Przez następny tydzień sytuacja się powtarzała. Nie mogłam się go pozbyć. Nie odstępował mnie nawet na krok. Wszędzie za mną łaził. Nabawiłam się przez niego wrogów w postaci jego adoratorek. Czemu nie może łazić, za którąś z nich zamiast za mną.
-Mam cię dość- westchnęłam zrezygnowana, kiedy po raz kolejny zapytał czy nie odprowadzić mnie do domu- Mam przez mnie same problemy.
-Co takiego zrobiłem?
-Spójrz na nie.- wskazałam na grupkę dziewczyn, które wyglądały jakby chciały mnie zabić.
-Nie interesują mnie.
-Tylko ja cię interesuję- powiedziałam przewracając oczami.
-Dokładnie.- powiedział z uśmiechem.
Prychnęłam.
-______-pisnęła dziewczyna, z którą ostatnio nawet się dogadywałam.
-Hej, Nati.- przywitałam się.
-Chodź z nami na tańce.
-Nie mogę, pracuje.
-Ohhh… Szkoda, bo idziemy dzisiaj z 2a.-przytuliła mnie- To do jutra. Mat, chodź, bo się spóźnimy.
-Do zobaczenia- szepnął mi do ucha i pobiegł za Nati.
„Tam chodzi jego była dziewczyna, nie? No. Ciekawe czy ją dalej kocha?”-usłyszałam szepty dziewczyn stojących niedaleko.
Trzasnęłam szafką i skierowałam się w kierunku kawiarenki, w której pracowałam. Ciekawe czy on… Chwila! O czym ja myślę! Czyżbym robiła się zazdrosna? Nie, to niemożliwe. Przecież nie… Na pewno nie.
**************
-No to na dzisiaj koniec. Możesz już iść_____, sama zamknę.- powiedziała właścicielka kawiarenki.
-Dziękuje. Miłego wieczoru.- pożegnałam się.
-Wzajemnie.- krzyknęła za mną, gdy wychodziłam.
Ruszyłam w kierunku domu.
W pewnym momencie przyspieszyłam. Miałam dziwne wrażenie, że ktoś za mną idzie. Obróciłam się i miałam rację. Szedł za mną jakiś mężczyzna. Nie mogłam ujrzeć jego twarzy, bo zasłaniał ją kaptur bluzy. Skręciłam w jakąś uliczkę, a on zrobił to samo. Wbiegłam do pobliskiego sklepu spanikowana. Wyjrzałam na zewnątrz w nadziei, że sobie poszedł.
Niestety.
Stał na zewnątrz.
Drżącymi dłońmi wyjęłam telefon i wybrałam numer mamy.
-Proszę, odbierz.-szepnęłam zdenerwowana.
Nic.
Spróbowałam ponownie.
Nadal nie odbierała. I co teraz?!
Przypomniałam sobie, że Mateusz kiedyś dał mi swój numer.
"-Zadzwoń do mnie.
-Nie potrzebuję twojego numeru.- powiedziałam, chcąc oddać mu kartkę.
-Nie chcesz mi dać swojego, to, chociaż zatrzymaj mój. "
W tej chwili dziękowałam mu za to, że jest takim nachalnym idiotą. Wpisałam numer i nacisnęłam połącz.
Proszę…
-Słucham. -usłyszałam radosny głos Mateusza w słuchawce.
-Mat? Pomóż mi…- szepnęłam łamiącym się głosem.
-_____?- spoważniał- Gdzie jesteś?
*************
Usłyszałam trzaśnięcie drzwiami i kroki.
-_____?- usłyszałam głos Mateusza.
Podeszłam do niego, a ten mnie przytulił.
-Co się stało?- spytał.
-Ten facet mnie śledzi.
-Który?
Wskazałam brodą mężczyznę siedzącego na parapecie okna.
-Chodź.
Wyszliśmy ze sklepu nadal się przytulając. Mina mężczyzny stężała, ale nadal nas obserwował. Mateusz obrócił mnie do siebie, patrząc na tamtego gościa jakby chciał go zabić.
-_____?
