20 marca 2018

Liścik – Minzy

-_____! Wróciłam!- zawołałam, wchodząc do domu.
Dzisiaj zaczął się piątkowy wieczór. Około 10 miesięcy od naszego pierwszego spotkania w kawiarni. Wiedziałam, że na mnie czeka. To była taka nasza tradycja. Od samego początku.
-Minzy! –usłyszałam krzyk radości, gdy zdejmowałam buty i kurtkę w przedpokoju.
Chłopak wyszedł z kuchni i zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku. Wtuliłam się w niego jak najmocniej.
-Tęskniłam za tobą.- wyszeptałam.
-Ale Minzy! Przecież rozmawialiśmy rano przez telefon.- uśmiechał się.
-No i co z tego.- odpowiadam, robiąc naburmuszoną minkę.- _____?- pytam, klepiąc go po plecach.
-Nie, nie puszczę cię.
-Ale coś ci się chyba przypala.- powiedziałam, czując dziwny zapach.
-O, nie!- obrócił się i pobiegł do kuchni.
-Co się stało?- zapytałam zaniepokojona.
-Nie! Nic! Nie wchodź tutaj!
-No dobrze…- zatrzymałam się w pół kroku- Idę do pokoju. Jak skończysz to zawołaj.
-Oki!- usłyszałam jego odpowiedź.
Skierowałam się do pokoju z lekkim wahaniem. Byłam ciekawa, co on tam wyprawia, że nie chce mnie wpuścić. Położyłam sie na łóżku i zaczęłam rozmyślać o tym co mnie spotkało. Czasami nie mogłam uwierzyć, jakie spotkało mnie szczęście. Gdy jest mi smutno, on zawsze potrafi mnie pocieszyć. Prawie nigdy nic nie mówi. Wystarczy, że zrobi mi coś ciepłego do picia, usiądzie ze mną na kanapie, przytuli i to wszystko. Nie chciałabym niczego zmieniać.
-Minzy! Gotowe!- usłyszałam jego radosny głos z kuchni.
Schodzę na dół do niego i wchodzę do jadalni.
-O boże…- wyszeptałam zachwycona, widząc pięknie nakryty stół z zapalonymi świecami i moimi ulubionymi kwiatami w wazoniku.
-Podoba ci się?- pyta, obejmując mnie od tyłu.
Zadzieram głowę, by na niego spojrzeć.
-Kocham cię, wiesz?
Obracam się do niego i wtulam się w jego pierś. ____ przyciska mnie mocno do siebie. W jego ramionach czuje, się bezpieczna.
-Ja też cię kocham Minzy.- szepcze mi do ucha. – A teraz chodźmy jeść.- mówi, uśmiechając się dumnie.
Zasiadamy do stołu i zaczynamy jeść. Śmiejemy się i rozmawiamy o wszystkim i o niczym.
Nagle rozbrzmiewa dzwonek do drzwi.
-Otworzę.- _____ zrywa się, aby otworzyć.
Zastanawiam się jak to możliwe, że on zawsze ma tyle energii.
-Minzy! To… ktoś do ciebie.- mówi mój chłopak, wchodząc powrotem do kuchni.
