08 grudnia 2018

Nie wierzę - Bobby

Wyrwał mi butelkę z ręki i nalał wina do naszych kieliszków. Byliśmy na maxa pijani. Już nawet nie pamiętałam, dlaczego tak się upiłam. Wypiłam duszkiem to, co miałam w kieliszku i sięgnęłam po butelkę. Niestety przez moje pijaństwo, upuściłam ją na ziemię, a ta rozsypała się w drobny mak. Klęknęłam przy rozbitym szkle, z zamiarem go pozbierania.
-Zostaw to.- Bobby pociągnął mnie do tyły za ramię- Jeszcze się potniesz…
-Nie.
Odtrąciłam jego rękę. W tym samym momencie zacisnęłam mocniej drugą na kawałku szkła. Poczułam na palcach ciepłą krew. Rozłożyłam palce, upuszczając kawałek szkła z powrotem na ziemie.
-Daj to.- wziął mnie za rękę i zaprowadził do kuchni.
Niezdarnie przemył mi ranę wodą utlenioną i zakleił plastrem.
-Przepraszam…- wybełkotałam.
-Przestań!- warknął, jakby naprawdę zrobiła cos niedobrego. Przyciągnął mnie do siebie za bolącą rękę, przez co syknęłam.- Uważaj co robisz.
Bez żadnego ostrzeżenia zaczął mnie namiętnie całować. Próbowałam jakoś zacisnąć wargi, lecz… on… zbyt dobrze całował. Poddałam się mu. Kto by pomyślał, że po latach przyjaźni, dojdzie między nami do czegoś takiego. Zarzuciłam mu ręce na jego ramiona, a ten oplótł mnie w pasie rękoma. Nasze pocałunki stawały się coraz bardziej zachłanne. Przeniósł dłonie na moje pośladki. Podskoczyłam i objęłam go nogami w pasie. Nie przestając mnie całować ruszył w stronę sypialni. Prawie, że rzuci mnie na łóżko. Podszedł do mnie, ściągając po drodze koszulkę. Uśmiechnął się do mnie i z powrotem złączył nasze usta w pocałunku.
Kiedy oboje zdjęliśmy ubrania, zauważyłam, że się go nie wstydzę. Czułam jego wzrok na całym moim ciele. Składał miliony pocałunków na moim ciele. Od mojej szyi do podbrzusza i jeszcze dalej. Było mi gorąco. Wzbierało we mnie podniecenie. Z powrotem zaczął kierować się ku górze. Ponownie spojrzał mi w oczy i pocałował. Objęłam go ciasno nogami w pasie i już po chwili poczułam go w sobie. Każdy jego ruch wywoływał u mnie uśpioną chęć spełnienia. Patrzyłam mu prosto w oczy, gdy Bobby przyspieszał ruchy. Jego pchnięcia doprowadzały mnie wręcz do szaleństwa. Szybki oddech owiewał moją skórę na karku. Łapczywie zaczęłam błądzić rękoma po jego plecach, wbijając w nie lekko paznokcie.
-Ach!! Bobby!- krzyknęłam.
Naprężyłam w łuk plecy, pod wpływem nadchodzącego orgazmu. Czułam jak zaciskam się na członku Jiwon, który dochodzi we mnie. Opadł obok mnie i przygarnął mnie do siebie, w swoje ramiona. Przejechałam palcem po jego torsie.
-To gdzie kolejna runda?- wyszeptał mi na ucho.
-Może pod prysznicem…- powiedziałam, przygryzając dolną wargę.
**************
Obudziłam się z okropnym bólem głowy. Przetarłam lekko oczy, budząc się.
-Już się obudziłaś?- usłyszałam szept za sobą.
Podniosłam się jak poparzona. Podciągnęłam kołdrę, próbując zakryć nagie piersi.
-Bobby! Zakryj się!- wrzasnęłam, zarzucając na niego pościel.
-Wczoraj ci to nie przeszkadzało.- uśmiechnął się do mnie lubieżnie.
-Co?- On chyba nie sugerował, że my uprawialiśmy sex. Spojrzałam na niego niepewnie, czy mnie nie wkręca- Jakim cudem… my wczoraj… tutaj…
-Ooo… nie tylko tutaj. Jeszcze pod prysznicem, na stole w kuchni, na kredęsie w salonie…
-Zamknij się.- rzuciłam nim czymś na oślep.
-O… majtki. Mogę zatrzymać na pamiątkę?- zaśmiał się Jiwon.
-Nie wierzę…

4 komentarze:

  1. Ciekawe opowiadanie. Uśmiałam się na koniec :) Ale to tragedia przeżyć świetny seks, a potem tego nie pamiętać xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooooo jak jak lubię takie gorące scenki. Fajowo Ci to wyszło. Dziwne, że ona nie pamiętała takiego seksu... Noooo nieeeee.

    Super opowiadanko :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie ślad :)