Spałam słodko, gdy usłyszałam dźwięk sms’a. Na oślep zaczęłam szukać telefonu. Gdy w końcu go chwyciłam, otworzyłam wiadomość, przecierając zaspane oczy:
„Pewnie jeszcze śpisz. Wstawaj śpiochu!”
-Ugh… Odwal się idioto.
Odłożyłam telefon z powrotem na półkę i starałam się ponownie zasnąć.
„Nie ładnie mnie tak ignorować. >_<”
Poirytowana wybrałam do niego numer.
-No. Od razu lepiej… Dzień dobry skarbie!
-Idiota.
-Co tak oschle?
-Która jest godzina? Dajże człowiekowi pospać!- warknęłam zdenerwowana.
-Za pół godziny zaczyna się pierwsza lekcja, a ty skarbie masz daleko do szkoły.
-Nie nazywaj mnie swoim skarbem!- mruknęłam przez słuchawkę.- Co?! Cholera…
Położyłam telefon na półce i zaczęłam się ubierać do szkoły.
-Skarbie… jeśli chcesz to mogę cię podrzucić…- usłyszałam głos Mateusza w słuchawce.
Zapomniałam się rozłączyć.
-Czym? Rowerem? Tak na pewno zdążymy…
Usłyszałam jego śmiech.
-Może nie koniecznie rowerem.
-To czym?
-Wyjrzyj przez okno skarbie…
-Co?- podeszłam do okna.
-Ooo… jakaś ty szybka.
Kiedy wyjrzałam przez ono ujrzałam, machającego do mnie Mata, opartego o motocykl.
-Serio?- mruknęłam cicho.
-Całkiem serio.
-Nie podsłuchuj.- chwyciłam telefon i rozłączyłam się.
Ubrałam na siebie sweter, podkolanówki i pobiegłam z tornistrem ubrać buty.
-Skarbie spóźnisz się do szkoły!- zawołała mama z salonu, jednak zbyt późno zorientowałam się, że to ona.
-Mówiłam… nie nazywaj mnie swoim skarbem.- warknęłam poirytowana.
-Ej… co w ciebie wstąpiło?- mama wychyliła się zza drzwi.
-Przepraszam! Lecę do szkoły, bo się spóźnię.
Wybiegłam z torba na ramieniu i telefonem w ręce.
Mateusz nadal tam stał, oparty o motocykl i patrzył na mnie… nieprzyzwoicie patrzył. Podeszłam do niego naburmuszona.
-Co to za minka?
-Nawet nic nie mów.
Uśmiechnął się do mnie, po czym usiadł na motocyklu. Usiadłam za nim i objęłam go w pasie. Dobrze wiedziałam, że się teraz uśmiecha.
Po chwili odpalił silnik i ruszyliśmy w kierunku szkoły.
„Pewnie jeszcze śpisz. Wstawaj śpiochu!”
-Ugh… Odwal się idioto.
Odłożyłam telefon z powrotem na półkę i starałam się ponownie zasnąć.
„Nie ładnie mnie tak ignorować. >_<”
Poirytowana wybrałam do niego numer.
-No. Od razu lepiej… Dzień dobry skarbie!
-Idiota.
-Co tak oschle?
-Która jest godzina? Dajże człowiekowi pospać!- warknęłam zdenerwowana.
-Za pół godziny zaczyna się pierwsza lekcja, a ty skarbie masz daleko do szkoły.
-Nie nazywaj mnie swoim skarbem!- mruknęłam przez słuchawkę.- Co?! Cholera…
Położyłam telefon na półce i zaczęłam się ubierać do szkoły.
-Skarbie… jeśli chcesz to mogę cię podrzucić…- usłyszałam głos Mateusza w słuchawce.
Zapomniałam się rozłączyć.
-Czym? Rowerem? Tak na pewno zdążymy…
Usłyszałam jego śmiech.
-Może nie koniecznie rowerem.
-To czym?
-Wyjrzyj przez okno skarbie…
-Co?- podeszłam do okna.
-Ooo… jakaś ty szybka.
Kiedy wyjrzałam przez ono ujrzałam, machającego do mnie Mata, opartego o motocykl.
-Serio?- mruknęłam cicho.
-Całkiem serio.
-Nie podsłuchuj.- chwyciłam telefon i rozłączyłam się.
Ubrałam na siebie sweter, podkolanówki i pobiegłam z tornistrem ubrać buty.
-Skarbie spóźnisz się do szkoły!- zawołała mama z salonu, jednak zbyt późno zorientowałam się, że to ona.
-Mówiłam… nie nazywaj mnie swoim skarbem.- warknęłam poirytowana.
-Ej… co w ciebie wstąpiło?- mama wychyliła się zza drzwi.
-Przepraszam! Lecę do szkoły, bo się spóźnię.
Wybiegłam z torba na ramieniu i telefonem w ręce.
Mateusz nadal tam stał, oparty o motocykl i patrzył na mnie… nieprzyzwoicie patrzył. Podeszłam do niego naburmuszona.
-Co to za minka?
-Nawet nic nie mów.
Uśmiechnął się do mnie, po czym usiadł na motocyklu. Usiadłam za nim i objęłam go w pasie. Dobrze wiedziałam, że się teraz uśmiecha.
Po chwili odpalił silnik i ruszyliśmy w kierunku szkoły.
O proszę, co za zaskoczenie :D
OdpowiedzUsuńCiesze się :)
UsuńJak wyrwać dziewczynę to tylko na motocykl :D
OdpowiedzUsuńhaha :D
Usuń