Gdy mój wzrok pada na osobę idącą za nim, od raz się spinam.
-Co ty tutaj robisz?- pytam oschle.
-Przyszedłem cię odwiedzić.- odpowiada mój były.
W myślach proszę o to by sobie z stąd poszedł.
-Bezczelny!
-Może chcę cię odzyskać?- powiedział, zbliżając się do mnie.
Podnoszę wzrok, ale nie patrzę się na Mina, tylko na ____. Zauważyłam, że spuścił głowę.
-Oppa…- wyszeptuję cicho, podchodząc do niego.
-To twoja decyzja. Jeśli chcesz do niego wrócić… twoje szczęście jest najważniejsze.
Po tych słowach wyszedł z jadalni, zostawiając mnie samą z byłym.
-Ty serio chodzisz z kimś takim?- powiedział, śmiejąc się.
-Zamknij się i wyjdź stad! – spojrzałam na niego z gniewem.
Przestaje się śmiać.
-Ok… ale pamiętaj o mojej propozycji.- mruga do mnie i wychodzi z domu.
-Zabiję go kiedyś! Ugh…- weszłam do salonu- Oppa? Gdzie jesteś? –zawołałam jeszcze kilka razy, ale nie usłyszałam odpowiedzi.
Weszłam do sypialni, ale tam też było pusto… Tylko małe pudełeczko leżało na moim łóżku. Rozejrzałam się dokładniej. Jego torba zniknęła. Łzy same zaczęły mi napływać do oczu. Nie próbuję ich powstrzymywać.
-Proszę…
Podchodzę do łóżka, biorę pudełeczko do ręki i karteczkę obok niego położoną. Gdy zaczynam czytać, łzy spływają jeszcze mocniejszym strumieniem po moich policzkach.
„Nie potrafię sobie wyobrazić życia bez ciebie. Kocham cie i dobrze o tym wiesz, ale chcę żebyś była szczęśliwa, wiec jeśli wybierzesz jego, będę szczęśliwy wiedząc, że ty jesteś szczęśliwa.
Na zawsze twój _____.”
-Proszę, nie…
Nic już nie widzę przez łzy. Upadam na kolana przed łóżkiem i płaczę. Nic innego nie potrafię zrobić. Gdy w końcu udało mi się trochę uspokoić, drżącymi rękoma otwieram pudełeczko. Wypada z niego następny liścik. Czuję kolejne łzy zbierające się pod moimi powiekami.
„Miałem zamiar ci dzisiaj to dać, żeby udowodnić ci jak bardzo jesteś dla mnie ważna. Może za szybko? Przepraszam.”
Przez łzy zobaczyłam, co jest w pudełku… pierścionek. Pierścionek zaręczynowy. Na chwilę zabrakło mi powietrza. Krztusiłam się własnymi łzami, trzymając w dłoni złoty pierścionek.
W pewnym momencie wsunęłam go na palec i obracałam nim. W tym momencie uświadomiłam sobie słowa napisane w ostatnim liściku. Ich sens powoli do mnie dochodził.
-Proszę nie!- wyszeptuję w bezradności.

