10 maja 2016

Wyczekiwana odpowiedź cz.7

Mama będzie jeszcze w domu jak wrócę. Może pomoże mi coś wybrać… cholera… przecież idę do fryzjera. Po co mam się stroić. Zdenerwowana potargałam włosy.
-Co jest?- Natalia naskoczyła na mnie od tyłu.
Pomachałyśmy Klaudii na pożegnanie.
-Umm… idę do fryzjera…
-Keke… i co w tym takiego strasznego?- zaśmiała się.
-Idę tam z Mateuszem…
-Załóż sukienkę, najlepiej taką odrobinę wyzywającą… Dlaczego wcześniej mi nie powiedziałaś, pomogłabym ci… Do tego jakieś śliczne buty i biżuterię… tak dużo biżuterii, albo lepiej nie…- gdzieś w połowie tego monologu się wyłączyłam.
-Ale to nie jest randka.- przerwałam jej.
-No tak… Ale idziesz z nim, więc tak jakby będzie randka. Dziewczyno, powinnaś się cieszyć! To będzie wasze pierwsze wspólne wyjście- skakała koło mnie, znowu nawijając jak pokręcona- Och…- westchnęła gdy zobaczyła Kamila przy wyjściu, czekającego na nią.- Jutro opowiesz mi wszystko ze szczegółami. Pa!- krzyknęła na odchodne.
**************
-Dzień dobry!- krzyknęłam, wchodząc do domu.
Zostawiłam buty, torbę i zniknęłam w swoim pokoju.
Po niesamowicie długiej i męczącej selekcji ubrań pozostałam przy dwóch opcjach. Romantycznej- sukienka w kolorze pudrowego różu- i swobodnej- krótkie spodenki i zwiewna bluzka w różyczki.Popatrzyłam zmęczona na oba zestawy. Nie mogłam się zdecydować, który z nich wybrać.
-Gdzieś wychodzisz?
-Mhmm…
-Na randkę?
-Nie!- krzyknęłam jak poparzona- Co ty masz z tymi randkami i chłopakami?
-To gdzie? Nigdy się tak nie stroisz…- mam puściła moje pytanie mimo uszu.
-I-idę do fryzjera…
-Dla fryzjera się tak stroisz?
-Nie!
-To po co?
-Czy nie mogę się raz ładnie ubrać?
-Oczywiście, że możesz. Nie zrozum mnie źle, ale rzadko, kiedy to robisz… Skąd ty w ogóle wzięłaś takie ciuchy? Podwędziłaś mi je z szafy?
-Nie…
-Hmm… załóż to…- wskazała na wersję swobodną.
-Umm… Dobra, dziękuję.
-Ach… córcia… Całkiem bym zapomniała.- pstryknęła palcami- Mam dzisiaj nockę, więc zjesz kolację sama, ale żeby była zjedzona. Zrozumiano?- skinęłam głową twierdząco.- Wrócę koło 10 rano…
Wyszła z pokoju i zostawiła mnie samą. Ubrałam się i spojrzałam jeszcze na zegarek. Cholera… 20 minut… nie zdążę…
Wybiegłam z pokoju i popędziłam do drzwi. Ubrałam baleriny i pobiegłam w umówione miejsce. Trochę mi to zajęło… Przynajmniej tak mi się wydawało. Gdy w końcu dobiegłam na miejsce, Mat już tam na mnie czekał.
-Przeprasza, że musiałeś czekać…
-Nie… Przyszedłem wcześniej.
Spojrzałam na komórkę. Rzeczywiście.
-No to co robimy?- uśmiechnął się do mnie entuzjastycznie.
-Umm… Idziemy do fryzjera?
-Ale tylko?- powiedział zasmucony- Poróbmy coś więcej. Może kawiarnia? Kino? W końcu to nasza pierwsza randka…
-R-randka?- uniosłam głowę i spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
-Mhmm… No tak… I nawet nie zaprzeczaj…- znów ten łobuzerski uśmiech- Ślicznie dziś wyglądasz, ale…- rozpuścił moje włosy- Tak jest lepiej. Nie ścinaj włosów.- Przez chwilę bawił się moimi kosmykami- To gdzie najpierw? Kawiarnia?
Wyciągnął do mnie dłoń. Spojrzałam na nią.
Muszę się zmienić…
Po chwili nasze palce były już splecione.
-Może być kawiarnia.- uśmiechnęłam się.
Ruszyliśmy przed siebie.
I znowu słyszałam te szepty… Nienawidziłam ich…
„-Jaki przystojny.
-Pewnie jest modelem.
-Jak myślisz? To jego dziewczyna?
-Nie, chyba nie. Raczej siostra.
-No. To zagadaj do niego.”
-Ugh…
-Co się stało?- spojrzał na mnie.
-Te dziewczyny…
-Jesteś zazdrosna?- uśmiechnął się, a ja spojrzałam na niego spod byka- Żartowałem… Nie interesują mnie dziewczyny, dla których liczy się tylko wygląd. Rozumiesz, skarbie?- pocałował mnie w usta, a dziewczynom opadły szczęki- Nie musisz się czuć zagrożona.- zaśmiał się, przez co dostał ode mnie kuksańca w bok.
**************
Usiedliśmy w kawiarni.
Było bardzo miło… dopóki obce dziewczyny nie zaczęły niby przypadkiem potykać się i tym podobne, a potem wzdychać z zachwytem do Mateusza.
-Chodź, idziemy z stąd…- powiedziałam cicho i pociągnęłam go za sobą.
Nie protestował. Wręcz przeciwnie. Ucieszył się. Prowadziłam go, choć sama nie wiedziałam gdzie. Na domiar złego zaczęło padać. Włosy i ciuchy zaczęły przyklejać mi się do ciała.
-Idziemy do ciebie?
Głos Mata wyrwał mnie z rozmyślań.
Spojrzałam na niego zaskoczona, a potem w stronę ulicy… ulicy, na której mieszkałam.  

4 komentarze:

Będzie mi bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie ślad :)