28 kwietnia 2018

Inna rzeczywistość - Jimin

Nudy.... Zerknęłam na zegarek wiszący nad tablicą w klasie, czas stanął w miejscu … przecież kiedy ostatnim razem patrzyłam było jeszcze 30 minut do końca tej upiornie nudnej ostatniej lekcji … a teraz? Jeszcze 28 minut! Umrę... Umrę przysięgam… Kładę się z głową z powrotem na ławce, moje długie blond włosy zasypują ławkę. Obracam się w kierunku otwartego okna. Cóż to... motylek... jaki śliczny… Przyglądam się jak tańczy wokół doniczki z kwiatkiem, jest taki delikatny! A jego skrzydełka tak delikatnie mienią się w słońcu niczym tęcza. Patrzę jak urzeczona na to piękne stworzonko. Uśmiecham się do motylka spod przymkniętych powiek.
Nagle czuję, że robi mi się dziwnie… Kiedy z powrotem otwieram oczy coś jest nie tak… To nadal moja klasa z straszną panią Park przy tablicy. Wstaje ze swojego miejsca, i mówię, że muszę do ubikacji. Nauczycielka… uśmiecha się słodko i kiwa głową na zgodę. Nie podoba mi się to... Wybiegam z klasy i wpadam w czyjeś ramiona. Pachniał jakimiś męskimi perfumami … Do tego był silny, bo złapał mnie z łatwością i nawet się nie zachwiał. Podniosłam oczy. Na początku go nie poznałam … Włosy ufarbowane… nastroszone dziwnie i przydługie… ale oczy… te same.
-Ji…min? -wydukałam cicho, patrząc na niego jakbym pierwszy raz widziała go na oczy. Uśmiechnął się… tak po swojemu. Słodko i niewinnie.
-_____? Cześć, kotku!
Ucieszył się na mój widok, a mnie wbiło w ziemie. TEN Jimin, w którym podkochuje się potajemnie odkąd go tylko troszkę bliżej poznałam… mówi do mnie, zwykłej prostej dziewczyny… KOTKU? Co tu się dzieje! Cóż… nie powiem, że mi się nie podoba. Ale nie bardzo rozumiem, co tu się wyprawia.
Jimin złapał mnie za dłoń i splótł nasze palce. Miałam wrażenie, że policzki płoną mi żywym ogniem, szłam za nim czując się jak we śnie. Zabrał mnie na dach. Oparł mnie o barierkę i… pochylił się nade mną i pocałował! Nie byłam na to gotowa! Ale jego usta… ach… niesamowite, aksamitnie, miękkie i ciepłe… rozpływam się... w głowie mi się zawirowało, gdyby nie ta barierka na pewno bym już teraz leżała na podłodze, bo nogi miałam jak z waty. Kiedy jego usta delikatnie się wycofały poczułam, że brakuje mi tchu, te jego niesamowite oczy tak blisko mojej twarzy, widziałam wszystkie kropeczki koloru w jego oczach... były takie piękne... Zapamiętam ten widok do końca życia!
-Smakujesz truskawkami…- powiedział cicho do mnie.
-To… guma… do żucia...-wydukałam nieskładnie.
Musiałam mieć naprawdę głupią minę, bo Jimin zaczął się śmiać i zmierzwił mi włosy. Wyglądał powalająco. Nic nie rozumiałam, ale teraz… nic mnie już nie obchodziło. Jimin wyjął coś z kieszeni. Podał mi pudełeczko, w środku była bransoletka z niebieskich kamyczków. Uśmiechnęłam się do niego.
-Podoba ci się?- spytał.
-Cudowna!
Wziął ją ode mnie i zapiął mi na nadgarstku. Przyjrzałam się dokładniej jednemu z kamyczków. Następne, co pamiętam, to że zrobiło mi się czarno przed oczami. Ocknęłam sie na dźwięk dzwonka, ogłaszającego koniec lekcji. Spakowałam się i wyszłam z klasy.
Z niebieską bransoletką na nadgarstku.


04 kwietnia 2018

Czarny król cz.2

Karol wpatrywał się w kolegę.
-Przyszła do mnie do baru.- oznajmił.
-Kto?
-Ta detektyw.
-Rozmawiałeś z nią?
-Tak. Zadawała pytania o tą modelkę.
-Co jej powiedziałeś?- spytał lekko zdenerwowany.
-Spokojnie nic takiego.
Henry wrócił wzrokiem za okno, na spadające płatki śniegu.
-Nie rozumiem cię. Czemu nie możemy nic powiedzieć? Przecież oni nie żyją.
-Daj spokój.- uciął ostro Henry.- Co niby chciałbyś powiedzieć? Może, że było ci żal?- poderwał się z krzesła.
-Uspokój się.
-Wszyscy wiedzieli, co się tam dzieje. Możesz iść powiedzieć wszystko. Śmiało.
Karol pokręcił głową. Spojrzał za okno. Henry miał racje. Nie tylko oni wiedzieli.
-Zrozum.
Henry podszedł do młodszego kolegi i objął go ramieniem, także zaglądając za okno. W oddali zobaczyli komendanta policji i detektyw Malak. Para właśnie wsiadała do samochodu fotografa.
-Kojarzy ci się z czymś czarny król?- spytał Karol przerywając ciszę.
-Czemu pytasz?
-Ta detektyw mnie o to pytała.- baran spojrzał na kolegę.
Henry zmarszczył brwi w zamyśleniu. W oddali było słychać odjeżdżający samochód.
-Pamiętasz te stare fotografie z festynu?
-Tak.
-Miałem tam wpisy części mieszkańców.
-I co?- spytał Karol nie rozumiejąc, o co chodzi koledze- Co mają wspólnego z czarnym królem?
Starszy nie odpowiedział, tylko pobiegł na górę do swojego pokoju.
*******************
Biała chmurka zakryła trochę słońce, przez co wydawało się, że zrobiło się jeszcze chłodniej. Z ust wypływały obłoki pary, przy każdym najmniejszym oddechu. Komendant policji poprawił poły munduru.
Rozejrzałam się dookoła. Las wyglądał jak każdy inny. Cichy i tajemniczy. Trochę ponury, jak przystało na porę roku. Tylko jedna rzecz go wyróżniała. Nie było słychać śpiewu żadnego ptaka. Jakby przez zbrodnię, której tutaj dokonano, umarło tutaj całe życie.
-To spokojna okolica.
Spojrzałam na fotografa.
-Zło jest wszędzie.- powiedziałam cicho.- Od ludzi zależy czy chcą go widzieć.
Na chwilę zapadła niezręczna cisza.
-Miała na imię Agnieszka.- odezwał się w końcu fotograf.- Niespełna dwudziestoletnia dziewczyna. Piękna i zdolna. Zaczynała karierę, jako modelka.- pokręcił głową z niedowierzaniem.- Mogła zajść tak daleko.
-Zniknęła pewnego dnia w lesie.- podjął wątek komendant- Następnego dnia znaleźli ja tutejsi drwale, z poderżniętym gardłem.
-Dlaczego wtedy nie spróbowano znaleźć zabójcy?- dopytywałam się- Czy musiało dojść do trzech zabójstw, żeby zacząć szukać winowajcy?
-Nie wiem… dlaczego.- zasępił się fotograf.
-Nikt nie prosił o pomoc?
Fotograf spojrzał spode łba na mnie, a następnie przeniósł wzrok na komendanta policji.
-Wracamy?
Komendant tylko pokiwał głowa.
*****************
Henry nerwowo przeszukiwał zdjęcia. Z każdym kolejnym przypominał sobie dzieciństwo.
W końcu znalazł.
To było zdjęcie zrobione miesiąc po przyjeździe fotografa. Agnieszka rozmawiała wtedy z nim. Obiecywał jej karierę w świecie modelingu. Była taka szczęśliwa. Odbywał się wtedy festyn. Wszyscy śmiali się i bawili, tańcząc. Ta dwójka rozmawiała.
