24 lutego 2017

Serduszko - Hyuk

N wskazał mi drzwi garderoby i na migi pokazał, żebym weszła. Odszedł, a ja nacisnęłam klamkę i weszłam do środka niewielkiego pokoju. Hyuk siedział odwrócony do mnie tyłem. Cicho do niego podeszłam i dźgnęłam lekko w bok. Podskoczył zaskoczony.
-Nawet się ze mną nie przywitasz?- spytałam z uśmiechem, widząc jego zaskoczenie moją obecnością.
Miesiąc temu wyjechałam do Polski zobaczyć się z rodziną. Miałam wakacje, więc z nich skorzystałam. Tęskniłam za moimi bliskimi. Wróciłam wczoraj wieczorem, o czym chłopaki z VIXX nie mieli pojęcia. Dzisiaj przyszłam do nich, przed koncertem, przywitać się, ale nie zastałam Hyuk’a z resztą zespołu. Gdy spytałam ich o powód jego nieobecności, Ravi powiedział, że ostatnio chodzi ciągle smutny. Zdziwiłam się, bo zawsze tryskał energią. Kiedy spytałam ich o powód zaczęli się dziwnie zachowywać. Zmartwiłam się, ale chyba niepotrzebnie. Hyuk uśmiechnięty wstał i mnie przytulił. Odwzajemniłam uścisk.
-Wreszcie wróciłaś.- usłyszałam jego głos.
Chyba też się cieszył z mojego powrotu. Hyuk pociągnął mnie w stronę kanapy. Zaczęliśmy rozmawiać. Niestety po chwili przerwał nam jego manager mówiąc, że zaczynają występ. Wyszedł, zastawiając otwarte drzwi.
-Udanego występu.
Gdy był już w drzwiach, obrócił się i spojrzał na mnie z dziwnym wyrazem twarzy.
-Coś się stało?- spytałam zmartwiona.
-Zapomniałem… coś zrobić…
Podszedł do mnie jakoś dziwnie spięty.
-Cze…?- nie zdążyłam spytać, bo mnie pocałował.
To był szybki i krótki całus, ale wystarczył, abym poczułam motylki w brzuchu.
-Kocham cię.
Zrobił z dłoni serduszko i szybko pobiegł dołączyć do reszty zespołu. Ja natomiast stałam jak kretynka nie mogąc uwierzyć w to, co stało się przed chwilą. Jedyne, co potrafiłam zrobić to podnieść dłoń, by dotknąć swoich ust. A sens jego słów jeszcze do mnie nie dotarł.

