29 września 2016

Wypadek - Daesung


Na wstępie chciałam podkreślić, że to opowiadanie, zainspirowane tamtym wypadkiem, jest tylko i wyłącznie wytworem mojej wyobraźni. Nie ma ono odzwierciedlenia w rzeczywistości, więc proszę o nie wykorzystywanie go do tworzenia żadnych teorii itp.

Gdy miałam 25 lat wyszłam za mąż. Była to miłość od pierwszego wejrzenia.  Oboje z Daesung’iem bardzo się kochaliśmy. Wszędzie razem wychodziliśmy, a to teatr, a to kino, jakieś imprezy u znajomych. Planowaliśmy nawet dziecko. Po prostu cudownie. Życie jak z bajki.
Do pewnego dnia...
Mój mąż uległ wypadkowi. Wpadł w poślizg i uderzył z dużą prędkością w motocyklistę. Wracał wtedy do domu, bo wcześniej zadzwoniłam do niego i powiedziałam mu, że jestem w ciąży. Nie mogłam się powstrzymać i chciałam, żeby wiedział od razu. Teraz tego żałuję...
Słyszałam w jego głosie zachwyt… Chciał jak najszybciej wrócić do domu...
Gdy dostałam telefon ze szpitala z tą straszną wiadomość myślałam, że umrę.
Pojechałam tam. Lekarze nie dawali mu zbytnio szans na wyjście z tego. Załamałam się. To była moja wina. Gdybym nie zadzwoniła do niego to Dae by się nie spieszył i nic by się nie stało.
Po tygodniu nadal nie było z nim żadnego kontaktu. Miały kolejne dni a ja zamiast cieszyć się ciążą byłam nieszczęśliwa... bo przecież będę wychowywać dziecko sama. Bez Daesung’a.
Minął rok. Urodziłam, ślicznego chłopczyka. A Daesung nadal leżał w takim samym stanie, w jakim był...
Po dwu rocznej walce Dae zmarł...
Było mi tak źle...
To był dla mnie ogromny cios...
Niekiedy miałam ochotę do niego dołączyć…
Ale miałam dziecko i musiałam dla niego żyć.
************
Od śmierci Daesung’a minęło już sporo czasu, ale ja dalej nie umiem się pogodzić z tym, co się stało...
Wszyscy mi mówią żebym żyła dalej...
Ale jak mam żyć dalej bez niego....?

19 września 2016

Wyczekiwana odpowiedź cz.9

-Cholera!- pisnęłam cicho.
-Wejdzie tu?- patrzył sparaliżowany w kierunku drzwi.
-Nie wiem.
Wstałam szybko i narzuciłam na siebie koszulkę. Złapałam go za rękę i pociągnęłam w kierunku drzwi.
-Skarbie, co ty robisz? Zobaczy nas…
-Cii…
Uchyliłam drzwi i usłyszałam jak mama rozpakowuje zakupy w kuchni. Mieliśmy trochę czasu.
-Tamte drzwi prowadzą do łazienki. Suszarka już powinna przestać chodzić, więc ciuchy będą suche… trochę pogniecione, ale suche.
Spojrzałam mu w oczy. Chciało mi się śmiać z zaistniałej sytuacji. Pochylił się w moim kierunku i pocałował czule. Westchnęłam cicho.
-Jeśli zginę…
-Przestań.- zachichotałam- Idź już.- pchnęłam go w kierunku łazienki.
Po chwili bezpiecznie się w niej ukrył. Poprawiłam koszulkę i przejrzałam się w lustrze.
-Tylko nie…
Podeszłam bliżej lustra. Szyję i dekolt pokryty miałam malinkami. Było ich kilka, ale jednak. Pośpiesznie wyciągnęłam z szafy jakiś golf i założyłam na siebie. Wyszłam z pokoju i poszłam do mamy.
-Dzień dobry.- przywitałam się.
-A tobie co się stało?- spojrzała na mnie- Nie za gorąco ci w tym golfie?
-Nie… właściwie to mi trochę zimno.
-Zrobię ci herbaty…
-Zrób od razu trzy.
-Co?
-Zobaczysz…- uśmiechnęłam się i wyszłam z kuchni, zostawiając w niej zdziwioną mamę.
To komiczne. Co jej miałam powiedzieć? Mamusiu ocaliłaś mnie przed utratą dziewictwa? Zaśmiałam się pod nosem, ostrożnie otwierając drzwi do łazienki.
-Jak ci idzie?- spytałam, wślizgując się do środka.
Od razu zostałam przygwożdżona do drzwi.
-Takiej przygody jeszcze nie miałem.- szepnął mi do ucha- Jak mama?
-Powiedziałam jej, że ma zrobić trzy herbaty, nich się zastanawia, po co…
-Od naszej randki zrobiłaś się… odważniejsza.
-Że ja?- zarumieniłam się i schowałam twarz w jego koszuli.
-A może jednak nie…- zaśmiał się.
-Umm… chodźmy już.
Tym razem to ja wyciągnęłam do niego rękę. Uśmiechnął się i schował moją dłoń w swojej.
**********************
-Więc jesteś chłopakiem mojej córki?
Mama ułożyła dłonie w piramidkę i patrzyła prosto na Mateusza. Wierciła go wzrokiem, przez co ten zaczynał się czuć nieswojo.
-Tak…
-Chyba powinnam ci podziękować. Od dnia, w którym się poznaliście moja córka stała się weselsza. Może tego nie pokazuje tak bardzo, ale ja to zauważyłam.- uśmiechnęła się rozczulona.
-To ja powinienem pani podziękować.
-Mi? Za co?
-Za urodzenie tak cudownej istoty jak pani córka.
Ale żeś pojechał.
Zaśmiałam się w myślach, ale… moją mamę to urzekło. W oku zakręciła jej się pojedyncza łza.
-Mamo…- westchnęłam, patrząc na nią zszokowana.
-To ze szczęścia. Ach… już dawno nie słyszałam czegoś tak słodkiego.
Popatrzyłam się na Mata, a ten odwzajemnił spojrzenie z uśmiechem. Przytulił mnie do siebie i pocałował w policzek.

02 września 2016

Zepchnięta - RM (Rap Monster)

-Au! - jęknęłam, poczuwszy zimną podłogę pod sobą.
-Kochanie? - usłyszałam głos RM nad sobą- Przepraszam, że cię zrzuciłem… - dodaje skruszony.
-Nic się nie stało.- westchnęłam, podnosząc się i wracając z powrotem do łóżka.
-Gniewasz się na mnie?
Nie dało się nie słyszeć smutku w jego głosie. Objął mnie ramieniem, przytulając.
-Nie.- uśmiechnęłam się i wtuliłam w jego ramiona.
Pocałowałam go lekko w usta, gdy zauważyłam, że znów otwiera usta, by ponownie mnie przeprosić. Zaśmiałam się lekko. RM odwzajemnił mój uśmiech z błyskiem w oku.