29 grudnia 2018

Sernik - Daehyun

 Otworzyłam piekarnik. Buchnęło ciepłem, przeplatającym się z pięknym zapachem. Wsadziłam placek do środka. Zamknęłam z powrotem piekarnik, po czym oparłam się o blat.
Daehyun wszedł do kuchni i podszedł do mnie.
-Co pysznego gotujesz?- spytał.
-Twój ulubiony deser. - zarzuciłam mu ręce na szyję.
-Sernik? Naprawdę?
-Czy kiedyś cię okłamałam?
-Hmmm…. Jakby tak pomyśleć ….
-Ej! – trzepnęłam go w ramie.
-No jasne, że nie … Tylko żartowałem. - uśmiechnął się do mnie.- Długo jeszcze?
-Dopiero go włożyłam. - złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach.
Daehyun pogłębił go. Chciałam się odsunąć, jednak mi nie pozwolił. Trzymał mnie mocno rękoma w pasie, jednak nie pozostały tam długo. Nie, żeby mi się nie podobało. Chwycił mnie za pośladki, ściskając je. Złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Podniósł mnie i posadził na stole. Jedna z jego dłoni przesunęła się w górę, po piersi, aż do pierwszego guzika mojej bluzki. Rozpiął go i kolejne, patrząc jak moje piersi powoli się wyłaniają.
Mruknął zadowolony. Zsunął ze mnie bluzkę. Zostałam teraz w staniku i krótkiej sukience. Jego ręce niespiesznie powędrowały w dół. Zahaczył kciukiem o spódnicę, która po chwili leżała na podłodze. Uśmiechnął się do mnie. Wyciągnęłam rękę i wsunęłam palce w jego włosy, gestem nakazując, by nie przestawał.  
Nie zamierzał tego robić.
Jego ręce wróciły na moje uda. Kciukiem masował skórę niebezpiecznie blisko miejsca, których nie dotykał żaden inny mężczyzna. Jęknęłam cicho. Tylko on mógł sprawić, że nie robiąc prawie nic, podniecał mnie do tego stopnia.
Pocałowałam go, delikatnie, zmysłowo, próbując jakoś kontrolować trawiący mnie ogień. Wsunęłam ręce pod jego koszulkę i przycisnęłam go do siebie.
Chciałam więcej, chciałam czuć jego ciało przyciśnięte do mojego. Niecierpliwym gestem pociągnęłam jego koszulkę, ściągając mu ją przez głowę. Odrzuciłam ją, tracąc nią zainteresowanie i pocałowałam go ponownie. Tym razem zachłanniej. Oplotłam nogi wokół jego bioder. Nie mogłam powstrzymać kolejnego jęku, gdy przycisnął mnie do siebie, i gdy poczułam go gorącego i twardego.
Wprawnym ruchem rozpiął mój stanik. Jego wzrok powędrował do moich nagich piersi. Pochylił głowę i objął ustami stwardniały sutek. Przesunął ręką na plecy, mocniej mnie do siebie przyciskając. Jego język jeździł po mojej piersi. Zanurzyłam dłonie w jego kosmykach. Lekko przygryzł mój sutek, a potem podniósł głowę, i kolejny raz mnie pocałował. Zaczął całować moją szyję i schodzić coraz niżej. Przesunął językiem tuż nad majteczkami, a później je ściągnął. Wstał i spojrzał w górę. Nasze spojrzenia się skrzyżowały. Jego ręka jakby od niechcenia powędrowała przez mój brzuch, aby później zniknąć niżej. Wsunął we mnie jeden palec, na co jęknęłam. Złapałam go za ramiona, czując, że zbliża się wybuch. Jego palec poruszał się coraz szybciej. Po chwili, aż po same koniuszki palców rozlało się ciepło.
Nie wiedziałam, jak, ale w następnej chwili leżałam już na stole, a to, co czułam między nogami to na pewno nie był jego palec. Objęłam go nogami.
Zaczął się we mnie poruszać. Najpierw powoli, a potem coraz szybciej. Jego ruchy doprowadzały mnie do szaleństwa. Moje ręce zaczęły błądzić po jego ciele, chcąc dotknąć każdego skrawka skóry. Daehyun czułym gestem przesunął dłonią po moim policzku i złączył nasze usta w pocałunku.
Powoli zaczynał tracić rytm. Jego ruchy stawały się bardziej niecierpliwe i chaotyczne. Zawsze tak było. Uwielbiałam to. Kochałam wiedzieć, że mogę doprowadzić go do takiego stanu. Zamknęłam oczy, czując, że dochodzę. Wygięłam plecy w łuk, a z mojego gardła wyrwał się krzyk rozkoszy, do którego dołączył głos Daehyun’a. Opadł na mnie, dysząc ciężko. Jaszcze przez chwilę żadne z nas nie było w stanie się ruszyć. A jedynym dźwiękiem w kuchni były nasze powoli zwalniające oddechy.

