-Au! - jęknęłam, poczuwszy zimną podłogę pod sobą.
-Kochanie? - usłyszałam głos RM nad sobą- Przepraszam, że cię zrzuciłem… - dodaje skruszony.
-Nic się nie stało.- westchnęłam, podnosząc się i wracając z powrotem do łóżka.
-Gniewasz się na mnie?
Nie dało się nie słyszeć smutku w jego głosie. Objął mnie ramieniem, przytulając.
-Nie.- uśmiechnęłam się i wtuliłam w jego ramiona.
Pocałowałam go lekko w usta, gdy zauważyłam, że znów otwiera usta, by ponownie mnie przeprosić. Zaśmiałam się lekko. RM odwzajemnił mój uśmiech z błyskiem w oku.
I liczą się te przeprosiny? :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że tak :D
Usuń