Zalałam się rumieńcem, ale nic nie powiedziałam. Weszliśmy do mojego domu. Zostawiliśmy mokre buty w przedpokoju i kompletnie przemoczeni weszliśmy do salonu.
Uciekłam do pokoju, żeby się przebrać.
-Ładny pokój…- usłyszałam to, gdy właśnie ubierałam bluzkę.
-Nawiedzony, zboczony idiota!- krzyknęłam, szybko zakładając na siebie koszulkę. Obróciłam się do niego i zobaczyłam jak w kuckach zdejmuje spodnie.
- Mat!
-Co?!- popatrzył na mnie zdezorientowany, ale po chwili się uśmiechnął, zorientowawszy, o co mi chodzi.- Chcesz żebym się rozchorował? Muszę gdzieś wysuszyć ciuchy.- zaśmiał się- Pomożesz mi z koszulką?
Spojrzałam na niego niepewnie. Nadal męczył się ze spodniami przyklejonymi do nóg. Klęknęłam przy nim i ostrożnie zaczęłam rozpinać guziki jego koszuli. Zarumienił się. Widząc to moje policzki też zaczęły mnie piec. Dokończyłam rozpinanie koszuli z zamkniętymi oczami.-Słodka…- pocałował mnie delikatnie w policzek.
-Zboczeniec!- krzyknęłam, wstając na równe nogi.- Niewyżyty idiota! Na co ja się godzę?- stanęłam tyłem do niego, trzymając jego koszulę w jednej dłoni.- Daj mi spodnie…- powiedziałam, wyciągając rękę. Posłusznie mi je podał. Poszłam do łazienki i wrzuciłam nasze ubrania do suszarki. Z powrotem poszłam do swojego pokoju.
-Wybacz, ale mieszkam tu sama z mamą i nie mam… dla… ciebie… ubrań…- ledwo, co zdołałam skleić zdanie, gdy zobaczyłam go na moim łóżku. Na moje policzki od razu wypłynęły rumieńce.- Proszę… przykryj się…
Dopiero teraz zauważył, że jestem w pokoju. Chyba za bardzo zaangażował się w głaskanie mojego kota.
On chyba jednak jest normalny… rumieni się tak samo jak ja. Uśmiechnęłam się. Patrzył na mnie zdezorientowany. Podeszłam do niego i przykryłam go kołdrą, przynajmniej do połowy.
-Rumienisz się.- szepnęłam słodko.
Obrócił głowę w drugą stronę, aby schować rumieńce.
-Ty też… umm… właściwie mam coś dla ciebie.- podał mi pudełeczko, którego wcześniej nie zauważyłam.
Uchyliłam wieczko.
W środku znajdowała się bransoletka z kamyczkami w chyba wszystkich odcieniach niebieskiego.
-Och…- westchnęłam zachwycona.- Jest prześliczna.
-Pomogę.- zaproponował, gdy zobaczył, że męczę się z zapięciem.
Usiadłam bliżej niego i wyciągnęłam nadgarstek w jego stronę. Powoli zapiął bransoletkę i jeszcze przez chwilę trzymał moją dłoń, wodząc opuszkami palców po jej wnętrzu. W pewnym momencie gwałtownie przyciągnął mnie do siebie. Przytulił mnie. Patrzyłam na niego w szoku. Moje ciało zesztywniało i przeszły po mnie przyjemne dreszcze.
-Możemy tal przez chwilę zostać?- szepnął mi do ucha.
-Mhm… -nieśmiało wtuliłam się w niego.- Lubię twój zapach.- szepnęłam cicho. Poczułam, że spięły mu się wszystkie jego mięśnie. Nagle popchnął mnie delikatnie, tak, że leżałam na łóżku, a on zwisał nade mną. Przez moje ciało ponownie przebiegły przyjemne dreszcze. Patrzył mi głęboko w oczy. Ostrożnie położył rękę na moim brzuchu i zsunął ze mnie koszulkę, nie spuszczając ze mnie wzroku.
-M-mat…- szepnęłam, kiedy przejeżdżał dłonią wzdłuż mojej talii.
Obsypywał moją szyję, obojczyk i usta gorącymi pocałunkami. Mimowolnie oplotłam rękami jego szyję, poddając się pieszczocie.
-Córcia! Jesteś w domu? Jednak nie mam nocnej zmiany. Pomyliły mi się dni- usłyszałam głos mojej mamy.
Uciekłam do pokoju, żeby się przebrać.
