiodę.
*****TRZY GODZINY PÓŹNIEJ*****
Słuchając muzyki, straciłam rachubę czasu.
Gdy pociąg zaczął zwalniać na dworcu głównym w Krakowie, podniosłam się i udałam do drzwi. Wyjrzałam przez okno. Teraz zaczynam nowe życie. Pociąg wyhamował. Otworzyłam drzwi i zaczęłam targać walizkę za sobą. Teraz żałowałam, że naładowałam tam tyle rzeczy.
-Daj to.- usłyszałam jakiś głos za sobą.
Kiedy się odwróciłam, ujrzałam szatyna trochę starszego ode mnie. Przystojny. Uśmiechnął się do mnie przyjaźnie i wyniósł moją walizkę z pociągu.
-Dziękuję.- odwzajemniłam jego uśmiech.
-Nie ma za co.
Odszedł w tylko jemu znaną stronę. Zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu mojej cioci. Z tego, co pamiętałam była blondynką. Weszłam w głąb dworca, mijając kolejnych ludzi.
W pewnym momencie ujrzałam przed sobą niewysoką blondynkę, machającą do mnie. Czyli miałam rację, iż ciocia była blond włosa.
-Witaj, ciociu.- przywitałam się.
-Nie mów do mnie ciociu, to tak postarza.- powiedziała uśmiechając się- Jak ci minęła podróż?
-Całkiem przyjemnie.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Chodź, kolacja już czeka.- objęła mnie ramieniem, prowadząc w stronę wyjścia.- W domu opowiesz mi o wszystkim. Tak dawno cię nie widziałam.
Zapowiada się całkiem przyjemnie.
*****W DOMU CIOCI*****
Zjadłyśmy razem kolacje. Karo – tak ciocia kazała się nazywać- wypytała mnie dosłownie o wszystko. Była bardzo miłą osobą. Czułam, że się dogadamy.
Pokazała mi pokój, który od teraz będzie należeć do mnie. Gdy rozpakowałam jako tako rzeczy, postanowiłam zadzwonić do mamy.
Zasnęłam, gdy tylko się rozłączyła.
Nie ma to jak spełnione Marzenie :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuń..ciekawe opowiadanie, czyta się z przyjemnością .. wspaniale otrzymać fantasyczną wiadomość spełniającą tak cudne marzenie ;)
OdpowiedzUsuń- pozdrawiam ciepło :)
Dzięki :)
Usuńbardzo fajnie się czyta :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dzięki :)
Usuń