20 grudnia 2017

Pożegnanie - Jonghyun


Na wstępie chciałam podkreślić, że to 'opowiadanie' jest tylko i wyłącznie wytworem mojej wyobraźni i chęci wylania gdzieś mojego smutku po informacji o śmierci Jonghyun’a (w którą zresztą dalej nie mogę uwierzyć). Nie ma ono odzwierciedlenia w rzeczywistości, więc proszę o nie wykorzystywanie go do tworzenia żadnych teorii itp. 

Zwyczajny spokojny wieczór w hotelowym pokoju. W fotelu, przed kominkiem, tyłem do okna, siedzi chłopak zawinięty w gruby koc. Jego twarz zdaje się być pusta. Oczy podkrążone, jakby źle sypiał, dręczony koszmarami, które zna tylko on sam. Zamyka na chwilę oczy, odchylając głowę do tyłu. Na jego twarzy zaczyna malować się smutny uśmiech.
Po upływie dłuższej chwili drżącymi dłońmi sięga po telefon, leżący na stoliku obok. Jego oczy zaczynają być wilgotne od łez, których mimo wszystko nie potrafi powstrzymać. Ponownie zamyka swoje powieki, chcąc się uspokoić. W końcu otwiera nową wiadomość:
„Jest tak wiele powodów by żyć i tak wiele by umrzeć. Pozwól mi odejść. Proszę nie miej do mnie żalu i powiedz, że ciężko pracowałem.”
Jego kciuk zastyga nad przyciskiem „wyślij”. Wzrokiem wędruje po wynajętym pokoju, zatrzymując się na stoliku obok fotela, w którym siedzi. Nie odrywając od niego wzroku wysyła wiadomość. Następnie odkłada komórkę na stolik, po czym sięga po coś innego.
Tym razem jego ręce już nie drżą, oczy już nie są wilgotne, a serce z chwili na chwilę bije coraz słabiej.
*******
Sanitariusze wbiegają do mieszkania.
Raz.
Sprawnie podłączają sprzęt, kładą ciało na noszach i przewożą do karetki, która rusza na sygnale, aby jak najszybciej znaleźć się w szpitalu.
Dwa.
Pierwsza pomoc nie daje żadnych efektów. Podłączają defibrylator. Pierwszy wstrząs. Brak pulsu. Reanimacja. Drugi wstrząs. Brak pulsu. Reanimacja.
Trzy.
„Straciliśmy go” zdaje się mówić smutny wzrok lekarzy, wpatrzonych w nieruchome ciało idola. Poddają się. Z żalem odkładają przyrządy na bok i przykrywają jego ciało białym prześcieradłem.
*******
Świat zdaje się blednąć. Zanikać w oddali. Wszystko spowija głucha cisza. Nie pozostaje nic poza bólem, rozpaczą i tęsknotą. Zaczyna padać deszcz, niczym łzy tysiąca cierpiących ludzi, których cząstka odeszła wraz z nim. Wspomnienia są zbyt bolesne. Wypalają coraz to większą dziurę w sercu, które jednak dalej bije. Bije po to, aby mógł zaznać spokoju i ukojenia. Bije, aby modlić się, żeby trafił do lepszego miejsca, w którym zazna szczęścia. Bije po to, aby pamiętać o osobie, która odeszła, ale na zawsze pozostanie w naszych sercach.
Bije dla niego.

11 grudnia 2017

Przeziębienie - Onew

-_____! Ściągaj to, bo się przeziębisz! - wykrzyknął Onew, gdy zobaczył całą przemoczoną dziewczynę. -Ale już!- poderwał się z krzesła, na którym siedział i podbiegł do dziewczyny, rozpoczynając proces ściągania przemoczonych od deszczu ubrań.
_____ ani drgnęła. Pozwalając swojemu chłopakowi na to wszystko z czystego egoizmu. Lubiła, gdy Jinki tak się nią opiekował, jak biadolił na jej dziecinną głupotę, a w ostateczności jak całował ja czule w usta. Kiedy to robił wokół nich zapanowywał bezczas. Zegary się zatrzymywały, tykanie ucichało. Liczyli się tylko oni.
-Onew...- szepnęła, patrząc prosto w oczy Jinki - Kocham cię.
-Słodkimi słówkami mnie nie udobruchasz _____.- poinformował starszy, wciskając jej przez głowę swoją bluzę, która leżała na kanapie.
-A tym?
Nim Onew zdążył zapytać „czym?”, drobne usta ______ zachłannie wbiły się w jego. Poddając się kompletnie, przyciągnął to pozbawione ciepła ciało do siebie, zamykając w swoich objęciach.
-Kocham Cię. –powtórzyła dziewczyna, odrywając się od warg Jinki.
-Ja ciebie też _____, ale nie...- kolejnym pocałunkiem przerwała mu jego pouczenie.
-Tak wiem Onew. Wiem.- zaśmiała się _____, przyciskając się do Jinki z całej siły.
Onew uśmiechnął się przekornie w usta dziewczyny, które go całowały. Nie wiele się zastanawiając, objął jej pośladki dłońmi, sadzając sobie ją na biodrach. Podszedł do kanapy, na której wcześniej siedział i usadowił się wygodnie na niej, sadowiąc ____ na swoich kolanach. Jeśli miał kosztować tej słodyczy to tylko w najwygodniejszej pozycji.

03 grudnia 2017

Zapięcie – Ravi

Zapłakana ponownie wtuliłam się w Wonsik’a. Opowiedziałam mu wszystko, co wydarzyło się dwa dni temu. Naprawdę cieszyłam się, że miałam takiego przyjaciela. Zwłaszcza w takich chwilach. Ravi głaskał mnie po plecach, próbując uspokoić.
-Wszystko będzie dobrze.- mówił- Zobaczysz mała.
-Ej!- prychnęłam niezadowolona.
Nigdy nie lubiłam jak mnie tak nazywał, a on dobrze o tym wiedział i mówił tak specjalnie, aby mnie wkurzyć. Teraz jednak nie było mi do śmiechu, co nie umknęło jego uwadze.
-Czas zrobi swoje.- uśmiechnął się do mnie uroczo.- Może powinnaś gdzieś pojechać i się rozerwać.
-Nie mam ochoty na zabawę.- odparłam lekko się krzywiąc.
-Urlop ci dobrze zrobi, hmm…
*****
Posłuchałam rady Wonsik’a, choć nie byłam do niej specjalnie przekonana. Załatwiłam sobie urlop na tydzień. Tylko, co ja będę wtedy robić. W domu będę tylko rozmyślać, ale gdzie niby miałabym pojechać. A nawet to i tak nie miałabym się, w co ubrać. Taki typowy kobiecy dylemat.
*****
Gdy w piątek skończyłam pracę, w drodze do domu, spotkałam Wonsik’a.
-Hej ___! Jak tam wakacyjne plany?- zagadnął, zrównując ze mną kroki.
-Z kanapą, kawą i telewizorem…- mruknęłam.
-Ej! To nie tak miało wyglądać.- rzekł oburzony.- Miałaś gdzieś jechać. Może nad morze… ostatnio widziałem kilka fajnych ofert…
-I tak nie mam stroju…- odburknęłam.
-To się da zmienić.
Złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę innej niż mieścił się mój dom. Z początku próbowałam z nim dyskutować jednak był nieugięty. Zaciągnął mnie do niedużego centrum handlowego i praktycznie wepchnął mnie do przymierzalni z kilkoma przypadkowo wybranymi ciuchami. Dopiero w środku zwróciłam uwagę na rzeczy w rękach. W oczy rzuciła mi się jasno niebieska sukienka na ramiączkach. Chcąc nie chcąc zaczęłam od jej przymierzenia. Pokazywałam się w nich. Byliśmy zgodni, którą rzecz wziąć, a którą odrzucić. Na koniec została mi tylko czarna sukienka z zapięciem na plecach. Wyglądała na wieczorową. Dokładnie opinała moje ciało. Wonsik zmierzył mnie wzrokiem, gdy wyszłam się mu pokazać. Uśmiechnął się i pokazał kciuk w górę. Weszłam z powrotem do przymierzalni z zamiarem przebrania się już w swoje rzeczy, jednak jak na złość zaciął się zamek. Próbowałam kilka razem, aż w końcu się poddałam i poprosiłam Wonsik’a o pomoc. Chłopak bez wahania wszedł do środka. Zadrżałam lekko czując jego dotyk na swojej skórze. Po kilku chwilach, Ravi rozpiął zamek.
-I tak ją weź. Ślicznie w niej wyglądasz.- szepnął mi do ucha.- A ja zawsze z chęcią pomogę ci z rozpięciem zamka.
Pocałował mnie lekko w policzek i wyszedł z przymierzalni. Popatrzyłam na siebie w lustrze. Nie do końca rozumiałam, co się przed chwilą wydarzyło.

26 listopada 2017

Warunki - Jinhwan

 _____ zacisnęła piąstki na materiale koszuli Jinhwan, rozkoszując się  namiętnym pocałunkiem, jakim ją obdarzał. Wyraźnie czuła grasujące w brzuchu stado motyli, które z chwili na chwilę stawały się coraz bardziej uporczywe. Nogi zaczęły jej mięknąć. Jedynym co utrzymywało ją w pionie, były ręce Jinhwan. Naparła mocniej na klatkę chłopaka, a palce wplotła w gęste włosy.
-Uroczo…- szepnął między pocałunkami.
Nie mogąc się powstrzymać _____, przygryzła dolną wargę piosenkarza, co wywołało kolejne mruknięcie, ze strony bruneta.
-Może być jeszcze lepiej.- wyszeptała zadziornie ____, przesuwając puszkiem palca po dolnej wardze Jinhwan.
-Tak?
-Pod warunkiem, że zaniesiesz mnie do sypialni.
Nawet i bez tego ‘warunku’ Jinhwan zaniósłby _____ do łóżka.

05 listopada 2017

Biały wilk cz.2 - Sehun


Wieczorem znów poszłam nad jezioro i usiadłam na kamieniu. Patrzyłam w wodę i rozmyślałam.
Po chwili uniosłam głowę. Zdziwiłam się, widząc Sehuna siedzącego po drugiej stronie jeziora. Wpatrywał się we mnie. Spuściłam wzrok speszona.
W pewnym momencie poczułam dłoń na moim ramieniu. Podskoczyłam przestraszona.
-Głupek!- krzyknęłam na Sehuna.
-Jednak potrafisz krzyczeć- zaśmiał się.
-Tak- znów ściszyłam głos.
-Sorry, że cię przestraszyłem.- powiedział.
Rozmawialiśmy przez długi czas.
Nie sądziłam, że znajdę kogoś, kto będzie rozumiał mnie tak dobrze.
Nie sądziłam, że znajdzie się ktoś, z kim się zaprzyjaźnię.
Nie sądziłam, że to będzie to Sehun.
**************
Od tamtego wieczoru spotykaliśmy się nad jeziorem prawie codziennie.
Rozmawialiśmy, śmialiśmy się razem. Otworzyłam się przed nim.
Z każdym kolejnym spotkaniem moje uczucie do Sehuna się pogłębiało.
Za każdym razem, gdy na niego czekałam pojawiał się biały wilk, który potem znikał gdzieś w lesie.
***************
Pewnego wieczoru siedziałam z Sehunem w kompletnej ciszy. W pewnym momencie chłopak zapytał czy wierzę w niezwykłe rzeczy. Zdziwiło mnie to pytanie. Nie wiedziałam, co mam odpowiedzieć.
-Nie ważne…- speszył się.
Nastąpiła kolejna chwila ciszy, którą znów przerwał.
-_____-powiedział.
-Tak?- zdążyłam spytać zanim poczułam jego usta na swoich.
Nieśmiało oddałam pocałunek. To była tylko chwila, ale najpiękniejsza w moim życiu. Sehun powoli odsunął się ode mnie i spuścił wzrok.
-Przepraszam.
-Nic się nie stało.- powiedziałam.
-Yh!- krzyknął- Chodź.
Za rękę zaprowadził mnie w głąb lasu. Po chwili się zatrzymał, ale nic nie mówił. Czekałam cierpliwie.
-Ja…- zaczął- Ehh… Kocham cię- wyznał.
-Ja ciebie też ko…- nie zdążyłam dokuczyć, gdyż zasłonił mi dłoniom usta.
-Możesz jeszcze zmienić zdanie.- powiedział.
-Czemu?- spytałam zdziwiona.
-Obiecaj, że nie uciekniesz, proszę…
-Obiecuję- przyrzekłam niepewnie.
Chłopak odsunął się ode mnie.
Po chwili nie stał przede mną Sehun, a biały wilk, którego bardzo dobrze znałam. Nie wiedziałam, co zrobić. Nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Bałam się, ale to nic nie zmieniło. Nie cofnęłam się do tyłu.
Kochałam go.
Kucnęłam i wyciągnęłam powoli rękę w jego stronę. Wilk podszedł do mnie i otarł się pyskiem o moja dłoń. Poczułam miękkie futro i ciepło bijące od zwierzęcia. Uśmiechnęłam się.
Nagle znów stał przede mną Sehun.
-Nie uciekłaś.- powiedział zdziwiony.
-Bo cię kocham- powiedziałam nadal się uśmiechając.
-Nie boisz się?- spytał.
Teraz rozumiałam, dlaczego powiedział, że mogę jeszcze zmienić zdanie.
Podeszłam do niego powoli i wtuliłam się w niego, co zbiło go nieco z tropu.
-Kocham cię i nic tego nie zmieni.- uświadomiłam mu.
Sehun objął mnie rękoma i położył głowę na moim ramieniu.
-Nie masz pojęcia jak bardzo się cieszę.- wyszeptał- Kocham cię i nie potrafiłbym żyć bez ciebie. Jesteś tylko moja.
Pocałował mnie w policzek a następnie w usta. Tym razem pewniej i namiętniej. Oddałam pocałunek. Nie miałam żadnych wątpliwości.
Zakochałam się.
************
Księżyc odbijał się w tafli wody.
Drzewa lekko kołysały się na wietrze.
Ptaki ucichły kładąc się do snu.
A dwie wtulone w siebie postacie spacerowały brzegiem jeziora.
Razem.

25 października 2017

2 latka!



Witajcie kochani czytelnicy
To już dwa latka odkąd piszę na tym blogu i choć ostatnimi czasy nie miałam zbyt wiele wolnego czasu na cokolwiek, za co was przepraszam, 😓  teraz nam nadzieję, że nadrobię zaległości w pisaniu. Zaczęłam już pracę nad nowym kryminałem, więc możecie być ze mnie dumni. 💪 Fani kpopu nie martwcie się, bo mam w głowie pomysły na kilka scenariuszy z idolami, które również niedługo opublikuję.
Także czekajcie. 😇
Może się powtórzę, ale chciałabym wytrwać w pisaniu przez długie lata razem z wami moi drodzy. 💓 Mam szczerą nadzieję, że mnie nie opuścicie i dalej będziecie dawać motywację do pisania.


11 października 2017

Kuchenne rewolucje – T.O.P

Gotowałam, kiedy usłyszałam za sobą czyjeś kroki. Nie musiałam się odwracać, żeby wiedzieć, że to T.O.P. Poczułam jego ręce na biodrach, złożył kilka pocałunków na mojej szyi i za uchem. Wiedział jak to na mnie działa. Mój oddech przyśpieszył. Starałam się go opanować, udając, że jego dotyk na mnie nie działa. Niech się trochę pomęczy. W końcu nigdy to nikomu nie zaszkodziło. Przyciągnął do siebie moje biodra, przez co poczułam jego erekcję. Moje ciało wygięło się w łuk. Nie potrafiłam tego powstrzymać. Przesunął językiem po moim obojczyku. Przełknęłam kilka razy ślinę, próbując wydobyć z siebie głos.
-Nie możesz poczekać, aż skończę gotować?- zapytałam lekko zachrypniętym głosem.
-Nie.- odpowiedział krótko, nie przerywając mnie całować.
-Spalę obiad.- próbuję zaprotestować, ale bez skutku.
T.O.P obrócił mnie do siebie i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku.
Poddałam się i wyłączam gaz, świadoma, że w tym stanie mogę jeszcze spowodować pożar. T.O.P pocałował mnie ponownie, po czym zaniósł mnie do sypialni. Położył na łóżku i zaczął obdarowywać moją szyję gorącymi pocałunkami. Wplotłam palce w jego włosy, żeby trzymać go jak najbliżej siebie. Zasysał moją skórę zostawiając na niej małe pamiątki po sobie. Ściągał moją koszulkę. Nie pozostałam mu dłużna. Powoli rozpinałam guziki koszuli w kratę obdarowując jego tors drobnymi pocałunkami. W tym czasie dobrał się do mojego stanika, który z łatwością odpiął. Czułam jak nasze ciała wzajemnie się nagrzewają. Byliśmy spragnieni siebie. T.O.P zaczął pieścić moje piersi składając na nich małe pocałunki. Westchnęłam z rozkoszy. Wykorzystał ten moment i dopadł moje usta, wsuwając język do środka. Po pewnym czasie T.O.P nie mógł już wytrzymać i ściągnął nasze spodnie. Katem oka zauważyłam, że jego ‘kolega’ chce już zacząć działać. Przejechałam, więc po wypukłości w bokserkach, na co T.O.P syknął. Uśmiechnęłam się zadziornie. Najwyraźniej nie mógł już wytrzymać. Zaczął masować i całować wnętrze moich ud. Raz po raz wyginałam plecy w łuk, kiedy przejeżdżał palcami po mojej kobiecości. W pewnym momencie wziął górną część moich koronkowych majtek w zęby i ściągał je, na co cicho zachichotałam. Kiedy już nie miałam nic na sobie, on ściągnął swoje bokserki. Jego członek był już gotowy. Spojrzał mi w oczy i wszedł we mnie. Na początku wolno, ale po chwili coraz gwałtowniej zaczął się we mnie poruszać. Jego ruchy sprawiały nam obu przyjemność. Oboje ciężko dyszeliśmy. Ja dokładałam do tego swoje jęki.
Po kilku mocniejszych pchnięciach szczytowaliśmy razem. W akcie przyjemności wbiłam paznokcie w jego plecy. Byliśmy cali spoceni.
-Było cudnie- powiedziałam, oddychając szybko.
T.O.P pocałował mnie namiętnie w odpowiedzi.  
-Kocham Cię- szepnął mi do ucha.
-Ja Ciebie bardziej.