20 stycznia 2016

Wyczekiwana odpowiedź cz.4

Spałam słodko, gdy usłyszałam dźwięk sms’a. Na oślep zaczęłam szukać telefonu. Gdy w końcu go chwyciłam, otworzyłam wiadomość, przecierając zaspane oczy:
„Pewnie jeszcze śpisz. Wstawaj śpiochu!”
-Ugh… Odwal się idioto.
Odłożyłam telefon z powrotem na półkę i starałam się ponownie zasnąć.
„Nie ładnie mnie tak ignorować. >_<”
Poirytowana wybrałam do niego numer.
-No. Od razu lepiej… Dzień dobry skarbie!
-Idiota.
-Co tak oschle?
-Która jest godzina? Dajże człowiekowi pospać!- warknęłam zdenerwowana.
-Za pół godziny zaczyna się pierwsza lekcja, a ty skarbie masz daleko do szkoły.
-Nie nazywaj mnie swoim skarbem!- mruknęłam przez słuchawkę.- Co?! Cholera…
Położyłam telefon na półce i zaczęłam się ubierać do szkoły.
-Skarbie… jeśli chcesz to mogę cię podrzucić…- usłyszałam głos Mateusza w słuchawce.
Zapomniałam się rozłączyć.
-Czym? Rowerem? Tak na pewno zdążymy…
Usłyszałam jego śmiech.
-Może nie koniecznie rowerem.
-To czym?
-Wyjrzyj przez okno skarbie…
-Co?- podeszłam do okna.
-Ooo… jakaś ty szybka.
Kiedy wyjrzałam przez ono ujrzałam, machającego do mnie Mata, opartego o motocykl.
-Serio?- mruknęłam cicho.
-Całkiem serio.
-Nie podsłuchuj.- chwyciłam telefon i rozłączyłam się.
Ubrałam na siebie sweter, podkolanówki i pobiegłam z tornistrem ubrać buty.
-Skarbie spóźnisz się do szkoły!- zawołała mama z salonu, jednak zbyt późno zorientowałam się, że to ona.
-Mówiłam… nie nazywaj mnie swoim skarbem.- warknęłam poirytowana.
-Ej… co w ciebie wstąpiło?- mama wychyliła się zza drzwi.
-Przepraszam! Lecę do szkoły, bo się spóźnię.
Wybiegłam z torba na ramieniu i telefonem w ręce.
Mateusz nadal tam stał, oparty o motocykl i patrzył na mnie… nieprzyzwoicie patrzył. Podeszłam do niego naburmuszona.
-Co to za minka?
-Nawet nic nie mów.
Uśmiechnął się do mnie, po czym usiadł na motocyklu. Usiadłam za nim i objęłam go w pasie. Dobrze wiedziałam, że się teraz uśmiecha.
Po chwili odpalił silnik i ruszyliśmy w kierunku szkoły.

04 stycznia 2016

Odległość - G-Dragon

Patrzyłam tępym wzrokiem na migającą kropkę na czacie. Nie mogłam mu tego napisać. Chyba byłoby lepiej gdybym powiedziała mu to podczas tej rozmowy z kamerką. O ile się odbędzie. On ciągle jest zajęty. Nie ma czasu. Straciłam nadzieję, ze ten związek przetrwa. Męczyła mnie te ciągła odległość. Ji Yong odwiedzał mnie kilka razy w roku. To zdecydowanie za mało.
Kochałam go.
Bardzo.
Nie potrafiłam bez niego żyć, ale tak będzie lepiej dla nas obojga. Nagle usłyszałam piknięcie oznajmiające, że jest aktywny. Włączyłam rozmowę a on odebrał. W momencie, kiedy zobaczyłam jego twarz do moich oczu napłynęły łzy. Jak ja mam mu to powiedzieć?
-_____? Co się stało? Czemu płaczesz, kochanie?- zaczął pytać, zauważywszy moje łzy.
Chwilę potrwało, żebym się uspokoiła na tyle, abym mogła mówić.
-Ji Yong… To nie ma sensu…
-Co nie ma sensu?- zapytał, nie rozumiejąc, o co mi chodzi.
-Nasz związek… nie zrozum mnie źle…- jąkałam się- …nie mogę znieść tej odległości, która nas dzieli. Całymi dniami siedzę sama i czekam na ciebie wiedząc, że nie przyjedziesz…
W jego oczach także pojawiły się łzy. Chciał coś powiedzieć, ale nie dałam mu dojść do głosu.
-Musimy to zakończyć… tak będzie lepiej…- wydukałam przez łzy- Przepraszam…
Rozłączyłam się. Nie powstrzymywałam już łez, które teraz lały się litrami. Wiedziałam, że jeśli dłużej z nim porozmawiam to ulegnę. Wyjdzie nam to na lepsze. Po jakimś czasie zapomni o mnie i będzie szczęśliwy, a ja będę szczęśliwa, wiedząc, że on jest szczęśliwy.
*************
Od kilku dni nie wstawałam z łóżka. Na przemian spałam i płakałam. Nagle usłyszałam dźwięk dzwonka. Zignorowałam go. Chciałam być sama. Po chwili usłyszałam znajomy mi głos, przez który znów zaczęłam ryczeć.
-_____!-usłyszałam kroki i zrozpaczony głos G-Dragon.
Znalazł mnie i podszedł do mnie.
-To nie może się tak skończyć.- szepnął, siadając koło mnie na łóżku i biorąc mnie na swoje kolana.
Objęłam go rękoma i wtuliłam się w niego. GD zaczął głaskać mnie po włosach.
Od razu poczułam się lepiej.
-Zostawiamy to tak?- spytał, ujmując moją twarz w dłonie i zmuszając, bym spojrzała mu w oczy- Ja cie nadal kocham _____.
-Ja ciebie też…- szepnęłam cicho.
Uśmiechnął się przez łzy.
-Kocham cię…- powtórzył czule i pocałował mnie w usta- Nie zostawię cie nigdy więcej na tak długo. Obiecuję.
Przez długi czas siedzieliśmy tak razem, wpatrzeni w siebie, obdarowując się drobnymi pocałunkami.