-Cholera!- pisnęłam cicho.
-Wejdzie tu?- patrzył sparaliżowany w kierunku drzwi.
-Nie wiem.
Wstałam szybko i narzuciłam na siebie koszulkę. Złapałam go za rękę i pociągnęłam w kierunku drzwi.
-Skarbie, co ty robisz? Zobaczy nas…
-Cii…
Uchyliłam drzwi i usłyszałam jak mama rozpakowuje zakupy w kuchni. Mieliśmy trochę czasu.
-Tamte drzwi prowadzą do łazienki. Suszarka już powinna przestać chodzić, więc ciuchy będą suche… trochę pogniecione, ale suche.
Spojrzałam mu w oczy. Chciało mi się śmiać z zaistniałej sytuacji. Pochylił się w moim kierunku i pocałował czule. Westchnęłam cicho.
-Jeśli zginę…
-Przestań.- zachichotałam- Idź już.- pchnęłam go w kierunku łazienki.
Po chwili bezpiecznie się w niej ukrył. Poprawiłam koszulkę i przejrzałam się w lustrze.
-Tylko nie…
Podeszłam bliżej lustra. Szyję i dekolt pokryty miałam malinkami. Było ich kilka, ale jednak. Pośpiesznie wyciągnęłam z szafy jakiś golf i założyłam na siebie. Wyszłam z pokoju i poszłam do mamy.
-Dzień dobry.- przywitałam się.
-A tobie co się stało?- spojrzała na mnie- Nie za gorąco ci w tym golfie?
-Nie… właściwie to mi trochę zimno.
-Zrobię ci herbaty…
-Zrób od razu trzy.
-Co?
-Zobaczysz…- uśmiechnęłam się i wyszłam z kuchni, zostawiając w niej zdziwioną mamę.
To komiczne. Co jej miałam powiedzieć? Mamusiu ocaliłaś mnie przed utratą dziewictwa? Zaśmiałam się pod nosem, ostrożnie otwierając drzwi do łazienki.
-Jak ci idzie?- spytałam, wślizgując się do środka.
Od razu zostałam przygwożdżona do drzwi.
-Takiej przygody jeszcze nie miałem.- szepnął mi do ucha- Jak mama?
-Powiedziałam jej, że ma zrobić trzy herbaty, nich się zastanawia, po co…
-Od naszej randki zrobiłaś się… odważniejsza.
-Że ja?- zarumieniłam się i schowałam twarz w jego koszuli.
-A może jednak nie…- zaśmiał się.
-Umm… chodźmy już.
Tym razem to ja wyciągnęłam do niego rękę. Uśmiechnął się i schował moją dłoń w swojej.
**********************
-Więc jesteś chłopakiem mojej córki?
Mama ułożyła dłonie w piramidkę i patrzyła prosto na Mateusza. Wierciła go wzrokiem, przez co ten zaczynał się czuć nieswojo.
-Tak…
-Chyba powinnam ci podziękować. Od dnia, w którym się poznaliście moja córka stała się weselsza. Może tego nie pokazuje tak bardzo, ale ja to zauważyłam.- uśmiechnęła się rozczulona.
-To ja powinienem pani podziękować.
-Mi? Za co?
-Za urodzenie tak cudownej istoty jak pani córka.
Ale żeś pojechał.
Zaśmiałam się w myślach, ale… moją mamę to urzekło. W oku zakręciła jej się pojedyncza łza.
-Mamo…- westchnęłam, patrząc na nią zszokowana.
-To ze szczęścia. Ach… już dawno nie słyszałam czegoś tak słodkiego.
Popatrzyłam się na Mata, a ten odwzajemnił spojrzenie z uśmiechem. Przytulił mnie do siebie i pocałował w policzek.
-Wejdzie tu?- patrzył sparaliżowany w kierunku drzwi.
-Nie wiem.
Wstałam szybko i narzuciłam na siebie koszulkę. Złapałam go za rękę i pociągnęłam w kierunku drzwi.