19 lutego 2017

Wpadka

Kuba Lochał – najprzystojniejszy chłopak w okolicy. Mój sąsiad i przyjaciel od czasów dzieciństwa. Byliśmy sobie bliscy. Jego rodzice ciągle na wyjazdach, a niektórzy naśmiewali się z niego, bo dawniej był pulchniutki. A ja zawsze byłam przy nim i go wspierałam bez względu na wszystko. Nasza przyjacielska relacja była jak z bajki wzięta. Do czasu, aż postanowił się zmienić. W kilka miesięcy zmienił się nie do poznania. Niczym brzydkie kaczątko zmieniło się w łabędzia.
Próbowałam, naprawdę starałam się traktować go dalej jak swojego przyjaciela, ale moje starania poszły na marne. Mimo, że nie chciałam się zwieść jego wyglądowi.
Krótko mówiąc, zakochałam się.
Kuba mimo masowego wzrostu swej popularności nie zapomniał o mnie. Wciąż utrzymywał ze mną dobry kontakt.
A ja?
Za każdym razem, gdy go widziałam, kiedy mnie przytulał, czy całował w czółko, miałam ochotę się na niego rzucić. Zgwałcić kolokwialnie mówiąc. Nie zrobiłam tego oczywiście. Nie myślcie sobie Bóg wie, czego. Zachowywałam się nadzwyczaj niewinnie. Chociaż w myślach miałam wiele scenariuszy z nami w roli głównej.
Chyba popadałam w obsesje.
Nikomu o tym nie mówiłam. Trzymałam to w najgłębszych zakamarkach swojego umysłu. Nie mogło się wydać, a zwłaszcza on nie mógł się dowiedzieć, że używałam swojej wyobraźni do wyobrażania sobie, że jesteśmy razem.
Tym razem coś mnie podkusiło, aby spisać moje wyobrażenia na Wordzie, w formie opowiadania. Ku mojemu zdziwieniu szło mi całkiem nieźle. Płynnie pisałam słowo za słowem. Zakończyłam je słowami: „Kocham cię”.
Gdy to napisałam, usłyszałam dzwonek do drzwi. Chciałam jeszcze coś dopisać, więc nie zamknęłam dokumentu. Poszłam sprawdzić kto przyszedł.
-Cześć!- wykrzyknął radośnie blondwłosy, gdy tylko ujrzał mnie w drzwiach.
-Hej!- odpowiedziałam z równym entuzjazmem, całkowicie zapominając o moim niedokończonym opowiadaniu.
-Ja na kawkę.- powiedział uśmiechnięty.
Poszedł do kuchni. Zamknęłam za nim drzwi i z motylkami w brzuchu, ruszyłam za nim. Kiedy dotarłam na miejsce, zobaczyłam go opartego o blat kuchenny, obok gotującej się wody.
-Co to za niespodziewana wizyta?
-A no nudy w domu.- machnął ręką, na co się uśmiechnęłam- Gdzie masz laptopa? Bo mój padł.- dodał naburmuszony.
-Czyli jednak jest powód tej niespodziewanej wizyty?- pokręciłam głową- W pokoju.
Kuba bez słowa ruszył w stronę mojego pokoju. Westchnęłam, sięgając do szafki. Wyciągnęłam dwa kubki i wsypałam do nich po dwie łyżeczki kawy. Oparłam się o blat dumając. Szczęście jest tak blisko, a zarazem tak daleko.
Po chwili postanowiłam pójść do niego i sprawdzić, co on tam wyrabia. Weszłam do pokoju i prawie dostałam zawału.
Siedział przed kompem prawie nieruchomo, wpatrując się w ekran, na którym widniało moje wcześniej napisane opowiadanie. Nie zamknęłam go.
-To nie tak jak myślisz!- krzyknęłam spanikowana.
Prawie rzuciła się w jego kierunku, chcąc zamknąć Worda. Nie zdołałam tego jednak zrobić, gdyż poczułam uścisk na dłoni, po czym dość mocne uderzenie w plecy. Przyparł mnie do ściany. Spojrzał mi w oczy zszokowany.
-Dlaczego… dlaczego ja nic o tym nie wiem?- wyszeptał z… wyrzutem.
Wstrzymałam oddech, rumieniąc się jeszcze mocniej. Jego wyraz twarzy stał się bardziej seksowny. Przybliżył swoją twarz do mojej, tak, że stykaliśmy się czołami. Poczułam na ustach dotyk jego gorących warg. Instynktownie rozchyliłam wargi, wpuszczając jego język do środka. Całował mnie łapczywie. Zachłannie. Niechcący jęknęłam prosto w jego usta, przez co oderwał się ode mnie. Wpatrując się we mnie rzekł:
-Chcę zrobić z tobą wszystko co jest w tym opowiadaniu.- wyszeptał zachrypniętym głosem.
Przejechał opuszkami palców po moim policzku i dolnej wardze. Serce łomotało mi tak, jakby chciało wyskoczyć mi z piersi.
Z tej chwili wyrwał nas gwizd czajnika.
-Ja pójdę.- powiedział i wyszedł, jak gdyby nic.
Przez chwilę jeszcze stałam oparta o ścianę. Miałam wrażenie, że nogi mam jak z waty. Spojrzała w stronę laptopa. Podeszłam powolnym krokiem, by go wyłączyć. Kiedy miałam już nacisnąć czerwony krzyżyk, zobaczyłam, że pod ostatnim zdaniem napisanym przeze mnie, jest coś jeszcze:
„Ja ciebie też”.

09 lutego 2017

Muzyczna miłość cz.1

Wróciłam do domu z zakończenia roku szkolnego. Przebrałam się i weszłam do kuchni z zamiarem zrobienia sobie czegoś do jedzenia, gdy nagle usłyszałam dźwięk telefonu. Podeszłam i odebrałam.
-Słucham?
-Ania? Nie ma mamy w domu?
-Nie, a kto mówi?
-Tu ciocia Karolina. Nie dziwię się, że mnie nie poznajesz, bo ostatni raz cie widziałam jak szłaś do bierzmowania. Ile to czasu minęło… Przekaż mamie, że dzwoniłam.
-Dobrze.
-To pa.- rozłączyła się.
Odstawiłam słuchawkę i z powrotem udałam się do kuchni. Zrobiłam sobie kanapki i napiłam herbaty. Następnie udałam sie do salonu i zaczęłam skakać po kanałach, próbując znaleźć coś ciekawego do oglądania. Kto by pomyślał, że mając tyle stacji do wyboru i tak nie będzie miał, co oglądać. Ech…
W pewnym momencie usłyszałam trzaśnięcie drzwiami.
-Córcia, jesteś w domu?- usłyszałam jej głos z przedpokoju.
-Tak.- opowiedziałam- Dzwoniła ciocia Karolina i prosiła, abyś odzwoniła.
-Karolina… a no tak! Prawie o tym zapomniałam.
Popatrzyłam na nią, nie rozumiejąc, o co jej chodzi. Mama podeszła do telefonu i wybrała numer, najprawdopodobniej do cioci. Przyciszyłam telewizor, aby lepiej słyszeć rozmowę.
-Cześć Karo!- przywitała się rodzicielka.- Tak już wróciłam. A co u ciecie? Tak pewnie. Na pewno się ucieszy. Dobra, to ja ci prześle wszystkie potrzebne papiery. Pa.
Naprawdę nie wiedziałam, co o tym myśleć. Ale skoro rozmawiały o jakiś papierach to pewnie chodziło o coś związanego z pracą.
*****MIESIĄC PÓŹNIEJ*****
-Ania!- usłyszałam głos mamy- Zejdź na dół!
Zrobiłam to, o co prosiła. Weszłam do salonu i usiadłam na fotelu. Rodzicielka uśmiechnęła się do mnie.
-Mam pytanie?- zaczęła.
-Jakie?- uniosłam do góry brew, zaciekawiona.
-Pamiętasz jak mówiłaś, ze chciałabyś uczyć się w tej szkole muzycznej w Krakowie?
Skinęłam niepewnie głową.
To było moje marzenie. Od dziecka ciągnęło mnie do śpiewania. Uwielbiałam to robić. A na scenie czułam się jak ryba w wodzie.
-To ucieszysz się z wiadomości, że udało mi się załatwić ci stypendium.
Uśmiechnęła się do mnie zadowolona z siebie, a mi opadła szczęka z wrażenia. Nie mogłam uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Niedowierzałam w to, ze dostałam się do mojej wymarzonej szkoły.
-Serio?
-Serio, serio.- zaśmiała się- Właśnie dlatego dzwoniłam do Karoliny. Powiedziała, że nie ma nic przeciwko, abyś z nią zamieszkała.
-Jej!- przytuliłam sie do mamy uradowana- Dziękuję mamo!
*****DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ*****
Stałam na dworcu kolejowym wraz z mamą. Miała łzy w oczach. Dobrze wiedziałam, że nie lubi, gdy jestem daleko od domu, ale zdawała sobie, że to moje marzenie. Patrząc na nią samej zachciało mi się płakać.
Kiedy nadjechał pociąg, przytuliłam się do rodzicielki.
-Będę tęskniła.- wyszeptałam jej na ucho.
-Ja bardziej.
Uśmiechnęła się do mnie ciepło, przez łzy.
-Idź, bo jeszcze ci ucieknie.
-Pa.- pomachałam jej, wsiadając do pociągu.
Gdy pociąg ruszył, wyjrzałam przez okno. Zobaczyłam oddalającą się mamę, machającą do mnie. Z jednej strony cieszyłam się tym, że jadę spełniać swoje marzenia. Z drugiej strony było mi smutno, bo zostawiałam za sobą wszystko. Mamę, przyjaciół, dom.
Nie wiedziałam czego spodziewać się po nowym miejscu. Miałam tylko nadzieję, że się nie zawiodę.
*****TRZY GODZINY PÓŹNIEJ*****
Słuchając muzyki, straciłam rachubę czasu.
Gdy pociąg zaczął zwalniać na dworcu głównym w Krakowie, podniosłam się i udałam do drzwi. Wyjrzałam przez okno. Teraz zaczynam nowe życie. Pociąg wyhamował. Otworzyłam drzwi i zaczęłam targać walizkę za sobą. Teraz żałowałam, że naładowałam tam tyle rzeczy.
-Daj to.- usłyszałam jakiś głos za sobą.
Kiedy się odwróciłam, ujrzałam szatyna trochę starszego ode mnie. Przystojny. Uśmiechnął się do mnie przyjaźnie i wyniósł moją walizkę z pociągu.
-Dziękuję.- odwzajemniłam jego uśmiech.
-Nie ma za co.
Odszedł w tylko jemu znaną stronę. Zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu mojej cioci. Z tego, co pamiętałam była blondynką. Weszłam w głąb dworca, mijając kolejnych ludzi.
W pewnym momencie ujrzałam przed sobą niewysoką blondynkę, machającą do mnie. Czyli miałam rację, iż ciocia była blond włosa.
-Witaj, ciociu.- przywitałam się.
-Nie mów do mnie ciociu, to tak postarza.- powiedziała uśmiechając się- Jak ci minęła podróż?
-Całkiem przyjemnie.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Chodź, kolacja już czeka.- objęła mnie ramieniem, prowadząc w stronę wyjścia.- W domu opowiesz mi o wszystkim. Tak dawno cię nie widziałam.
Zapowiada się całkiem przyjemnie.
*****W DOMU CIOCI*****
Zjadłyśmy razem kolacje. Karo – tak ciocia kazała się nazywać- wypytała mnie dosłownie o wszystko. Była bardzo miłą osobą. Czułam, że się dogadamy.
Pokazała mi pokój, który od teraz będzie należeć do mnie. Gdy rozpakowałam jako tako rzeczy, postanowiłam zadzwonić do mamy.
Zasnęłam, gdy tylko się rozłączyła.