26 maja 2016

Wizyta przyjaciela - Youngjae

Pewnego wieczoru oglądałam film razem z Youngjae. Siedzieliśmy na kanapie w salonie, śmiejąc się z jednej z aktorek. Gdy film dobiegał już końca chłopak pocałował mnie z zaskoczenia w policzek. Zaczerwieniłam się i spuściłam głowę w dół, żeby ukryć rumieńce. Przyjaźniłam się z Youngjae od dawna i nigdy nie robił takich rzeczy. Zawsze traktował mnie jak siostrę. Próbowałam traktować go tak samo, ale podkochiwałam się w nim od naszego pierwszego spotkania.
Poznaliśmy się przez przypadek. Wpadłam na niego, śpiesząc się do szkoły, bo zaspałam. Od razu mi się spodobał. A teraz przez myśli przechodziły mi pytania bez odpowiedzi. Czemu to zrobił? Czyżby coś do mnie czuł? Spojrzałam na niego. Zachowywał się tak jakby nic się nie stało. Lekko uśmiechnięty patrzył na kończący się film. Chyba wyczuł, że mu się przyglądam, bo spojrzał na mnie. Na moje policzki ponownie wrócił rumieniec. Otworzyłam buzię, a potem powrotem ją zamknęłam. Nie potrafiłam nic sensownego z siebie wydusić, gdy tak patrzył mi w oczy. Chwycił mnie za podbródek, gdy znów próbowałam spuścić głowę.
Policzki mnie paliły.
Uśmiechnął się lekko.
Pochylił się i mnie… pocałował. Otworzyłam szeroko oczy niedowierzając w to co się dzieje. Youngjae jedną rękę zanurzył w moich włosach, a drugą objął mnie w pasie, przyciągając do siebie bliżej. Niepewnie zarzuciłam mu ręce na szyję i oddałam pocałunek.
Po chwili oderwał się ode mnie i oparł swoje czoło o moje. Nadal patrzyłam na niego z niedowierzaniem i rumieńcami na policzkach.
-Kocham cię.
Wyszeptał, a ja myślałam, że się przesłyszałam. Posadził mnie sobie na kolanach i oparł głowę na moim ramieniu, przez co czułam jego ciepły oddech na szyi.
-Też… cie kocham.- wyszeptałam cicho.
Kiedy to usłyszał, odetchnął tak jakby z ulgą.
Wtuliłam się w niego niepewnie, a Youngjae mocno mnie do siebie przytulił.
Wciąż nie dowierzałam w to co się przed chwilą stało.
Wiedziałam tylko, że moje życie zmieniło się na lepsze.