-Skarbie, co ty robisz? Zobaczy nas…
-Cii…
Uchyliłam drzwi i usłyszałam jak mama rozpakowuje zakupy w kuchni. Mieliśmy trochę czasu.
-Tamte drzwi prowadzą do łazienki. Suszarka już powinna przestać chodzić, więc ciuchy będą suche… trochę pogniecione, ale suche.
Spojrzałam mu w oczy. Chciało mi się śmiać z zaistniałej sytuacji. Pochylił się w moim kierunku i pocałował czule. Westchnęłam cicho.
-Jeśli zginę…
-Przestań.- zachichotałam- Idź już.- pchnęłam go w kierunku łazienki.
Po chwili bezpiecznie się w niej ukrył. Poprawiłam koszulkę i przejrzałam się w lustrze.
-Tylko nie…
Podeszłam bliżej lustra. Szyję i dekolt pokryty miałam malinkami. Było ich kilka, ale jednak. Pośpiesznie wyciągnęłam z szafy jakiś golf i założyłam na siebie. Wyszłam z pokoju i poszłam do mamy.
-Dzień dobry.- przywitałam się.
-A tobie co się stało?- spojrzała na mnie- Nie za gorąco ci w tym golfie?
-Nie… właściwie to mi trochę zimno.
-Zrobię ci herbaty…
-Zrób od razu trzy.
-Co?
-Zobaczysz…- uśmiechnęłam się i wyszłam z kuchni, zostawiając w niej zdziwioną mamę.
To komiczne. Co jej miałam powiedzieć? Mamusiu ocaliłaś mnie przed utratą dziewictwa? Zaśmiałam się pod nosem, ostrożnie otwierając drzwi do łazienki.
-Jak ci idzie?- spytałam, wślizgując się do środka.
Od razu zostałam przygwożdżona do drzwi.
-Takiej przygody jeszcze nie miałem.- szepnął mi do ucha- Jak mama?
-Powiedziałam jej, że ma zrobić trzy herbaty, nich się zastanawia, po co…
-Od naszej randki zrobiłaś się… odważniejsza.
-Że ja?- zarumieniłam się i schowałam twarz w jego koszuli.
-A może jednak nie…- zaśmiał się.
-Umm… chodźmy już.
Tym razem to ja wyciągnęłam do niego rękę. Uśmiechnął się i schował moją dłoń w swojej.
**********************
-Więc jesteś chłopakiem mojej córki?
Mama ułożyła dłonie w piramidkę i patrzyła prosto na Mateusza. Wierciła go wzrokiem, przez co ten zaczynał się czuć nieswojo.
-Tak…
-Chyba powinnam ci podziękować. Od dnia, w którym się poznaliście moja córka stała się weselsza. Może tego nie pokazuje tak bardzo, ale ja to zauważyłam.- uśmiechnęła się rozczulona.
-To ja powinienem pani podziękować.
-Mi? Za co?
-Za urodzenie tak cudownej istoty jak pani córka.
Ale żeś pojechał.
Zaśmiałam się w myślach, ale… moją mamę to urzekło. W oku zakręciła jej się pojedyncza łza.
-Mamo…- westchnęłam, patrząc na nią zszokowana.
-To ze szczęścia. Ach… już dawno nie słyszałam czegoś tak słodkiego.
Popatrzyłam się na Mata, a ten odwzajemnił spojrzenie z uśmiechem. Przytulił mnie do siebie i pocałował w policzek.
No takiego zakończenia to się nie spodziewałam :)
OdpowiedzUsuńTo jeszcze nie koniec :)
UsuńUratowani z opresji i takie słodkie zakończenie ^^
OdpowiedzUsuńZnaczy zakończenie tej części :P cieszę się, że to jeszcze ne koniec i czekam na dalszy ciąg :*
UsuńDziękuję za miłe słowa :)
UsuńFajne opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńDziękuje :)
UsuńCzekam na dalszy ciąg :)
OdpowiedzUsuńJuż niedługo :)
Usuń