Miesiąc później Agnieszka została zamordowana.
Odwrócił zdjęcie. Agnieszka napisała tam słowa, które powiedział jej fotograf na tym festynie. Miały przypominać jej o dniu, w którym jej życie miało się zmienić.
„Czarny król to najważniejsza postać. To on ma władze. Król jest szczodry, ale w pewnym momencie trzeba zapłacić za to, co się otrzymało.”
Henry poderwała się na nogi.
Nie było wątpliwości.
To był on.
*****************
Wysiedliśmy z samochodu. Spojrzałam na prawo. Rozciągał się tam las, z którego przyjechaliśmy. Tak blisko.
-Lubiła tam chodzić?
-Tak.- odparł fotograf- To było jej ulubione miejsce. Przychodziła tam zawsze po kłótni z rodzicami.
-O co się kłócili?- zmarszczyłam brwi.
-O mnie.- uśmiechnął się fotograf.
Uniosłam brwi do góry.
-Jej rodzice nie byli zadowoleni, że zaczęła pracę, jako modelka. Zdaje się, że mieli racje.- uśmiechnął się ironicznie. -Zapraszam.- otworzył drzwi wpuszczając mnie do środka.
Weszłam do mieszkania z dziwnym przeczuciem. Wyczuwałam w powietrzu niepokój i strach. Przesunęłam dłonią po tali, upewniając się, że bron jest na swoim miejscu. Ten fotograf za dużo wiedział.
-Spokojnie, za chwilę będzie po wszystkim.- odezwał się fotograf, wyłaniając się z pobliskiego pokoju.
Odwróciłam się błyskawicznie w jego stronę z rewolwerkiem w ręku. Oddech zamarł mi w gardle. Fotograf stał w przejściu, z pistoletem przyciśniętym do głowy córki tutejszego nauczyciela polskiego.
Nie mogłam strzelić.
Wiedziałam, że jeśli to zrobię dziewczyna umrze. Może i morderca zginie, ale nie potrafiłabym żyć mając na sumieniu z kolejną śmiercią niewinnego dziecka. Tym razem nie potrafiłam tego zrobić.
-Odłóż pistolet.
-Dlaczego?- spytałam, powoli kładąc go na ziemi.
-A dlaczego nie.- uśmiechnął się ironicznie.- Przez cały ten czas ludzie nie robili nic. I tak powinno pozostać. Ale musiałaś pojawić się ty. Obrończyni uciśnionych.- splunął na podłogę.- Gdybyś nie wciskała nosa w nie swoje sprawy, dalej robiłbym swoje. Dalej promował modelki, a potem pozorował ich śmierć. Ale nie. Teraz muszę…
Urwał a pistolet, który trzymał upadł na ziemię. Zaraz po nim również ciało fotografa. Dziewczyna odskoczyła z krzykiem.
Podniosłem wzrok na drzwi, w których stał chłopak z strzelbą w ręku. Wpatrywał się w ciało fotografa, jakby niedowierzał w to, co zrobił. Podniosłam swoja broń z podłogi. Wezwałam policje i podeszłam do dziewczyny.
-Zabierz ją do ojca.- odezwałam się do chłopaka, który po moich słowach jakby oprzytomniał.
-Dobrze.- skinął w moja stronę.- Chodź, Gabi.
Objął dziewczynę ramieniem, wyprowadzając ją z domu.
****************
Niedługo potem funkcjonariusze dokonali oględzin zwłok. Przepytali już nieco spokojniejsza dziewczynę. Usiadłam obok Henrego.
-Nie chciałem go zabijać.- wymruczał- Przepraszam…
-Spokojnie.- położyłam mu rękę na ramieniu.- Dobrze zrobiłeś.- chłopak spojrzał na mnie z niedowierzaniem.- Najgorsza jest obojętność.
Uśmiechnęłam się do niego smutno i odeszłam.