22 grudnia 2018

Wesołych Świąt!


Renifer Rudolf już grzeje kopyta,
Mikołaj w pośpiechu prezenty chwyta,
Niech wszystkie smutki wnet pójdą w kąt,
Bo życzę wam wesołych Świąt!
  

         

08 grudnia 2018

Nie wierzę - Bobby

Wyrwał mi butelkę z ręki i nalał wina do naszych kieliszków. Byliśmy na maxa pijani. Już nawet nie pamiętałam, dlaczego tak się upiłam. Wypiłam duszkiem to, co miałam w kieliszku i sięgnęłam po butelkę. Niestety przez moje pijaństwo, upuściłam ją na ziemię, a ta rozsypała się w drobny mak. Klęknęłam przy rozbitym szkle, z zamiarem go pozbierania.
-Zostaw to.- Bobby pociągnął mnie do tyły za ramię- Jeszcze się potniesz…
-Nie.
Odtrąciłam jego rękę. W tym samym momencie zacisnęłam mocniej drugą na kawałku szkła. Poczułam na palcach ciepłą krew. Rozłożyłam palce, upuszczając kawałek szkła z powrotem na ziemie.
-Daj to.- wziął mnie za rękę i zaprowadził do kuchni.
Niezdarnie przemył mi ranę wodą utlenioną i zakleił plastrem.
-Przepraszam…- wybełkotałam.
-Przestań!- warknął, jakby naprawdę zrobiła cos niedobrego. Przyciągnął mnie do siebie za bolącą rękę, przez co syknęłam.- Uważaj co robisz.
Bez żadnego ostrzeżenia zaczął mnie namiętnie całować. Próbowałam jakoś zacisnąć wargi, lecz… on… zbyt dobrze całował. Poddałam się mu. Kto by pomyślał, że po latach przyjaźni, dojdzie między nami do czegoś takiego. Zarzuciłam mu ręce na jego ramiona, a ten oplótł mnie w pasie rękoma. Nasze pocałunki stawały się coraz bardziej zachłanne. Przeniósł dłonie na moje pośladki. Podskoczyłam i objęłam go nogami w pasie. Nie przestając mnie całować ruszył w stronę sypialni. Prawie, że rzuci mnie na łóżko. Podszedł do mnie, ściągając po drodze koszulkę. Uśmiechnął się do mnie i z powrotem złączył nasze usta w pocałunku.
Kiedy oboje zdjęliśmy ubrania, zauważyłam, że się go nie wstydzę. Czułam jego wzrok na całym moim ciele. Składał miliony pocałunków na moim ciele. Od mojej szyi do podbrzusza i jeszcze dalej. Było mi gorąco. Wzbierało we mnie podniecenie. Z powrotem zaczął kierować się ku górze. Ponownie spojrzał mi w oczy i pocałował. Objęłam go ciasno nogami w pasie i już po chwili poczułam go w sobie. Każdy jego ruch wywoływał u mnie uśpioną chęć spełnienia. Patrzyłam mu prosto w oczy, gdy Bobby przyspieszał ruchy. Jego pchnięcia doprowadzały mnie wręcz do szaleństwa. Szybki oddech owiewał moją skórę na karku. Łapczywie zaczęłam błądzić rękoma po jego plecach, wbijając w nie lekko paznokcie.
-Ach!! Bobby!- krzyknęłam.
Naprężyłam w łuk plecy, pod wpływem nadchodzącego orgazmu. Czułam jak zaciskam się na członku Jiwon, który dochodzi we mnie. Opadł obok mnie i przygarnął mnie do siebie, w swoje ramiona. Przejechałam palcem po jego torsie.
-To gdzie kolejna runda?- wyszeptał mi na ucho.
-Może pod prysznicem…- powiedziałam, przygryzając dolną wargę.
**************
Obudziłam się z okropnym bólem głowy. Przetarłam lekko oczy, budząc się.
-Już się obudziłaś?- usłyszałam szept za sobą.
Podniosłam się jak poparzona. Podciągnęłam kołdrę, próbując zakryć nagie piersi.
-Bobby! Zakryj się!- wrzasnęłam, zarzucając na niego pościel.
-Wczoraj ci to nie przeszkadzało.- uśmiechnął się do mnie lubieżnie.
-Co?- On chyba nie sugerował, że my uprawialiśmy sex. Spojrzałam na niego niepewnie, czy mnie nie wkręca- Jakim cudem… my wczoraj… tutaj…
-Ooo… nie tylko tutaj. Jeszcze pod prysznicem, na stole w kuchni, na kredęsie w salonie…
-Zamknij się.- rzuciłam nim czymś na oślep.
-O… majtki. Mogę zatrzymać na pamiątkę?- zaśmiał się Jiwon.
-Nie wierzę…