27 lipca 2016

Wyczekiwana odpowiedź cz.8

Zalałam się rumieńcem, ale nic nie powiedziałam. Weszliśmy do mojego domu. Zostawiliśmy mokre buty w przedpokoju i kompletnie przemoczeni weszliśmy do salonu.
Uciekłam do pokoju, żeby się przebrać.
-Ładny pokój…- usłyszałam to, gdy właśnie ubierałam bluzkę.
-Nawiedzony, zboczony idiota!- krzyknęłam, szybko zakładając na siebie koszulkę. Obróciłam się do niego i zobaczyłam jak w kuckach zdejmuje spodnie.
- Mat!
-Co?!- popatrzył na mnie zdezorientowany, ale po chwili się uśmiechnął, zorientowawszy, o co mi chodzi.- Chcesz żebym się rozchorował? Muszę gdzieś wysuszyć ciuchy.- zaśmiał się- Pomożesz mi z koszulką?
Spojrzałam na niego niepewnie. Nadal męczył się ze spodniami przyklejonymi do nóg. Klęknęłam przy nim i ostrożnie zaczęłam rozpinać guziki jego koszuli. Zarumienił się. Widząc to moje policzki też zaczęły mnie piec. Dokończyłam rozpinanie koszuli z zamkniętymi oczami.-Słodka…- pocałował mnie delikatnie w policzek.
-Zboczeniec!- krzyknęłam, wstając na równe nogi.- Niewyżyty idiota! Na co ja się godzę?- stanęłam tyłem do niego, trzymając jego koszulę w jednej dłoni.- Daj mi spodnie…- powiedziałam, wyciągając rękę. Posłusznie mi je podał. Poszłam do łazienki i wrzuciłam nasze ubrania do suszarki. Z powrotem poszłam do swojego pokoju.
-Wybacz, ale mieszkam tu sama z mamą i nie mam… dla… ciebie… ubrań…- ledwo, co zdołałam skleić zdanie, gdy zobaczyłam go na moim łóżku. Na moje policzki od razu wypłynęły rumieńce.- Proszę… przykryj się…
Dopiero teraz zauważył, że jestem w pokoju. Chyba za bardzo zaangażował się w głaskanie mojego kota.
On chyba jednak jest normalny… rumieni się tak samo jak ja. Uśmiechnęłam się. Patrzył na mnie zdezorientowany. Podeszłam do niego i przykryłam go kołdrą, przynajmniej do połowy.
-Rumienisz się.- szepnęłam słodko.
Obrócił głowę w drugą stronę, aby schować rumieńce.
-Ty też… umm… właściwie mam coś dla ciebie.- podał mi pudełeczko, którego wcześniej nie zauważyłam.
Uchyliłam wieczko.
W środku znajdowała się bransoletka z kamyczkami w chyba wszystkich odcieniach niebieskiego.
-Och…- westchnęłam zachwycona.- Jest prześliczna.
-Pomogę.- zaproponował, gdy zobaczył, że męczę się z zapięciem.
Usiadłam bliżej niego i wyciągnęłam nadgarstek w jego stronę. Powoli zapiął bransoletkę i jeszcze przez chwilę trzymał moją dłoń, wodząc opuszkami palców po jej wnętrzu. W pewnym momencie gwałtownie przyciągnął mnie do siebie. Przytulił mnie. Patrzyłam na niego w szoku. Moje ciało zesztywniało i przeszły po mnie przyjemne dreszcze.
-Możemy tal przez chwilę zostać?- szepnął mi do ucha.
-Mhm… -nieśmiało wtuliłam się w niego.- Lubię twój zapach.- szepnęłam cicho. Poczułam, że spięły mu się wszystkie jego mięśnie. Nagle popchnął mnie delikatnie, tak, że leżałam na łóżku, a on zwisał nade mną. Przez moje ciało ponownie przebiegły przyjemne dreszcze. Patrzył mi głęboko w oczy. Ostrożnie położył rękę na moim brzuchu i zsunął ze mnie koszulkę, nie spuszczając ze mnie wzroku.
-M-mat…- szepnęłam, kiedy przejeżdżał dłonią wzdłuż mojej talii.
Obsypywał moją szyję, obojczyk i usta gorącymi pocałunkami. Mimowolnie oplotłam rękami jego szyję, poddając się pieszczocie.
-Córcia! Jesteś w domu? Jednak nie mam nocnej zmiany. Pomyliły mi się dni- usłyszałam głos mojej mamy.

08 lipca 2016

Sen - Jongup

Jongup zadzwonił do mnie, żebym przyszłam do dormu B.A.P. Zapukałam, ale nikt nie otwierał, więc nacisnęłam na klamkę. Otwarte. Weszłam do środka i skierowałam się do jego pokoju. Zajrzałam do środka. Jongup leżał rozwalony na łóżku. Co prawda jak dzwonił to miał zaspany głos, ale myślałam że już wstał. Podeszłam do niego i potrząsnęła nim.
- Jongup- szepnęłam.
Brak reakcji. Przewróciłam go na plecy i ponownie spróbowałam obudzić.
-Hej wstawaj!- krzyknęłam.
Nic. Chciałam znowu nim potrząsnąć, ale złapał mnie za nadgarstki i pociągnął tak, że wylądowałam na łóżku, a on przytulił mnie od tyłu.
- Jongup- powiedziałam cicho.- Puść mnie.
Żadnej reakcji. Czyżby spał? Próbowałam się uwolnić, ale na marne. Był za silny. Westchnęłam. Moje policzki zaczęły robić się gorące. Jongup od początku mi się podobał, ale nie chciałam niszczyć przyjaźni przez to, że się w nim zakochałam. Leżałam tak jeszcze rozmyślając, ale po chwili sama zasnęłam.
***********************
Obudził mnie dźwięk budzika, który zaraz został wyłączony. Odwróciłam się do tyłu. W tym samym czasie Jongup odwrócił się, żeby iść dalej spać. Nasze usta spotkały się w delikatnym pocałunku. Otworzyłam szeroko oczy z zaskoczenia. Nie spodziewałam się tego.
- To chyba sen, ale zawsze chciałem cię pocałować _____. Kocham cię- usłyszałam.
Zamarłam. Że co? Jongup miał zamknięte oczy. Znaczy, że spał. Nagle otworzył oczy i spojrzał na mnie z przerażeniem. Patrzyłam na niego z otwartymi oczami i ustami, nie potrafiąc nic powiedzieć ani się ruszyć.
- _____?- Zapytał, a ja nadal patrzyłam na niego tępym wzrokiem- J… ja… bo wiesz… to było… sen?
Oprzytomniałam.
- Przepraszam- powiedziałam i uciekłam z jego pokoju, a później z dormu.
Zbierało mi się na płacz. Słyszałam jak mnie woła, ale nie zwolniłam. Zatrzymałam się dopiero przy przejściu dla pieszych. Gdy miałam już zielone światło i mogłam przejść, ktoś objął cię z tyłu, i szepnął mi do ucha:
- Przepraszam.
Znałam ten głos zbyt dobrze. Jongup odwrócił mnie przodem do siebie i spojrzał prosto w moje oczy.
- Jongup- zaczęłam- czemu mi nie powiedziałeś?
- Ja.. bo… bałem się, że nie będziesz chciała mnie znać- wydusił to z siebie.
Uśmiechnęłam się.
- Kocham cię.
Zaśmiał się i przytulił mnie.
-Ja ciebie mocniej.