18 sierpnia 2016

List


Piszę to do Ciebie tylko z jednego powodów.
Chcę Ci udowodnić, jak ważny dla mnie byłeś i jesteś.
Pamiętam, że na początku byłeś dla mnie tylko kolegą.
Potem zaczęliśmy spędzać ze sobą więcej czasu. Zaczęłam dostrzegać też inne cechy twojego charakteru. Inteligencja, bystrość, poczucie humoru. I ten instynkt, który musiałeś mieć, bo wiele razy miałam wrażenie, że czytasz w moich myślach. Dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że to musiało działać w obie strony. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak wiele dla mnie znaczysz, dopóki nie przyszedł TEN dzień. Myślałam, że mogę się z Tobą tylko przyjaźnić.
Aż...
Wszystko zrozumiałam...
Pierwsza myśl, która mnie uderzyła to było: „Muszę Mu powiedzieć”.

Od tej chwili czułam się tak dziwnie, jakbym nosiła w sobie dwa światy, a one uparcie próbowały się zgrać.
To mnie przerastało.
Czułam się mała.
Bezradna i samotna.
Nie potrafiłam dać sobie rady z uczuciem, które mnie ogarniało na samą myśl o Tobie. Zaczęłam spędzać z Tobą jeszcze więcej czasu, choć Twoje towarzystwo powodowało nagłe napady smutku i złości, a raczej jakiejś okropnej bezsilności...
Traciłam już wszelką nadzieję…
Kiedy pewnego dnia, znalazłam karteczkę w drzwiach.
Z początku myślałam, że to jakiś bełkot, bo słowa, a raczej zlepki liter, układały się w jakąś zupełnie nielogiczną wypowiedź, która nie miała najmniejszego sensu. A jednak pismo było Twoje, podpis też...
Dopiero po jakimś czasie zrozumiałam, że ten liścik to był fragment z mojego ulubionego wiersza, zakończony słowami „kocham cię, Marek”.
Nie potrafię opisać Ci, co wtedy poczułam.
To zbyt trudne.
Później poszliśmy na spacer do parku...
I sama nie wiem, jak, ale znalazłam się w Twoich ramionach.
Potem wszystko potoczyło się strasznie szybko.
Jak błyskawica rozniosła się sensacyjna wiadomość, że jesteśmy parą. Na początku nie przeszkadzało mi to, a później próbowałam to ignorować. Nieskutecznie.
Przepraszam i…

Kocham cie

Na zawsze twoja

___________

01 sierpnia 2016

Poranek - Hongbin

Promienie słońca przedostały się przez zasłony. Zacisnęłam powieki, starając się mimo wszystko zasnąć ponownie.
Nagle poczułam na policzku delikatny pocałunek. A po chwili następny na nosku, czole i w kąciku ust. Uśmiechnęłam się mimowolnie. Nie otwierając oczu, po omacku, wsunęłam jedna rękę we włosy, a drugą przejechałam po umięśnionej klatce piersiowej Hongbina. Przyciągnęłam go do siebie. Pełne wargi Hongbin zakryły moje, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku. Poczułam jak jego ciepła dłoń przesuwa się po moim boku, wywołując przyjemne dreszcze. Westchnęłam, rozchylając senne powieki.
-Dzień dobry, kochanie.- usłyszałam, jego przyjemny, cichy głos.
Uśmiechnęłam się, patrząc w jego oczy, w których migotały wesołe iskierki. Przeczesałam dłonią jego gęste włosy. Następnie opuszkami palców przesunęłam po jego policzku. Hongbin przekręcił głowę i złożył na wnętrzu mojej dłoni motyli pocałunek.
-Hongi…- szepnęłam prosząco, zarzucając ręce na jego szyję.
-Co tylko sobie życzysz, księżniczko.
Hongbin pochylił się nade mną. Po raz kolejny oddaliśmy się przyjemności, jaka wypływała z każdego naszego porannego pocałunku…