12 listopada 2015

Wyczekiwana odpowiedź cz.2

Przez następny tydzień sytuacja się powtarzała. Nie mogłam się go pozbyć. Nie odstępował mnie nawet na krok. Wszędzie za mną łaził. Nabawiłam się przez niego wrogów w postaci jego adoratorek. Czemu nie może łazić, za którąś z nich zamiast za mną.
-Mam cię dość- westchnęłam zrezygnowana, kiedy po raz kolejny zapytał czy nie odprowadzić mnie do domu- Mam przez mnie same problemy.
-Co takiego zrobiłem?
-Spójrz na nie.- wskazałam na grupkę dziewczyn, które wyglądały jakby chciały mnie zabić.
-Nie interesują mnie.
-Tylko ja cię interesuję- powiedziałam przewracając oczami.
-Dokładnie.- powiedział z uśmiechem.
Prychnęłam.
-______-pisnęła dziewczyna, z którą ostatnio nawet się dogadywałam.
-Hej, Nati.- przywitałam się.
-Chodź z nami na tańce.
-Nie mogę, pracuje.
-Ohhh… Szkoda, bo idziemy dzisiaj z 2a.-przytuliła mnie- To do jutra. Mat, chodź, bo się spóźnimy.
-Do zobaczenia- szepnął mi do ucha i pobiegł za Nati.
„Tam chodzi jego była dziewczyna, nie? No. Ciekawe czy ją dalej kocha?”-usłyszałam szepty dziewczyn stojących niedaleko.
Trzasnęłam szafką i skierowałam się w kierunku kawiarenki, w której pracowałam. Ciekawe czy on… Chwila! O czym ja myślę! Czyżbym robiła się zazdrosna? Nie, to niemożliwe. Przecież nie… Na pewno nie.
**************
-No to na dzisiaj koniec. Możesz już iść_____, sama zamknę.- powiedziała właścicielka kawiarenki.
-Dziękuje. Miłego wieczoru.- pożegnałam się.
-Wzajemnie.- krzyknęła za mną, gdy wychodziłam.
Ruszyłam w kierunku domu.
W pewnym momencie przyspieszyłam. Miałam dziwne wrażenie, że ktoś za mną idzie. Obróciłam się i miałam rację. Szedł za mną jakiś mężczyzna. Nie mogłam ujrzeć jego twarzy, bo zasłaniał ją kaptur bluzy. Skręciłam w jakąś uliczkę, a on zrobił to samo. Wbiegłam do pobliskiego sklepu spanikowana. Wyjrzałam na zewnątrz w nadziei, że sobie poszedł.
Niestety.
Stał na zewnątrz.
Drżącymi dłońmi wyjęłam telefon i wybrałam numer mamy.
-Proszę, odbierz.-szepnęłam zdenerwowana.
Nic.
Spróbowałam ponownie.
Nadal nie odbierała. I co teraz?!
Przypomniałam sobie, że Mateusz kiedyś dał mi swój numer.
"-Zadzwoń do mnie.
-Nie potrzebuję twojego numeru.- powiedziałam, chcąc oddać mu kartkę.
-Nie chcesz mi dać swojego, to, chociaż zatrzymaj mój. "
W tej chwili dziękowałam mu za to, że jest takim nachalnym idiotą. Wpisałam numer i nacisnęłam połącz.
Proszę…
-Słucham. -usłyszałam radosny głos Mateusza w słuchawce.
-Mat? Pomóż mi…- szepnęłam łamiącym się głosem.
-_____?- spoważniał- Gdzie jesteś?
*************
Usłyszałam trzaśnięcie drzwiami i kroki.
-_____?- usłyszałam głos Mateusza.
Podeszłam do niego, a ten mnie przytulił.
-Co się stało?- spytał.
-Ten facet mnie śledzi.
-Który?
Wskazałam brodą mężczyznę siedzącego na parapecie okna.
-Chodź.
Wyszliśmy ze sklepu nadal się przytulając. Mina mężczyzny stężała, ale nadal nas obserwował. Mateusz obrócił mnie do siebie, patrząc na tamtego gościa jakby chciał go zabić.
-_____?
Podniosłam na niego wzrok, a ten pochylił się nade mną…

6 komentarzy:

Będzie mi bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie ślad :)