10 maja 2016

Wyczekiwana odpowiedź cz.7

Mama będzie jeszcze w domu jak wrócę. Może pomoże mi coś wybrać… cholera… przecież idę do fryzjera. Po co mam się stroić. Zdenerwowana potargałam włosy.
-Co jest?- Natalia naskoczyła na mnie od tyłu.
Pomachałyśmy Klaudii na pożegnanie.
-Umm… idę do fryzjera…
-Keke… i co w tym takiego strasznego?- zaśmiała się.
-Idę tam z Mateuszem…
-Załóż sukienkę, najlepiej taką odrobinę wyzywającą… Dlaczego wcześniej mi nie powiedziałaś, pomogłabym ci… Do tego jakieś śliczne buty i biżuterię… tak dużo biżuterii, albo lepiej nie…- gdzieś w połowie tego monologu się wyłączyłam.
-Ale to nie jest randka.- przerwałam jej.
-No tak… Ale idziesz z nim, więc tak jakby będzie randka. Dziewczyno, powinnaś się cieszyć! To będzie wasze pierwsze wspólne wyjście- skakała koło mnie, znowu nawijając jak pokręcona- Och…- westchnęła gdy zobaczyła Kamila przy wyjściu, czekającego na nią.- Jutro opowiesz mi wszystko ze szczegółami. Pa!- krzyknęła na odchodne.
**************
-Dzień dobry!- krzyknęłam, wchodząc do domu.
Zostawiłam buty, torbę i zniknęłam w swoim pokoju.
Po niesamowicie długiej i męczącej selekcji ubrań pozostałam przy dwóch opcjach. Romantycznej- sukienka w kolorze pudrowego różu- i swobodnej- krótkie spodenki i zwiewna bluzka w różyczki.Popatrzyłam zmęczona na oba zestawy. Nie mogłam się zdecydować, który z nich wybrać.
-Gdzieś wychodzisz?
-Mhmm…
-Na randkę?
-Nie!- krzyknęłam jak poparzona- Co ty masz z tymi randkami i chłopakami?
-To gdzie? Nigdy się tak nie stroisz…- mam puściła moje pytanie mimo uszu.
-I-idę do fryzjera…
-Dla fryzjera się tak stroisz?
-Nie!
-To po co?
-Czy nie mogę się raz ładnie ubrać?
-Oczywiście, że możesz. Nie zrozum mnie źle, ale rzadko, kiedy to robisz… Skąd ty w ogóle wzięłaś takie ciuchy? Podwędziłaś mi je z szafy?
-Nie…
-Hmm… załóż to…- wskazała na wersję swobodną.
-Umm… Dobra, dziękuję.
-Ach… córcia… Całkiem bym zapomniała.- pstryknęła palcami- Mam dzisiaj nockę, więc zjesz kolację sama, ale żeby była zjedzona. Zrozumiano?- skinęłam głową twierdząco.- Wrócę koło 10 rano…
Wyszła z pokoju i zostawiła mnie samą. Ubrałam się i spojrzałam jeszcze na zegarek. Cholera… 20 minut… nie zdążę…
Wybiegłam z pokoju i popędziłam do drzwi. Ubrałam baleriny i pobiegłam w umówione miejsce. Trochę mi to zajęło… Przynajmniej tak mi się wydawało. Gdy w końcu dobiegłam na miejsce, Mat już tam na mnie czekał.
-Przeprasza, że musiałeś czekać…
-Nie… Przyszedłem wcześniej.
Spojrzałam na komórkę. Rzeczywiście.
-No to co robimy?- uśmiechnął się do mnie entuzjastycznie.
-Umm… Idziemy do fryzjera?
-Ale tylko?- powiedział zasmucony- Poróbmy coś więcej. Może kawiarnia? Kino? W końcu to nasza pierwsza randka…
-R-randka?- uniosłam głowę i spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
-Mhmm… No tak… I nawet nie zaprzeczaj…- znów ten łobuzerski uśmiech- Ślicznie dziś wyglądasz, ale…- rozpuścił moje włosy- Tak jest lepiej. Nie ścinaj włosów.- Przez chwilę bawił się moimi kosmykami- To gdzie najpierw? Kawiarnia?
Wyciągnął do mnie dłoń. Spojrzałam na nią.
Muszę się zmienić…
Po chwili nasze palce były już splecione.
-Może być kawiarnia.- uśmiechnęłam się.
Ruszyliśmy przed siebie.
I znowu słyszałam te szepty… Nienawidziłam ich…
„-Jaki przystojny.
-Pewnie jest modelem.
-Jak myślisz? To jego dziewczyna?
-Nie, chyba nie. Raczej siostra.
-No. To zagadaj do niego.”
-Ugh…
-Co się stało?- spojrzał na mnie.
-Te dziewczyny…
-Jesteś zazdrosna?- uśmiechnął się, a ja spojrzałam na niego spod byka- Żartowałem… Nie interesują mnie dziewczyny, dla których liczy się tylko wygląd. Rozumiesz, skarbie?- pocałował mnie w usta, a dziewczynom opadły szczęki- Nie musisz się czuć zagrożona.- zaśmiał się, przez co dostał ode mnie kuksańca w bok.
**************
Usiedliśmy w kawiarni.
Było bardzo miło… dopóki obce dziewczyny nie zaczęły niby przypadkiem potykać się i tym podobne, a potem wzdychać z zachwytem do Mateusza.
-Chodź, idziemy z stąd…- powiedziałam cicho i pociągnęłam go za sobą.
Nie protestował. Wręcz przeciwnie. Ucieszył się. Prowadziłam go, choć sama nie wiedziałam gdzie. Na domiar złego zaczęło padać. Włosy i ciuchy zaczęły przyklejać mi się do ciała.
-Idziemy do ciebie?
Głos Mata wyrwał mnie z rozmyślań.
Spojrzałam na niego zaskoczona, a potem w stronę ulicy… ulicy, na której mieszkałam.