-Ładny pokój…- usłyszałam to, gdy właśnie ubierałam bluzkę.
-Nawiedzony, zboczony idiota!- krzyknęłam, szybko zakładając na siebie koszulkę. Obróciłam się do niego i zobaczyłam jak w kuckach zdejmuje spodnie.
- Mat!
-Co?!- popatrzył na mnie zdezorientowany, ale po chwili się uśmiechnął, zorientowawszy, o co mi chodzi.- Chcesz żebym się rozchorował? Muszę gdzieś wysuszyć ciuchy.- zaśmiał się- Pomożesz mi z koszulką?
Spojrzałam na niego niepewnie. Nadal męczył się ze spodniami przyklejonymi do nóg. Klęknęłam przy nim i ostrożnie zaczęłam rozpinać guziki jego koszuli. Zarumienił się. Widząc to moje policzki też zaczęły mnie piec. Dokończyłam rozpinanie koszuli z zamkniętymi oczami.-Słodka…- pocałował mnie delikatnie w policzek.
-Zboczeniec!- krzyknęłam, wstając na równe nogi.- Niewyżyty idiota! Na co ja się godzę?- stanęłam tyłem do niego, trzymając jego koszulę w jednej dłoni.- Daj mi spodnie…- powiedziałam, wyciągając rękę. Posłusznie mi je podał. Poszłam do łazienki i wrzuciłam nasze ubrania do suszarki. Z powrotem poszłam do swojego pokoju.
-Wybacz, ale mieszkam tu sama z mamą i nie mam… dla… ciebie… ubrań…- ledwo, co zdołałam skleić zdanie, gdy zobaczyłam go na moim łóżku. Na moje policzki od razu wypłynęły rumieńce.- Proszę… przykryj się…
Dopiero teraz zauważył, że jestem w pokoju. Chyba za bardzo zaangażował się w głaskanie mojego kota.
On chyba jednak jest normalny… rumieni się tak samo jak ja. Uśmiechnęłam się. Patrzył na mnie zdezorientowany. Podeszłam do niego i przykryłam go kołdrą, przynajmniej do połowy.
-Rumienisz się.- szepnęłam słodko.
Obrócił głowę w drugą stronę, aby schować rumieńce.
-Ty też… umm… właściwie mam coś dla ciebie.- podał mi pudełeczko, którego wcześniej nie zauważyłam.
Uchyliłam wieczko.
W środku znajdowała się bransoletka z kamyczkami w chyba wszystkich odcieniach niebieskiego.
-Och…- westchnęłam zachwycona.- Jest prześliczna.
-Pomogę.- zaproponował, gdy zobaczył, że męczę się z zapięciem.
Usiadłam bliżej niego i wyciągnęłam nadgarstek w jego stronę. Powoli zapiął bransoletkę i jeszcze przez chwilę trzymał moją dłoń, wodząc opuszkami palców po jej wnętrzu. W pewnym momencie gwałtownie przyciągnął mnie do siebie. Przytulił mnie. Patrzyłam na niego w szoku. Moje ciało zesztywniało i przeszły po mnie przyjemne dreszcze.
-Możemy tal przez chwilę zostać?- szepnął mi do ucha.
-Mhm… -nieśmiało wtuliłam się w niego.- Lubię twój zapach.- szepnęłam cicho. Poczułam, że spięły mu się wszystkie jego mięśnie. Nagle popchnął mnie delikatnie, tak, że leżałam na łóżku, a on zwisał nade mną. Przez moje ciało ponownie przebiegły przyjemne dreszcze. Patrzył mi głęboko w oczy. Ostrożnie położył rękę na moim brzuchu i zsunął ze mnie koszulkę, nie spuszczając ze mnie wzroku.
-M-mat…- szepnęłam, kiedy przejeżdżał dłonią wzdłuż mojej talii.
Obsypywał moją szyję, obojczyk i usta gorącymi pocałunkami. Mimowolnie oplotłam rękami jego szyję, poddając się pieszczocie.
-Córcia! Jesteś w domu? Jednak nie mam nocnej zmiany. Pomyliły mi się dni- usłyszałam głos mojej mamy.
No to mama będzie zaskoczona :D
OdpowiedzUsuń:P
UsuńCo za cudowny tekst! Masz talent :)
OdpowiedzUsuńSakurakotoo ❀ ❀ ❀
Dziękuję :)
UsuńHehe wypadałby się szybko ubrać ale nie ma w co :P
OdpowiedzUsuń:-D
Usuń