02 marca 2018

Czarny król cz.1

Stałam na środku pokoju, wpatrując się w swoje odbicie w lustrze. Na początku myślałam, że to, co robię jest dobre. Ale tak naprawdę nie różniłam się, od tych, których ścigałam. Może, dlatego tak łatwo przychodziło mi wyśledzenie ich. Kiedyś wierzyłam, że to, co robię jest dla dobra większości. Nie chciałam być obojętna. Myślałam, że zło można zniszczyć. Myliłam się.
Ostatnia misja mi to uświadomiła. Niszcząc zło samemu w końcu stawało się tym złym. Nie potrafiłam tak dłużej. Spojrzałam na stolik pełen notatek i zdjęć. Tym razem wiedziałam, że to koniec.
*******************
Karol zaczesał przydługawe włosy do tyłu. Był szczupły i starannie ogolony. Twarz barmana była młoda, choć lekko posępna. Nie pasowałby do tego otoczenia, gdyby nie papieros spoczywający w kąciku jego ust. Chyba już czwarty.
-Często tutaj przebywała?- zapytałam.
-Bo ja wiem. Raz czy dwa na miesiąc.- odpowiedział barman.
-Znałeś ją osobiście?
-Mieszkała niedaleko mnie, więc trudno żebym jej nie znał.
-Zmieniła się przed śmiercią? Może zauważyłeś coś niepokojącego w jej zachowaniu?
Karol pokręcił przecząco głową.
-Była spokojną dziewczyną.
Wyciągnęłam z kieszeni fotografię.
-Co to? – zainteresował się barman.
-Karta. Czarny król. Zostawiona przy ciele zamordowanej. Mówi coś panu?
Barman przyjrzał się zdjęciu, ponownie kręcąc przecząco głowa.
-Nie mam pojęcia, co może oznaczać.
Niedługo później wyszłam z baru i ruszyłam z powrotem do domu. Nikt nie potrafił powiedzieć nic więcej niż to jak się nazywała, gdzie mieszkała i co robiła. Czułam, że coś ukrywają. Tylko jak to z nich wyciągnąć?
*******************
Fotograf siedział przy biurku i zamyślonym wzrokiem wpatrywał się w zdjęcia, leżące przed nim. Dokładnie rok temu się to wydarzyło. Jednak nie mógł o tym tak po prostu zapomnieć.
Zima wtedy też była mroźna. Jedna z jego modelek, ledwo dwudziestoletnia dziewczyna, wieczorem wyszła na spacer do lasu. I nie wróciła. Znaleźli ją następnego dnia miejscowi drwale. Ciało modelki leżało w czerwonym śniegu. Miała poderżnięte gardło.
Fotograf spojrzał na drugie zdjęcie. Przeczesał rękom krótko ostrzyżone włosy.
Historia lubi się powtarzać.
Tak samo jak obecność czarnego króla.
Popatrzył ostatni raz na zdjęcia, swoich modelek i wykręcił numer do detektyw Malak, uśmiechając się lekko pod nosem.
*********************
Policjanci stali, otaczając cały dom i pilnując, aby ciekawscy sąsiedzi nie weszli do domu. Skinęłam im głową i weszłam na podwórko, a następnie do domu. Otrzepałam z płaszcza śnieg. Ujrzałam najzwyczajniejszy dom. Parterowy z kuchnią, łazienką sypialnią i małym salonikiem. Matka, gdy wróciła znalazła ciało córki. Miało poderżnięte gardło. Tak jak dwie poprzednie ofiary. Zatrzymałam się przy komodzie, na której leżało zdjęcie czwórki osób.
-Chciała mnie pani widzieć?- usłyszałam za sobą dobrze już znany głos tutejszego komendanta policji.
-Tak.
-Dorwaliście go? Ludzie zaczynają się coraz bardziej niepokoić. To już trzecia ofiara. Druga w tym roku.
-Nie.
-Zapadł się pod ziemie czy jak? Mieszkańcy boją się wychodzić z domów.
Pokiwałam głową ze zrozumieniem. To logiczne, że ludzie zamykali się w domach, wychodząc jedynie do sklepu czy pracy. A las omijali szerokim łukiem. Tylko jak widać niewiele to dało. Ta ofiara została zamordowana w domu.
-Kto jest na tym zdjęciu?
Funkcjonariusz wziął ode mnie zdjęcie i zmarszczył czoło.
-Stary Tomala z żoną, córką i synem.- odpowiedział po chwili.
-Myślałam, ze mieszka tu tylko matka z córką.
-No tak.- komendant policji odłożył zdjęcie- Tomala zmarł jakieś trzy lata temu, a jeden syn zaginął jakieś dwa lata temu.
-Czemu mi pan nie powiedział o tym wcześniej?- spojrzałam na niego podejrzliwie.
-To było dawno temu. Chłopak najprawdopodobniej zwiał z domu. Szukaliśmy go przez jakiś czas, ale potem daliśmy sobie spokój.
-Jaki był powód jego ucieczki?
-Nie wiem. Państwo Tomala było normalną rodziną jak każda inna. Chyba nie myśli pani, że…
-Nie ma zbrodni bez motywu.- odparłam, ponownie się zamyślając.
Brat mógłby zabić siostrę, jako zemstę za coś, co wydarzyło się w przeszłości, ale to nie wyjaśniałoby reszty zabójstw.
W pewnym momencie dało się słyszeć warkot silnika. Wyjrzałam prze okno. Przed podwórko zajechało auto fotografa.
****************
Karol wpatrywał się w kolegę.
-Przyszła do mnie do baru.- oznajmił.
-Kto?
-Ta detektyw.
-Rozmawiałeś z nią?
-Tak. Zadawała pytania o tą modelkę.
-Co jej powiedziałeś?- spytał lekko zdenerwowany.
-Spokojnie nic takiego.
Henry wrócił wzrokiem za okno, na spadające płatki śniegu.