Podniosłam na niego wzrok, a ten pochylił się nade mną…
-Mam cię dość- westchnęłam zrezygnowana, kiedy po raz kolejny zapytał czy nie odprowadzić mnie do domu- Mam przez mnie same problemy.
-Co takiego zrobiłem?
-Spójrz na nie.- wskazałam na grupkę dziewczyn, które wyglądały jakby chciały mnie zabić.
-Nie interesują mnie.
-Tylko ja cię interesuję- powiedziałam przewracając oczami.
-Dokładnie.- powiedział z uśmiechem.
Prychnęłam.
-______-pisnęła dziewczyna, z którą ostatnio nawet się dogadywałam.
-Hej, Nati.- przywitałam się.
-Chodź z nami na tańce.
-Nie mogę, pracuje.
-Ohhh… Szkoda, bo idziemy dzisiaj z 2a.-przytuliła mnie- To do jutra. Mat, chodź, bo się spóźnimy.
-Do zobaczenia- szepnął mi do ucha i pobiegł za Nati.
„Tam chodzi jego była dziewczyna, nie? No. Ciekawe czy ją dalej kocha?”-usłyszałam szepty dziewczyn stojących niedaleko.
Trzasnęłam szafką i skierowałam się w kierunku kawiarenki, w której pracowałam. Ciekawe czy on… Chwila! O czym ja myślę! Czyżbym robiła się zazdrosna? Nie, to niemożliwe. Przecież nie… Na pewno nie.
**************
-No to na dzisiaj koniec. Możesz już iść_____, sama zamknę.- powiedziała właścicielka kawiarenki.
-Dziękuje. Miłego wieczoru.- pożegnałam się.
-Wzajemnie.- krzyknęła za mną, gdy wychodziłam.
Ruszyłam w kierunku domu.
W pewnym momencie przyspieszyłam. Miałam dziwne wrażenie, że ktoś za mną idzie. Obróciłam się i miałam rację. Szedł za mną jakiś mężczyzna. Nie mogłam ujrzeć jego twarzy, bo zasłaniał ją kaptur bluzy. Skręciłam w jakąś uliczkę, a on zrobił to samo. Wbiegłam do pobliskiego sklepu spanikowana. Wyjrzałam na zewnątrz w nadziei, że sobie poszedł.
Niestety.
Stał na zewnątrz.
Drżącymi dłońmi wyjęłam telefon i wybrałam numer mamy.
-Proszę, odbierz.-szepnęłam zdenerwowana.
Nic.
Spróbowałam ponownie.
Nadal nie odbierała. I co teraz?!
Przypomniałam sobie, że Mateusz kiedyś dał mi swój numer.
"-Zadzwoń do mnie.
-Nie potrzebuję twojego numeru.- powiedziałam, chcąc oddać mu kartkę.
-Nie chcesz mi dać swojego, to, chociaż zatrzymaj mój. "
W tej chwili dziękowałam mu za to, że jest takim nachalnym idiotą. Wpisałam numer i nacisnęłam połącz.
Proszę…
-Słucham. -usłyszałam radosny głos Mateusza w słuchawce.
-Mat? Pomóż mi…- szepnęłam łamiącym się głosem.
-_____?- spoważniał- Gdzie jesteś?
*************
Usłyszałam trzaśnięcie drzwiami i kroki.
-_____?- usłyszałam głos Mateusza.
Podeszłam do niego, a ten mnie przytulił.
-Co się stało?- spytał.
-Ten facet mnie śledzi.
-Który?
Wskazałam brodą mężczyznę siedzącego na parapecie okna.
-Chodź.
Wyszliśmy ze sklepu nadal się przytulając. Mina mężczyzny stężała, ale nadal nas obserwował. Mateusz obrócił mnie do siebie, patrząc na tamtego gościa jakby chciał go zabić.
-_____?
Podniosłam na niego wzrok, a ten pochylił się nade mną…
Czasem i w życiu bywają sytuacje z numerami, których mieć wcale nie chcieliśmy... :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNo robi się ciekawie :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńInteresujący fragment :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuń