30 maja 2019

Szkoła muzyczna - June



Z dedykacją dla Kyane.

Pchnęłam lekko drzwi i weszłam do sali witając się z dzieciakami. Usiadłam przy swoim biurku, sprawdziłam obecność i kazałam wyjąć im teksty piosenek, które ostatnio ćwiczyliśmy na moich zajęciach. Zbliżał się koniec roku, więc każda klasa musiała przygotować występ na akademie. Dyrektorka ogłosiła również, że na akademii pojawią się „goście specjalni”. Ta informacja wywołała ekscytacje wśród uczniów, którzy co przerwę dyskutowali, jaki to idol ich odwiedzi.
**********
W dniu występów wszystko szło jak w zegarku. Dzieciaki naprawdę się postarały. W takich chwilach czułam się dumna, że mogę pomagać im rozwijać swoje pasje i umiejętności.
W pewnej chwili trzasnęły drzwi i podniosły się głosy. Kilka dziewczyn zaczęło nawet piszczeć. Uśmiechnęłam się pod nosem – nastolatki. Zespół wyszedł na środek, przedstawił się a następnie zaśpiewał kilka swoich piosenek, a gdy zabrzmiały pierwsze takty „Love scenario” IKON poprosili, aby uczniowie śpiewali razem z nimi. Uśmiechnęłam się na widok rozradowanych twarzy dzieciaków. Śpiewałam razem z nimi. Potem IKON porozmawiali jeszcze trochę z uczniami. Było całkiem przyjemnie, choć nie obyło się bez kilku głupich pytań, ale zespół świetnie sobie z nimi poradził.
Gdy akademia dobiegła końca, a z sali powynoszono już cały sprzęt, poszłam do swojej salki spakować gitarę do pokrowca i kilka innych rzeczy. Na moje nieszczęście wychodząc z sali zahaczyłam o coś paskiem od gitary, przez co zachwiałam się niebezpiecznie. Prawdopodobnie bym upadła, gdyby nie czyjeś ramiona, które podtrzymały mnie w pionie. Gdy się odwróciłam stanęłam twarzą w twarz z wokalistą IKON. June uśmiechnął się do mnie szeroko.
- Dziękuję.- odwzajemniłam uśmiech.
- To zaszczyt móc uratować piękną noonę z opresji.- zaśmiał się.
Pokręciłam głową rozbawiona jego słowami.
- Czy w ramach podziękowania za uratowanie przed upadkiem pójdziesz ze mną na kawę?
- Z przyjemnością. – odparłam, nie mogąc przestać się uśmiechać.
Po moich słowach June założył sobie gitarę na ramię. Zaprowadziłam go do mojej salki, którą zdążył dokładnie obejrzeć, kiedy pakowałam swoje rzeczy. Gdy skończyłam, podał mi swoje ramię, które z chęcią przyjęłam i podążyliśmy do pobliskiej kawiarni.
Chyba nigdy nie podejrzewałabym, że ten dzień potoczy się w taki sposób.

16 komentarzy:

  1. Jestem ciekawa, co dalej :) Będę tu częściej wpadać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dziękuję za ten scenariusz!
    Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to poprawa Twojego stylu pisania. Na ogromny plus! Szkoda tylko, że usunęłaś stare scenariusze... Ale no, Twoja decyzja. :)
    Nawet nie masz pojęcia jak się uśmiechnęłam, kiedy wyobraziłam sobie tę sytuację. Junhoe to taki książę ratujący damy w opresji. ^^
    Czekam na kolejne~

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę przyznać, że zaciekawiłaś mnie tą historią. Czekam na dalsze wpisy :D
    Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny scenariusz i mogę iść z przyjemnością do pracy ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. że też jak pracowałam w szkole takie rzeczy mi się nie przytrafiały :P

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie ślad :)